niedziela, 16 lutego 2020

Przemiana 2/3



Słowa Uli o odejściu z firmy zszokowały Marka i błyskawicznie zaczął szukać kontrargumentów. Znał swoje możliwości oraz charakter Alexa i wiedział, że Febo wykorzysta jego pierwsze potknięcie do pozbawienia go prezesury.  W dodatku mogłyby wyjść na jaw jego kredyty i powiązania z PRO-es. Nie uchroniłoby go nawet to, że Ula chwilę temu oddała mu weksle. Dla Febo oznaczałoby to tylko jedno, że jest nieodpowiedzialny. To zaś równałoby się z udowodnieniem Krzysztofowi, jakim to jest nieodpowiedzialnym nieudacznikiem.
-Ula nie zrobisz tego.
-Siłą mnie nie zatrzymasz -odparła, zaczynając pakować się.
-Ula -mówił, wzbierając myśli. -Ja jestem prezesem tylko z tytułu, a tak naprawdę, to ty wszystkim zarządzasz. Bez ciebie nie poradzę sobie.
-Znajdziesz sobie inną asystentkę.
Rozmowę na chwilę przerwała im Ania z recepcji. 


-Marek dzwonię i dzwonię do ciebie. Przyszło jakichś trzech facetów. Dwóch Niemców i Polak. Mecenas Kostecki. Chcą widzieć się z Alexem.
-To idź do niego -odparł bez zainteresowania.
-Tylko że nie ma go.
-To niech poczekają, aż przyjdzie. Tak trudno było domyślić się. 
-Marek, Alex przychodzi zawsze dużo wcześniej od innych, a od trzech dni nie ma go w pracy i jak łatwo wywnioskować dzisiaj nie będzie go również.
-Jak to nie ma? Dlaczego nic o tym nie wiem?
-Nie miej do mnie pretensji. Tylko do Sebastiana albo Doroty. Gdy powiedziałam im o jego nieobecności, to powiedzieli, że chcą z tobą się widzieć i że przyszli rozejrzeć się po firmie.
-Jak po firmie?
-To kolejne pytanie, na które ci nie odpowiem. Ale wyglądają na biznesmenów.
-OK. Ania. Przyprowadź ich tutaj.
-Ula proszę cię, nie odchodź. I przepraszam. Paulina mnie nakręciła. Przez te minione miesiące nigdy przecież nie obraziłem cię w żaden sposób. Broniłem nawet na każdym kroku. Pamiętasz, jak Wiola porozsyłała twoje zdjęcia z tym obraźliwym podpisem. Od razu zająłem się tym. Wykłócałem się o ciebie z Pshemko, Julią, Aleksem, Pauliną. Musiałaś chyba to widzieć?
-Noszę okulary, to jednak trochę mam coś nie tak z oczami.
-Ula, proszę cię. Nie psuj naszej przyjaźni.
-Sam ją zepsułeś. Ale skoro ci tak zależy na wybaczeniu, to przeprosiny przyjęte. Teraz daj mi się ze spokojem spakować.
-Słychać was na ... -zaczęła Wioletta od wejścia. —A ty kto? Głos Uli masz.
-Bo to ja.
-Jak ja. To znaczy, jak ty? -pytała, szczypiąc w policzki.


-Po prostu Wiola. Poszłam do fryzjera i optyka.
-Ty to potrafisz człowieka zaskoczyć Ula.  Chciałabym zobaczyć minę Pauliny i pana Pshemka jak cię zobaczą. Padną nieboszczykiem. Mogę przejść się z tobą po firmie? I dlaczego się pakujesz?
-Odchodzę Wiola -odparła i zastanawiała się, co bardziej zdziwiło koleżankę. To, że się zmieniła czy to, że odchodzi.
Zanim Ula zdążyła spakować swoje rzeczy do końca, w sekretariacie pojawił się Kostecki z gośćmi z Niemiec.
-Witam panów -zaczął Marek, witając się podaniem dłoni. —Marek Dobrzański. W czym mogę panom pomóc.
-Mecenas Mariusz Kostecki. To pan Christopher Koch i David Werner -mówił, pokazując to jednego, to drugiego mężczyznę -Panowie dwa miesiące temu pożyczyli panu Febo sporą kwotę pieniędzy. Miał do końca roku zwrócić, ale jest już połowa stycznia i spłaty nie widać.
-A co ja mam z tym wspólnego?
-W zastaw mamy weksle firmy. Przekładając na akcje, to będzie dwadzieścia pięć procent.
-To chyba jakieś nieporozumienie -mówił Marek.
-Mamy wszystko tutaj wyszczególnione. W języku polskim i niemieckim. Pan Febo źle zainwestował, a później próbował odbić się w kolejnych inwestycjach. I zapewniam, że nie jest to żadna pomyłka. Próbowaliśmy się skontaktować z panem Febo, ale jego telefon nie odpowiada.
-Zanim cokolwiek przejrzę, muszę skontaktować się z Alexem i naszym prawnikiem.
-Ma pan prawo.
Trzykrotne próby dodzwonienia się do Febo skończyły się fiaskiem. Więcej szczęścia miał z mecenasem Nowakowskim, który obiecał pojawić się w F&D w ciągu półgodziny. Do firmy dotarła również Paulina. Pech chciał, że na korytarzu trafiła na Ulę i Wiolettę.
-Wiola dzwonię do ciebie od pięciu minut na firmowy telefon, a ty szwendasz się po korytarzu. Powinnaś siedzieć w biurze. Ciągle cię nie ma i jeszcze dziwisz się, że Marek ma do ciebie pretensję i brzydule faworyzuje.
-Dzień dobry pani -odezwała się do niej Ula.
-Dzień dobry -odparła bez większego zainteresowania.
-Paulina, ale to nasza Ula -wyjaśniał Wiola.
Chociaż dla Uli uczucie złośliwości było obce, to teraz poczuła małą satysfakcję. Mina Pauliny była dla niej bezcenna. Chwilę później Febo obróciła się i czym prędzej odeszła.



Do biura Marka Ula, chciała wejść tylko na chwilę, aby zostawić papiery z kadr, ale wspomnienia z minionych miesięcy same zaczęły płynąć do jej głowy. Tymczasem Marek po powrocie z konferencyjnej, gdzie chwilowo pozostawił całą trójkę gości i z braku obecności Wioletty zaczął kserować umowy, które przyniósł Kostecki. Chwilę później wpadła tam Paulina.
-Robisz mi to na złość Marek!?-zaczęła od drzwi.  Co ma znaczyć ta przemiana brzyduli?!
-Nie rozumiem cię Paula -odparł ze spokojem. Jak Ula była brzydula było źle, teraz jest ładna i też jest źle.
-Przynajmniej trzymałeś się od niej z daleka, a teraz zaczniesz te swoje ...
-Ula chce odejść z firmy, więc oszczędź sobie jakichkolwiek słów -wtrącił, zanim Febo dokończyła. 
-Już raz po świętach chciała i co?
-I pstro -rzekł do siebie. —Teraz odejdzie. Po tym co usłyszała nie dam rady jej zatrzymać.  Cieszysz się prawda Paula? Zawsze ci zawadzała. A prawda jest taka, że to przy niej odżywałem, a nie przy tobie.
-Ciekawa jestem, w czym ona może być lepsza ode mnie? -prychnęła.
-W czym jest lepsza? Już ci mówię. Nie krytykuje mnie, słucha, nie narzuca swojego zdania, nie podnosi nigdy głosu, nie zostawia w biedzie. Jest uczciwa, zabawna, inteligentna. Takich pozytywnych jest i nie mógłbym wiele wymienić.
-To ożeń się z nią, skoro jest zbiorem cnót -odparła obrażonym tonem.
-Niegłupi pomysł. Możesz powiedzieć mi, gdzie jest twój brat? Narobił problemów i zniknął. Muszę do ojca zadzwonić. Nie wiem, tylko co mu powiedzieć. Aleks oddał firmę w obce ręce.
-Wyjechał i nie wiem, kiedy wróci. Kazał nic ci nie mówić. Pójdę i spróbuję dodzwonić się do niego.
-Byłbym wdzięczny Paula. 
Chwilę później Marek pojawił się w swoim gabinecie.
-Ula?  Znowu słyszałaś?
-Trudno było nie słyszeć Marek. Miło wiedzieć, że widzisz we mnie tyle dobrych cech.
-Zawsze widziałem. Ula proszę cię, nie odchodź -mówił, wpatrzony w jej piękne oczy. Potrzebuję cię. Z Wiolą nic nie zdziałam, a nie chcę żadnej innej asystentki. Teraz jeszcze te problemu. Jak się wali to wszystko na raz. 
-Paulina nie da mi żyć Marek, a Alex będzie jej wtórował -próbowała jeszcze coś mówić, ale spojrzenie Marka robiło swoje. 
-Nie pozwolę, żeby spotkała cię, jakaś krzywda z ich strony. 
-Febo pozostaną Febo -odparła dość wydatnie. 
-Ula , Alex po tym, co zrobił prawdopodobnie nie będzie miał już czego szukać we firmie, więc nim nie powinnaś się martwić. Pomyśl tylko ile możemy zdziałać bez niego. Możemy zrealizować nasze pomysły.
-W tym masz rację. Tylko, co będzie jak dojdzie tych dwóch Niemców do zarządu.
-Sam się boję -odparł z niepokojem. —Febo przynajmniej wróg znajomy i można było przewidzieć ich ruch, a po nich nie wiadomo, czego można się spodziewać.
-Zostanę do czasu, aż nie wyjaśni się sprawa z nimi Marek -zadecydowała nieoczekiwanie nawet dla siebie.  Tyle mogę ci obiecać. Później zobaczymy.
-Dzięki Ula. Ty nigdy w biedzie przyjaciela nie zostawisz.
-Pójdę rozpakować się. 
Po odejściu Uli uśmiechał się z zadowoleniem.
Nie jest źle Marek. Ula zostaje, Alex prawdopodobnie narozrabiał i do niego ojciec będzie miał pretensje. Gdyby tak jeszcze znalazł sposób, żeby z tego idiotycznego małżeństwa się wycofać życie, byłoby już w pełni piękne.


Dokumenty przyniesione przez Kosteckiego okazały się autentyczne. Tym samym przewidywania czarnego scenariusza przez Ulę, Marka i Krzysztofa się sprawdził. Ten ostatni próbował dodzwonić się do Alexa, ale ciągle był nieuchwytny. Dyskusję o konkretach odłożyli na później, bo były to sprawy, które na jednym krótkim spotkaniu nie dało się omówić. Pod koniec zebrania w gabinecie Marka pojawiła się również Paulina. Na pytania o brata odpowiadała, że nie wie, gdzie może teraz być i że sama jest zmartwiona. Kiedy przed końcem pracy oświadczyła Markowi, że jeszcze nie wraca do domu, tylko jedzie na spotkanie z koleżankami, Marek nabrał podejrzeń. Narzeczoną znał od dawna i wyczuwał, kiedy kłamie. Teraz miętosiła torebkę i była ewidentnie zdenerwowana, a nie jak zazwyczaj bywało przed spotkaniami z koleżankami zrelaksowana. Chciał sam pojechać za nią, ale ojciec źle się czuł i chciał odwieźć go do domu. Poza tym Paula znała jego samochód i mogła zauważyć, że jedzie za nim. Za narzeczoną wysłał Sebastiana. Olszański sprawił sobie właśnie nowe auto bardziej popularne niż jego Lexus i mogła doprowadzić do Aleksa. Z tym się nie mylił, bo już po półgodzinie i zanim wyszedł z ojcem z firmy, przyjaciel zadzwonił do niego z informacją, że pojechała do hotelu Novotel. Z oferty hotelowej jako firma, często korzystali i cały personel dokładnie wiedział, kim jest. Dlatego też, gdy dodzwonił się do obsługi, bez trudu dowiedział się, że Febo od trzech dni jest u nich gościem. Z odwiedzinami długo nie zwlekał i razem z ojcem pojechał do hotelu.



Pojawienie się ich kompletnie zaskoczył Febo. W dodatku wyglądało na to, że Alex się pakuje.


-Co tu robicie? -zapytała Paulina.
-Podobno nie wiedziałaś, gdzie jest twój braciszek -odparł jej Marek. —A ty Aleks wybierasz się gdzieś? –pytał widząc jego paszport na stoliku i plik banknotów euro. Obok leżał laptop, a na ekranie widniała strona z kontem bankowym Alexa.
-Alex w co ty wpakowałeś nas? -pytał Krzysztof. —Oddałeś firmę w obce ręce. Teraz jeszcze uciekasz jak złodziej.
-Krzysztof chciałem rozwinąć swoją firmę, ale źle zainwestowałem.
-Trzeba było przyjść do mnie i Marka, a nie wplątywać się w kolejne problemy.
-Jak na problemy finansowe masz niezłe konto -rzekł Marek. —Ponad milion złotych.
-To moje konto -rzekł Aleks, zatrzaskując mu przed nosem matrycę laptopa.  
-Ten ostatni przekaz był z dziś. Pół miliona. Ciekawy jestem, kto był tak hojny? Może firma? Jesteś wystarczająco cwany, żeby torbami wynosić pieniądze firmowe.
-To jest bezczelność Marek -stanęła w obronie brata Paulina.
-To niech pokaże, kto jest tym sponsorem -odparł narzeczonej. —Skoro nie ma nic na sumieniu, nie powinien niczego się obawiać.
-Marek ma rację -odezwał się Krzysztof. —Udowodnij swoją niewinność albo będzie oznaczać, że masz coś do ukrycia.
-Od nas ma te pieniądze Marek -odezwała się za brata Paulina. —Zerwałam jedną z lokat.
-Co zrobiłaś? -zapytał cicho jak na zaistniałą sytuację. —To jakiś żart? Reszta to też nasza? Założę się, że ostanie wydatki ślubne to tak naprawdę Alex. 
-Możesz chyba mu pomóc. Niedługo będziemy rodziną. A Alex musi wyjechać. Ma dług u jakichś podejrzanych typków.
-Paula to się nazywa kradzież, a nie pomoc -wtrącił brutalnie. — I gdyby sytuacja była odwrotna i to Alex musiał mi pomóc, to palcem by nawet nie kiwną. Doniósłby jeszcze ojcu o tym, jaki to jestem nieodpowiedzialny. Spójrz, jak teraz uśmiecha się cwaniacko. W dodatku musiałaś mój podpis podrobić.
-Aleks odda ci jak tylko stanie na nogi -mówiła obrażonym tonem i jakby nie widziała nic złego w swoim i brata zachowaniu.
-Nie Paula. Wszystko ma wrócić na moje konto jeszcze dzisiaj. Inaczej oskarżę was o kradzież i fałszerstwo.
-Nie zrobisz tego Marek. Jestem twoją narzeczoną.
- Zrobię. I jeszcze jedno Paula. Zapomnij o ślubie. Po raz kolejny udowodniłaś, kto jest dla ciebie najważniejszy. Poza tym nie mogę ożenić się, z kimś, kto jest tak podły i złodziejem. Masz dzień na wyniesienie się z mojego domu.
-Chyba żartujesz? Krzysztof możesz coś mu powiedzieć -zażądała zbyt ostro.
-Zgadzam się z Markiem Paulino -odparł niedoszły teść. —Oboje mnie rozczarowaliście.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.