niedziela, 13 października 2019

Rodzeństwo Góreckich cz. 4



Przez kolejne dziesięć dni życie uczuciowe rodzeństwa Góreckich zeszło na drugi plan, bo ich ojciec przechodził operację serca i cała trójka na nim skupiała uwagę. Drugim powodem było to, że ich obiekty uczuć z różnych powodów zniknęły z ich pola widzenia. Wojtek, skryta miłość Marty oraz udawana Gabi, wrócił do Krakowa. Kasia pielęgniarka, która podobała się Tomkowi pracowała na kardiologii, a ojciec po operacji był na innym oddziale.  Damian przyjaciel Marty i udręka Gabrysi natomiast był z dzieciakami na krótkim obozie. Uczucia całej trójki były i na innym etapie. Tomkowi podobała się koleżanka z dzieciństwa, ale miała chłopaka i umawiał się z ponętną Michasią. Marta zakochała się w szefie siostry Wojtku i było to uczucie odwzajemnione, ale jeszcze nieujawnione. Najbardziej skomplikowane było życie Gabrysi, która balansowała pomiędzy szefem i Damianem. Chciała coś więcej poczuć do szefa, ale nie potrafiła wykrzesać w sobie tego. W dodatku Damian wzbudzał w niej takie uczucia.
Zaproszenie Kasi przez Gabrysię do rodzinnego domu w Zielone Kamedulskie zdziwiło pielęgniarkę, ale zgodziła się przyjechać w niedzielne przedpołudnie. Zwłaszcza że nie była w tych okolicach od dwudziestu lat i chętnie wróciła do czasów dzieciństwa i wakacji u babci. Górecka nie wiedziała również, że zapraszając dawną koleżankę wyświadcza przysługę bratu.  Chłopak zrezygnował nawet z wyjścia z Michaliną na randkę, aby móc czas spędzić z dziewczynami.
-Siadaj Kaśka, a ja przygotuję kawę -zaczęła Gabrysia. —Tomek dotrzyma ci towarzystwa przez chwilę.
-Z chęcią się zajmę Kaśką -rzekł z uśmiechem.
-Twoja siostra musiała cię wyręczyć Tomek -rzekła, gdy usiadła w salonie Góreckich i zostali sami. —Obiecałeś mi wizytę tutaj i nic.
-Postaram zrekompensować się i oprowadzić cię po wszystkich zakątkach, w których się bawiliśmy.
-Ale ja przyjechałam tu do twojej siostry -przekomarzała się.
-Myślę, że Gabi odstąpi mi trochę czasu. Bardziej obawiam się co z twoim chłopakiem. 
-A co ma być z Adamem.
-Puścił cię na cały dzień. Ma dyżur?
-Nie ma, bo poleciał na dłużej do Szwecji. Chce zarobić na własny gabinet i na lepszą przyszłość dla nas.
-Skąd ja to znam -wymruczał.
-Wiem, co zaraz powiesz. To samo co moi rodzice. Związek na odległość nie ma szans przetrwać.
-Nie powiem, bo nie zawsze tak jest. Ja cztery lata temu wyjechałem z dziewczyną do Londynu, tylko dlatego żeby właśnie nie być daleko od siebie i żeby uzbierać na lepszą przyszłość. Tylko że ona tam na miejscu w ciągu pół roku znalazła sobie innego. Wiceprezesa -angielsko polskiej firmy, w której znalazła pracę.
-Smutne Tomek.  
-Zabawne, bo po roku, gdy kochaś rzucił ją i chciała wrócić do mnie, ale ja zainteresowany już nie byłem.
-Ale mimo złych doświadczeń zostałeś w Anglii.
-Zostałem, bo zadomowiłem się i miałem swoich uczniów, którzy potrzebowali, aby ktoś powiedział im, że Noce i Dnie napisała Maria Dąbrowska, a nie Konopnica.
-A już myślałam, że jakaś nowa miłość cię trzyma z dala od Polski.
-Nie ma nikogo na stałe. Trudno drugi raz zaufać.
-Jeszcze spotkasz kogoś. Zobaczysz Tomek.
Rozmowę przerwała Gabrysia, która przyszła do salonu z kawą.
-Po obiedzie możemy pójść nad rzekę i do lasu -zaproponowała. —Pójdziesz z nami Tomek czy umówiony jesteś z Michasią.
-To jednak jest jakaś kobieta w twoim życiu? -zapytała Kasia.
-To córka pacjenta, z którym leżał ojciec na twoim oddziale.  Dopiero dwa tygodnie się znamy -tłumaczył się jak dziecko, gdy coś narozrabiało.
-Wystarczy chwila, aby się zakochać -nie ustępowała.
-Bywa Kasiu, ale rzadko -odparł, choć coś podobnego mógł doświadczyć, gdy ją dojrzał po latach niewidzenia. —To, co dziewczyny zostawię was samych. Pewnie chcecie sobie poplotkować. Pojadę zawieść mamę do ojca.
-Jedź braciszku. Obiad prędzej, jak za godzinę nie będzie -odparła Gabrysia.

Na poobiedni spacer po wiosce wybrali się we trójkę.  Chodzili po okolicznych zakątkach i wspominali swoje zabawy z lat dzieciństwa.


-Ty Gabi nigdy nie chciałaś bawić się w dom -mówiła Kasia. —Zawsze mówiłaś, że będziesz przyjezdną ciocią.
-Za to zabawa w sklep zaowocowała i do dzisiaj lubię sprzedawać.
-A ty Kaśka naszym dzieciom robiłaś zastrzyki -odezwał się Tomek. —Twoja biedna lalka miała cały tyłek od cerówki podziurawiony.
-Później przerzuciłam się na misie, bo śladów nie było widać -odparła.
-Wygląda na to, że tylko ja nie pozostałem przy swoich marzeniach i nie zostałem strażakiem -dodał Tomek.
-A co z twoim ukochanym Darkiem? -zapytała Kasia.
-Od dawna żonaty z dwójką dzieci -odparła Górecka.
-Kochałaś się w Darku Łozimskim? -zapytał Tomek.
-Kiedyś sobie wróżyłyśmy i wyszło jej, że mąż będzie miał na imię na D -odparła Kasia za koleżankę.
-A jaka litera ci wyszła Kaśka? -drążył temat.
-Nie sprawdziło się, bo S.
-Damian jest na D -rzekł do siostry. —Tato mówi, że jak razem rozmawialiście, to iskry latały po całej sali.
-Facet mnie denerwuje i tyle -odparł mu.
-Przeciwności się przyciągają Gabi -mówił brat.
-Może wrócimy do czasów dzieciństwa -odparła mu.
O tym, że Damian ciągle siedział jej w głowie nikomu nie mówiła. Tak jak o wspólnym spędzonym czasie z dziećmi w szpitalu i jego pocałunku na życzenie małych pacjentek. Wmawiała sobie i to, że za tydzień pojedzie z powrotem do Krakowa i jak będzie z dala od niego, to zapomni o nim.
On tymczasem nie zamierzał odpuścić sobie Gabrysi, bo czuł, że Wojtek to nikt ważny nie jest w jej życiu. Martwiła go tylko odległość od Suwałk i Krakowa. Plan na kolejne spotkania już miał, bo zamierzał wykorzystać jej fach i zabrać ze sobą na obejrzenie domów na sprzedaż pod Suwałkami. Z propozycją nie czekał i jeszcze w czasie swojego wyjazdu na obóz z chłopakami zadzwonił do niej i umówił się na poniedziałek. Propozycja zdziwiła ją, ale zgodziła się mu pomóc.

W poniedziałkowe przedpołudnie Damian pojawił się u Gabrysi w domu i pojechali na oglądanie domów.
-Jeszcze raz wielkie dzięki, że się zgodziłaś -mówił Damian, gdy jechali w pierwsze miejsce. —Pracujesz w tym i wiesz jakie haczyki stosują agenci nieruchomości.
-Tylko że ja dużo nie wiem o twoich potrzebach. Nie wiem, czy wolisz całkiem nowe, czy stare budownictwo. Duży ogród czy mały trawnik. Ma być kilka pokoi, czy mniej.
-Ma być zadbany dom i zadbany ogród. Co do pokoi to salon i ze cztery inne pokoje.
-Wymagania nie są wielkie. A nie powinieneś poczekać, aż się ożenisz i z żoną kupować dom -argumentowała. —Razem będziecie tam mieszkać.
-Powinienem, ale w najbliższym czasie nie planuję ślubu, a u rodziców nie chcę ciągle siedzieć.
Pojawienie się ich w każdym z trzech miejsc wiązało się z tym, że wzięli ich za parę.
-Gniewasz się Gabi? -zapytał, gdy przejeżdżali z pierwszego miejsca na drugie.
-Za co?
-Pan Marcin wziął nas za parę.
-Nie, bo to nie powód do gniewu.
-A dlaczego nie sprostowałaś?
-Bo to nieistotny fakt dla nas, a on całkiem inaczej przedstawiałby ofertę osobie samotnej, a inaczej jak pojawia się para. Co do domu to ma ukryte wady. Za dużo mówił o słonecznym salonie, a po kuchni tylko przelecieliśmy.
-Czyli dom jest niepewny.
-Ja bym nie kupiła. Wiem, jak to działa Damian.
Kolejna posiadłość przedstawiona przez młodą ambitną agentkę Agatę również miała według Gabrysi ukryte wady. Ostatnie miejsce natomiast zrobiło wrażenie nawet na Gabrysi.


-Bardzo ładny ogród -zagadnęła na początek. —Schodki są pomysłowe.
-Poprzedni właścicieli dbali o niego i o dom -odparła niemłoda już pani Matylda. —W domu tak jak mówiłam jest salon na dole i jeden pokój, a na górze są trzy plus jeden mały połączony z innym. Duża kuchnia i skrytka są na dole. Do tego łazienka i toaleta osobno. Na górze są razem połączone. Zapraszam państwa do środka –dodała z serdecznością.
Wszystkie pomieszczenia na dole Gabrysia oglądała z zachwytem i nie mogła do niczego się doczepić, bo pani Matylda mówiła i o wadach, i o zaletach. Po zwiedzeniu dołu poszli na górę.
-A tu jest właśnie pokój połączony z mniejszym pomieszczeniem -mówiła agentka. —Pierwszy pokój w sam raz na sypialnię rodziców a drugi na dziecinny. W przyszłości może służyć jako garderoba.
-Słonecznie tu i widok bardzo ładny -dodała Gabrysia. —Jest i ustawne.
-To decydujemy się kochanie -zagadnął Damian z szelmowskim uśmiechem. —Powinno przyjemnie się nam tu mieszkać.
-Ja bym się zdecydowała -odparła, nie komentując tego kochanie, bo pani Matylda mogłaby uznać ich za niepoważnych, jeśli teraz okazałoby się, że parą nie są.  

Oglądanie domów przyniosło i nieoczekiwany efekt, bo w ostatnim miejscu właśnie Gabrysia dowiedziała się od pani Matyldy i właścicielki agencji jednocześnie, że chcą z mężem sprzedać agencję, bo dzieci nie zamierzają zająć się nią, a oni są po sześćdziesiątce i coraz trudniej konkurować jest im z młodymi. Dla niej o tyle było to interesujące, bo jej agencja miała filie i w mniejszych miastach.  Kwota zaś kosmiczna nie była, a renomę już miała. Po powrocie zadzwoniła z tym do swojego szefa Wojtka.
-Dowiedz się więcej Gabi -odparł, gdy powiedziała mu wszystko, co sama wiedziała. —Może to tylko jakaś upadająca firma, skoro nie ma chętnych na przejęcie biura. 
-Tylko w jeden ani w dwa dni niczego się konkretnego nie dowiem, a miałam wrócić we czwartek do Krakowa razem z Martą i jej dzieciakami z ośrodka. Chciałam pokazać jej Kamieniołom.
-Tym się nie martw. Wszystko jest do rozwiązania. Możesz zostać dłużej w domu, a Martę zabiorę do Zabierzowa.
-OK. Wojtek. Ty jesteś szefem. Powiem Marcie, że ty się nią zajmiesz. 

Marta tymczasem szykowała się na kilkudniowy wyjazd z dziewczynkami z najuboższych rodzin na parę dni do Krakowa. Wojtek zaś postanowił dotrzymać słowa danego Gabrysi i spotkać się z nią choć raz oraz skierować swoją uwagę na siebie. Zwłaszcza że od Damiana wiedział, że nic ich nie łączy, a ktoś w kim jest zakochana może nie istnieje.

Spotkanie zaplanowali na drugie popołudnie pobytu Marty w Krakowie.
-Miło cię widzieć -rzekł Wojtek, gdy spotkali się pod Kopcem Kościuszki. —Pięknie wyglądasz -pozwolił sobie i na mały komplement.
-Dzięki Wojtek. I dzięki, że zgodziłeś zająć się mną.
-Drobnostka Marta.  Zapraszam na wycieczkę. Samochód czeka.
Chwilę później jechali już jego ciemnym BMW w stronę Zabierzowa. Droga długa nie była, bo około półgodzinna. Rozmawiali zaś głównie o Gabrysi ich pracy i panu Góreckim.


-Pięknie tu Wojtek -rzekła na pierwszy widok. —Ktoś ma tu sesję ślubną.
-Sporo par wybiera to miejsce. Jest piękne i niedaleko od Krakowa. Tobie, jeśli chcesz zrobię parę zdjęć. Mam dobry aparat.
-Chętnie Wojtek. I kilka innych ujęć. Damian mówił, że tu niedaleko są świetne warunki do wspinaczki. Uwielbia ten sport.
-Są. Ja jakoś nigdy nie przemogłem się, żeby spróbować. Damianowi udało się w końcu coś wskórać co do Gabrysi? -zapytał nieoczekiwanie.
-To znaczy, że nie jesteś zainteresowany Gabi?
-Miałem interesować się nią, żeby wzbudzić zazdrość w Damianie.
-Myślałam, że jest na odwrót i że kręci z Damianem, żebyś ty poczuł się zazdrosny.
- Mnie i Gabi łączy praca. Gdyby miało być coś między nami, to dawno by się pojawiło. To, co Marta może zrobię ci zdjęcia na tle tych skał i wody –zaproponował.
-Będzie idealnie Wojtek -mówiła z zadowoleniem, że siostrę i Wojtka nie łączy żadne uczucie, bo nie mogłaby wchodzić między nich. Wiedziała jednaki i to, że nie oznacza, że Wojtek nią się nie zainteresuje.
Zdjęć zrobił sporo, a kilka z nich zamierzał zachować i dla siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.