środa, 20 listopada 2019

Galeria. 1/2 Mini o Uli i Marku.



To już 10 lat -myślała Urszula Dobrzańska, zasypiając obok swojego męża. Dokładnie za tydzień minie rocznica. My, nasze dzieci, rodziny i nasi znajomi będziemy świętować razem. Mam już nawet dla ciebie dwa prezenty. Jeden głęboko schowany w szafie, a drugi również schowany pod moim sercem. Ciekawa jestem, jaką ty masz dla mnie niespodziankę.
Marek prezent miał już również kupiony i schowany w biurku we firmie. Do tego drobnego srebrnego upominku zamierzał dokupić jeszcze Uli coś, z czego i on będzie mógł korzystać. Wyjście do galerii i kupno jakiejś bielizny pozostawił sobie na następny dzień.

Przez te wszystkie lata życie ich rozpieszczało. Zarówno te rodzinne jak i służbowe. W pracy Ula była ponownie asystentką Marka, ale nie bywała tam pełnych ośmiu godzin tylko cztery, aby móc zajmować się również dziećmi. Miała i dłuższe przerwy, gdy była tuż przed porodem albo na macierzyńskim. W opiece nad dziećmi pomagali także dziadkowie, czyli rodzice Marka oraz Ala, która była już na emeryturze, ale wpadała do Uli i Marka.
Firma F&D dalej dobrze prosperowała, choć już bez Febo w firmie, bo rodzeństwo na stałe zamieszkało w Mediolanie i pokazywali się tylko na zarządzie.  Była to jednak formalność, bo we Włoszech mieli swoje nowe biznesy. Paulina nawet męża, bo wydała się za jakiegoś rozwodnika z dziećmi i na dziecko z nią nie nalegał.
Ula z Markiem doczekali się zaś dwójki uroczych dzieci. Obecnie dziewięcioletniego Grzesia i sześcioletniej Marceliny. Teraz los miał obdarzyć ich kolejnym dzieckiem. Oprócz pracy i prowadzeniem domu Ula zajmowała się pomaganiem teściowej we fundacji oraz w komitecie rodzicielskim w szkole syna i przedszkolu córki. Tym samym poznawała sporo nowych osób.  Jedną z nich była Edyta mama Amelki chorej na porażenie dziecięce. Dziewczynka chodziła razem z Marcelinką do przedszkola integracyjnego i była podopieczną fundacji Heleny. Ula, choć była starsza od Edyty o dwanaście lat znalazła doby kontakt i dużo jej pomagała. Widziała w niej samą siebie sprzed paru lat. Nie chodziło jednak o urodę, bo można było ją zaliczyć do ładnych, ale o to, z jakim poświęceniem dbała o swoje dziecko.  W tym musiała radzić sobie sama, bo ojciec dziecka zostawił ją dawno temu, a rodzice mieszkali daleko od stolicy. Tylko znajomość z Ulą dodawała jej otuchy, chociaż były chwile, że zazdrościła jej bogactwa, męża i udanego rodzinnego życia.

Podobnie harmonijnie jak u Dobrzańskich było w związku Wioletty i Sebastiana. Oni jak na razie mieli jedną pociechę synka Rafała, który był w wieku córki Uli i Marka. Chodzili nawet razem do przedszkola i zerówki. Teraz Olszańscy spodziewali się drugiego dziecka, bo Wioletta była w ósmym miesiącu ciąży. Oboje dalej pracowali również w firmie. Sebastian na swoim dawnym stanowisku, a Wioletta po skończeniu PR-u wraz z panią Matyldą zajmowała się wizerunkiem firmy. Teraz Wiola była jednak na dłuższym zwolnieniu lekarskim, bo ciąża tak bez komplikacji, jak pierwsza nie przebiegała i dla dobra dziecka musiała dużo leżeć. Tym samym w pracy musiała zastąpić ją pani Matylda.  Od dwóch tygodni pomagała jej natomiast córka Roksana.  Dziewczyna nie zamierzała jednak samą pracą zajmować się, tylko ustawić się i zainteresować sobą szefa. Długo nawet nie czekała, bo już tydzień po rozpoczęciu pracy pokazała się w gabinecie szefa w króciutkiej mini i usiadła na biurku pokazując zgrabne kolana.


-Biurko nie krzesło -rzekł jej ostro. —Bądź tak miła i usiądź na krześle.
-Ale służbistą jesteś –odparła z niezadowoleniem.
-Staram się zachować pewne granice. Na castingu na modelkę nie jesteśmy. Teraz bądź tak miła i zorganizuj spotkanie z dziennikarką Anną Grzesik. Najlepiej na pojutrze. Za to ci płacę.
-Coś jeszcze Marek? Może potrzebujesz kogoś do pomocy przy rozmowach z tym Niemcem. Dobrze znam niemiecki.
-Nie potrzebuję -odparł służbowo. On zna doskonale polski.  Możesz wrócić do siebie.

Marek do galerii wybrał się tuż przed lunchem i spotkaniem z kontrahentem. Długich zakupów ani dłuższego pobytu nie planował, bo miał upatrzony konkretny butik i konkretną bieliznę. Pech chciał jednak, że spostrzegł Roksanę. Dziewczyna ostatnimi czasami stała się natręta i chcąc uniknąć spotkania z nią, wszedł do butiku z odzieżą dla młodzieży. Tam natomiast natknął się na Beatkę Cieplak.


-Betti? Co robisz tu w południe? Nie powinnaś być w szkole?
-O Marek. Cześć -odparła młodsza siostra żony. —Jakie niespodziewane spotkanie.
-Cześć -odparł, cmokając w policzek na powitanie. —To, co robisz o tej porze w centrum handlowym? Tylko mi nie mów, że nauczyciel jest chory.
-Wiem, że tobie nie da się żadnej bajki sprzedać. Urwałam się z koleżanką z dwóch ostatnich lekcji wuefu.  Tylko nie mówi tacie ani Ulci, że mnie widziałeś. Chcę kupić sobie jakiś ciuch na wasze przyjęcie.
-Wiesz, że nie powinienem kłamać. Ulka tego nie lubi.
-Ulcia nie wie, że tu jestem, więc nie będzie pytać, a ty nie skłamiesz.
-No tak. Wybrałaś już coś? -postanowił, jak najdłużej zabawić w towarzystwie Beatki i jej koleżanki i jak na razie nie wracać na korytarz.
-Podoba mi się jedna sukienka, ale brakuje mi pięć dych. Daria też jest spłukana.
-Która sukienka? -pytał, rozglądając się po stojakach.
-Ta niebieska -odparła, pokazując palcem.


-Idź i przymierz. Zobaczę, jak będzie leżała na tobie. Jeśli będzie Ok to dam ci te pieniądze.
-Serio? –pytała podejrzliwie.
-Czy ja kiedyś mówiłem nie serio? –przekomarzał się z nią.
-Kiedyś średnio raz na wizytę Marek.
Beatce dwa razy nie trzeba było dwa razy mówić i poszła przymierzyć sukienkę. Chwilę później pokazała się szwagrowi i koleżance.
-No i?
-Idealnie -odparł Marek, spoglądając okiem znawcy. —Jak szyta na ciebie.
-Mówiłam jej to samo, ale wie pan jak to jest -rzekła koleżanka. —Zdanie faceta ważniejsze.
-Coś w tym jest. Moja córeczka zawsze mnie pyta, jak wygląda, a nie mamę. Idź przebierz się Betti, a ja pójdę i zapłacę.
Gdy Beatka po raz drugi znikła za kotarą przymierzalni Marek podszedł do stojaka, gdzie wisiały kreacje Pshemka. Beatka w tym czasie przebrała się i podała sukienkę Darii. Ta z ciuszkiem podeszła do Marka. Z tą samą chwilą w butiku pojawiła się Roksana. Szew w towarzystwie jakiejś młodej dziewczyny zainteresował ją i postanowiła zrobić mu zdjęcia. Na kilka nie miała okazji, bo kręciło się sporo osób oraz ochrona sklepu i ktoś mógłby coś zauważyć. To, co najważniejsze jak myślała, miała uwiecznione. Na pierwszym zdjęciu uwieczniła chwilę, gdy dawała mu sukienkę. Drugie zdjęcie zrobiła tuż po tym, jak zapłacił za sukienkę, a torbę z sukienką podał Darii, bo zadzwonił jego telefon i chciał spokojnie odebrać.  Roksana tymczasem z zadowoloną miną usunęła się z butiku. Resztę zakupów odpuściła sobie i zaczęła planować, co zrobi ze zdjęciami.  

Po udanych zakupach Marek zaprosił obie dziewczyny na lody do lokalu, gdzie pracowała Edyta znajoma Uli. Z tym że Daria musiała już iść, pożegnała się z nimi w drzwiach lokalu. Gdy usiedli do stolika podeszła do nich Edyta. Ona dokładnie wiedziała, kim jest przystojny mężczyzna i towarzystwo młodej dziewczyny zdecydowanie się jej nie spodobało. Zwłaszcza że wyglądało na to, że znają się dłużej.
-Ciągle nie potrafię niczego ci odmówić Betti. Mam wrażenie, że owinęłaś mnie sobie wokół palca.
-Dlatego wykorzystuję twoją słabość bez zahamowań Marek.
-Co dla państwa? -zapytała zniesmaczona Edyta, po usłyszeniu wymiany zdań.
Z tym, co widziała i słyszała długo się gryzła, bo Ula wiele jej pomagała i nie chciała ranić jej w ten sposób.

Kolejny dzień pracy dla Marka dobrze się nie rozpoczął, bo Roksana pojawiła się w jego biurze prowokacyjnie ubrana i przypomniała mu, że mają umówione spotkanie w telewizji. Gdy jechali do siedziby TVP dziewczyna postanowiła wykorzystać swoje wdzięki i odsłoniła nieco górę nóg.
-Możesz tak nie eksponować nóg -rzekł, spoglądając jak zapina swój pas i przelotnie na jej kolana.
-Rozpraszam cię -pytała słodko.
-Nie. Tylko twoje zachowanie jest nie na miejscu i niestosowne delikatnie mówiąc.
-Nie mów, tylko że ci się nie podobam -odparła, kładąc rękę na jego dłoni spoczywającej na skrzyni biegów.
-Ręka – rzekł zdecydowanie. —Jeszcze jedna taka akcja, a z pracy wylecisz Roksano -dodał jej spokojnym tonem i nie odrywając wzrok od drogi. —Mam kamerkę zainstalowaną w aucie. Tak jak w moim gabinecie. Jakby przyszły ci na myśli jakieś oskarżenia to nic z tego.
-Nie umiesz korzystać z życia -odparła.
-Mylisz się. Moje życie jest w pełni wykorzystane. A ty nie próbuj nawet tego zmienić.  

Pojawienie się Roksany nie tylko Markowi się nie podobało, ale i Uli. Przez te wszystkie lat, choć pojawiały się nowe modelki i inne pracownice nie czuła takiego zagrożenia jak teraz. Nie były to też jej odczucia, ale również i Izy, i Eli.
-Dziewczyna za dużo sobie pozwala -mówiła krawcowa. —Dwa tygodnie tu pracuje, a ciągle, by do Marka latała.
-Ja słyszałam, jak z kimś rozmawiała przez telefon i mówiła, że już niedługo będzie ją stać na najdroższe buty -dodała Ela. —A gdy mnie zobaczyła urwała rozmowę.
-Ona jest zdolna jakąś intrygę wymyślić przeciwko tobie i Marku -dodała Iza. —Pięknością nie jest i tylko podstępem może coś wskórać.
- A ja nie wiem, z której strony uderzy -odparła Ula.
-Powinnaś porozmawiać z Markiem -radziła Iza.
-Porozmawiam. Jeszcze dzisiaj.

Jeszcze tego samego dnia co Marek z Roksaną byli w telewizji był zmuszony ją zwolnić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.