sobota, 23 maja 2020

Nieudany pokaz - mini o Uli i Marku.


Dzień pokazu FD Gusto nie tylko dla Uli miał okazać się szczęśliwy. Tegoż samego dnia Paulina postanowiła polecieć do Włoch razem z Markiem. Tam już z dala od Uli Cieplak i ich znajomych ponownie związać się z Markiem. Wszystko do pewnego czasu szło według jej planu. Gdy jednak Marek nie przyjeżdżał po nią o omówionej porze, postanowiła pojechać na lotnisko sama. Marek tymczasem miał już wyjeżdżać, gdy podszedł do niego Piotr. To, co powiedział mu całkowicie zmieniło jego plany i zamiast po Febo skierował się na miejsce pokazu. Przed wyjazdem wysłał do byłej narzeczonej smsa z wiadomością, że nigdzie nie leci i że życzy jej powodzenia. Z chwilą odczytania wiadomości domyśliła się, co stoi za zmianami planów. Zmieniła równocześnie swoje plany i zamiast na lotnisko kazała zawieść się na pokaz. Po drodze mijała swój dom i odniosła walizkę. Marek również tam jechał, ale wybrał złą trasę. Było przed osiemnastą i szczyt weekendowych wyjazdów. Dodatkowo trafił na roboty drogowe i ruch odbywał się wahadłowo. Na miejsce pokazu Febo dotarła, jako pierwsza i niezatrzymana przez nikogo weszła do środka. Ci, co mijali ją, nawet nie pomyśleli o tym, bo miała prawo tu być. Bez planu, co dalej udała się do pomieszczeń, gdzie F&D miało swoją garderobę. Tam w szale agresji pocięła zarówno kreacje przeznaczone na pokaz, jak i osobiste rzeczy. Odnalazła i chabrową sukienkę Uli, którą widziała na niej rano i zniszczyła doszczętnie. Obok wisiała torebka Uli i wzięła ze sobą. Na koniec zaopatrzyła się w krawieckie nożyczki i wyszła z pomieszczenia. Na chwilę weszła do toalety i z obawy, że ktoś wejdzie, zamknęła się w jednej z kabin. Kilka minut później usłyszała dziecięcy głos.


-Ula, Ulcia. Gdzie jesteś? Zaraz masz wyjście. Wszyscy szukają cię. Jesteś tam -pytał ten ktoś nieznany Pauli, kręcąc przy okazji gałką od kabiny, gdzie ukryła się Febo.
-Cześć -rzekła do małej z uśmiechem, kiedy otwarła od środka drzwi. —Ula zaginęła?
-To jej torebka -odparła Betti, spoglądając na to, co Febo trzyma w dłoni. —Co pani jej zrobiła? I kim pani jest?
-Znajomą Uli. Mam na imię Dorota i byłam kiedyś sekretarką Uli. A mam jej torebkę, bo kazała mi przypilnować. Jak ci na imię?
-Beatka Cieplak.
-Chodź skarbie. Pójdziemy jej poszukać.
-A ma pani coś do picia?
-Przy sobie nie mam, ale widziałam automat z wodą i sokami w korytarzu. Kupię ci sok i pójdziemy poszukać Uli. A ty poczekaj tu na mnie i umyj buzię. Umazałaś się czekoladą.
Odchodząc, zauważyła przyjazd Marka.



Po wyjściu z toalety zastanawiała się, w jaki sposób mogłaby zemścić się na Uli za pomocą małej. Pomysł sam się nawinął, bo na końcu korytarza mijała małe gospodarcze pomieszczenie z gazetami i jakimiś kartonami. Na stole leżała jeszcze paczka papierosów i zapałki. Długo nie myśląc, postanowiła pociąć nożyczkami karton i rozniecić ogień. Zanim plan wprowadziła w życie, kupiła Betti soczek odkręciła zakrętkę i wsypała do butelki pół rozkruszonej tabletki uspakajającej i zamieszała. Leki te zawsze miała przy sobie, bo często miewała ataki szału, a szybko działały. Teraz tylko zmniejszyła dawkę, aby efekt był mniejszy.  Później podpaliła gazety, a gdy wyszła na korytarz, uruchomiła system sygnalizacji pożaru. Wraz z rozbiciem szybki i naciśnięciem przycisku po całym obiekcie rozbrzmiały syreny alarmowe. Ludzie w panice zaczęli się rozbiegać w różne strony. Ona sama zabierając po drodze Beatkę, wmieszała się w tłum.  Dziewczynka w panice dała się ciągnąc za rękę i wyprowadzić z miejsca pokazu. 

Ula parę minut przed alarmem nie zważając na to, że jest w sukni ślubnej, wyszła z terenu pokazu i pobiegła do pobliskiej budki telefonicznej, aby zatelefonować do Marka. Przez cały pokaz wypatrywała go, ale bez skutku i telefon do niego było ostatnią deską ratunku. 



Chciała powiedzieć mu, aby nie wyjeżdżał. Telefonu jednak nie odebrał, bo wyładował się mu chwilę po wysłaniu smsa do Febo. Gdy była jeszcze na dworze zauważyła, że ludzie w panice uciekają na dwór. Co się stało dokładnie nie wiedziała, ale alarm nie zapowiadał nic dobrego. Marek natomiast przyszedł na pokaz chwilę przed alarmem. Jego przyjazd przez okno w toalecie zauważyła Paulina. Widziała jak szybko wyskoczył z auta i śpieszy się do wejścia. To jeszcze bardziej ją rozwścieczyło.
Gdy sytuacja została opanowana, a gazety i kartony ugaszono wodą, okazało się, że nie ma nigdzie Beatki. Jej rodzina wraz z paroma osobami przeszukała każde pomieszczenie, ale żadnego tropu nie znaleziono. 
W garderobie F&D tymczasem odkryto poniszczone rzeczy.


-Kto to zrobił? -pytał mistrz, trzymając się kurczowo zniszczonych kreacji. —Co za podlec tak potraktował moje dzieła?
-Ja nie -rzekła Wioletta. —Wszyscy widzieli, że byłam na scenie. Mam no te na a –mówiła, pstrykając palcami, jakby miało ułatwić jej przypomnienie słowa.
-Alibi Wiola –rzekł Sebastian. Masz jakichś wrogów Pshemko?
-Żeby to jednego.
-To tylko część kreacji. Reszta ocalała, bo modelki i modele mieli na sobie i nie ma nad czym ubolewać.
-A pokaz? -pytał niepocieszony słowami kadrowego. — Urszula nie zdążyła zaprezentować sukni ślubnej. A to dzieło mojego życia.
-Jeszcze ujrzy światło dzienne. Może na własnym ślubie. Ona zerwała z tym doktorkiem, a Marek ciągle ją kocha. Własny ślub to najlepszy moment na zaprezentowanie sukni -przekonywał kadrowy.
- Może masz i rację. My tu gadu, gadu a siostra Urszuli przepadła -dodał przytomnie i już bez użalania się nad swoim losem.
-Pewnie wyszła za tłumem i pogubiła się na ulicy -stwierdziła Wiola. —Nie będzie nawet wiadomo, gdzie jej szukać.

Paulina tymczasem poszła do parku po drugiej stronie ulicy i usiadła na jednej z ławek. Aby przekonać Betti, że szukają Uli udawała, że dzwoni do niej.  Po kwadransie, kiedy leki uspakajające zaczęły działać, wzięła za rękę i poszła kawałek dalej, gdzie nie było tyle ludzi. Później, gdy Betti jeszcze bardziej odpłynęła, odeszła. Chwilę później znowu była w pobliżu miejsca pokazu i odnalazła auto Marka. Zaparkował tak, że od strony pasażera był płotek i drzewa i mogła tam ze spokojem przykucnąć i poprzebijać opony nożyczkami wziętymi z garderoby. Udało się jej i porysować i przedziurawić karoserię. Kolejnym jej krokiem było ukrycie się na jakiś czas. Wybrała pierwszy napotkany trzy gwiazdkowy dla niepoznaki hotel.


Beatką zainteresowali się spacerowicze. Ale nie na długo, bo na alejkach parku pojawiła się Wioletta z Sebastianem i zajęli się nią. Policję mimo to, zdążono powiadomić, bo trzeba było wyjaśnić fakt jej stanu i to, że była sama. W międzyczasie Wiola zadzwoniła po Ulę. Ula wraz z Markiem przybiegła w pięć minut.  Równo z nimi pojawiło się dwóch policjantów, którzy mieli wezwanie na pokaz. Kiedy Betti oznajmiła im, że przyszła tu z Dorotą sekretarką Uli, wszyscy się zdziwili. Dopiero po wyjaśnieniu, że ta pani miała ciemne włosy do ramion i pokazaniu przez Wiolę zdjęcia z telefonu, okazało się, że była to Paulina Febo.  
-Ona jest szalona -orzekł Sebastian. —Założę się, że ona zniszczyła kreacje mistrza i stoi za wszczęciem alarmu.
-Nie wiadomo, do czego jest jeszcze zdolna –dodał Marek.
-Gdzie możemy znaleźć panią Febo -pytał jeden z policjantów.
-Nie wiem. Mieszka na Kopernika 8. To moja była narzeczona i jest zdolna do wszystkiego.
Na swoje pytanie, Marek odpowiedział sobie chwilę później, gdy chciał pojechać do Pauliny swoim autem. Wtedy zauważył przebite opony i  porysowaną karoserię.




Ula tymczasem próbowała znaleźć jakieś przebranie, bo ciągle miała na sobie suknię ślubną. Z pomocą przyszły modelki z innego pokazu i podarowały jej ubrania. W międzyczasie lekarz, który przyjechał na alarm pożaru, zbadał Betti. Nic groźnego nie stwierdził. Wypytał tylko, co ostatnio jadła albo piła. Gdy Beatka powiedziała, że piła sok i był gorzkawy wywnioskował, że prawdopodobnie do soku były dosypane jakieś leki uspakajające i do końca dnia może być senna.
Paulina swoją zemstą długo nie cieszyła się, bo po godzinie policja wiedziała, gdzie jej szukać. Gdy nie zastali jej w domu, wystarczyło sprawdzić, logowania jej telefonu. Ten od godziny logował się w pobliżu miejsca pokazu. Bardziej szczegółowe dane wskazywały na hotel. Febo przez ten czas zadzwoniła do brata, aby powiedzieć, co zrobiła i świadoma tego, że będzie mieć problemy, poprosiła o pomoc.  Brat obiecał przylecieć do niej najbliższym wolnym lotem, a na razie miała nie wychodzić z hotelu. Niebawem zastukała do niej policja, ale zasnęła kamiennym snem po zażyciu swoich tabletek. Kiedy w końcu dobudzili ją i wyjaśnili, o co jest oskarżona, zawieźli na komisariat. Z braku pomysłu zadzwoniła po Dobrzańskich, ale oni nie zamierzali jej pomóc i musiała czekać na brata.

Marek z Ulą z kolei w końcu mogli porozmawiać. Usiedli w pobliskiej kawiarni, zamówili po kawie i ciastku i wszystko sobie wyjaśnili.


-Przyjechałeś w końcu -mówiła. —Cały czas wypatrywałam cię.
-Piotr mnie z tej drogi głupoty i największego życiowego błędu odwiódł. Przyjechał pod mój blok i powiedział, że to mnie kochasz i że zerwałaś z nim, gdy leżałem w szpitalu. W ostatniej chwili mnie złapał. Miałem jechać już po Paulinę, a później na lotnisko.
-Będę musiała mu podziękować. Wyjazd z nim do Bostonu byłby takim samym błędem i głupotą. Kocham cię Marek. Nigdy nie przestałam.
-Tak długo czekałem, aby znowu usłyszeć od ciebie te słowa -odparł wzruszony. —Jesteś moją jedyną i największą miłością Ula. Tak bardzo cię kocham. Kocham cię całym sobą i kocham cię całą.
-Tak długo czekałam na te słowa -odparła niedawnymi słowami Marka. —Jestem tak szczęśliwa, że boję się, że może znowu coś się stać.
-Kochanie, to koniec naszych problemów i nic złego się nie stanie -zapewniał. —Zaufaj mi.

Kolejne dni były dla nich istną sielanką i nadrabiali ostatnie tygodnie. Wyjaśnili wszystkie nieporozumienia i zbiegi okoliczności. Był i czas na bardziej intymne chwile. Te mieli okazję doświadczyć trzy dni później, kiedy Marek zaprosił ją do swojego mieszkania. Idąc tam była niemal pewna, co ją czeka. Gdy obejrzała już wszystko, Marek bez pytania zaprowadził do sypialni. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, aby chwilę później oddać się pocałunkom. Nie minęła minuta, gdy Marek wsuwał już ręce pod bluzkę Uli, a ona nie rozpinała jego koszuli. Górna część ich odzieży szybko znalazła się na podłodze, a Marek kładł Ulę na łóżko. Z tą chwilą tak naprawdę zaczęła się gra wstępna i powoli zaczął wędrować swoimi ustami po ciele Uli. Zaczął przy ustach, a skończył przy pasku spódniczki, którą przy okazji zdjął. Teraz miał Ulę tylko w bieliźnie i aby dostosować się do sytuacji, zdjął swoje spodnie. Od tego momentu ich pieszczoty nabrały intensywności, a spełnienie miało przyjść lada moment. Kiedy zaspokoili się już, leżeli wtuleni w siebie.
-Kochanie z żadną i nigdy nie było mi tak przyjemnie, jak z tobą -szeptał do ucha. —Wiem to od czasu SPA i nie byłem przez ten czas z nikim. Nie potrafiłbym kochać z inną.
-I jak tu nie wierzyć słowom, że miłość i seks ma ze sobą wiele wspólnego kochanie.


Miesiąc później akt oskarżenia przeciwko Paulinie Febo był gotowy. Na sądzie tłumaczyła się, że działała w afekcie, panowała nad sytuacją i chciała tylko nastraszyć i zemścić się na paru osobach. Dlatego roznieciła mały ogień, dała Beatce pół tabletki i wyprowadziła w pobliże pokazu. Samochód Marka również bezpiecznie uszkodziła. Mimo to sędzia zarzucił jej umyśle niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu wielu ludzi. Głównie pod uwagę brano Beatkę. Za to groziła jej kara do trzech lat pozbawienia wolności. Taką też zasądzona. Zamieniono ją jednak na prace społeczne. Musiała również sporo zapłacić za wszystkie szkody i akcje straży. Tym samym razem z bratem musieli pozbyć się akcji firmy na rzecz Dobrzańskich. Tak samo dom wrócił do Marka. Kiedy kara minęła, Paulina dołączyła do brata i na stałe wyjechała do Włoch.
W tym samym czasie okazało się, że Ula jest w ciąży. Ich pierwszy seks po pokazie zaowocował pojawieniem się na świecie Hani. Zanim nastąpiło to, to przysięgali sobie przed ołtarzem miłość, która trwała długie lata, aż do starości. Ślub był skromny, aczkolwiek bardzo wzruszający. Tego dnia również suknia mistrza ujrzała światło dzienne. Dodatkiem do niej był tylko welon.


W dwa latach po córce na świat przyszedł Fabian, a po kolejnych trzech Ignaś. Później pieluchy i noce budzenia postanowili zostawić na czas wnuków i mieć więcej czasu dla siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.