niedziela, 31 maja 2020

Spotkanie po latach cz 1.

Firma Jaskólscy i spółka poszukuje kompetentnej, dyspozycyjnej pani znającej dobrze język niemiecki i umiejąca prowadzić sekretariat.
Czytając te ogłoszenie, Anna Wójcik uśmiechała się delikatnie. Od dwóch miesięcy szukała możliwości kontaktu z Jaskólskimi. Dlatego śledziła losy firmy i prezesa Wojciecha Jaskólskiego w prasie i Internecie. Chciała nawet wynająć detektywa, aby dowiedział się o jego zwyczajach. Po namyśle stwierdziła, że to zbyt ryzykowne i sama poświęciła parę dni, aby pojeździć za nim. Planu jak mogłaby się zemścić, jeszcze nie miała. Chociaż chodziło jej po głowie, aby skompromitować go w prasie lub wparować na jego ślub do kościoła, który miał odbyć się za trzy miesiące i powiedzieć o zobowiązaniach wobec dziecka. Oba pomysły odrzuciła. Pierwszy, bo nie chciała zadzierać z prasą, a drugi z powodu panny młodej. To miał być również jej dzień i jakaś tam Sandra niczemu nie była winna. Tak więc na razie chciała tylko wkraść się w jego otoczenie. Miała z nimi rachunki do wyrównania i teraz przyszedł na to czas. Zrobiła nawet pierwszy krok, bo zawarła znajomość z kuzynem Wojtka Mateuszem. Podobnie jak Wojtek chodził do jednego z klubów, a ona dosiadła się do niego. Rozmawiało się im łatwo, bo byli w jednym wieku i mieli podobne zainteresowania.
Wojciech Jaskólski miał trzydzieści cztery lata i od dwóch lat pełnił funkcję prezesa firmy zajmującej się nieruchomościami na terenie Unii Europejskiej. Miał brązowe duże, przenikliwe oczy, ciemne włosy i obecnie nosił zarost.


Wzrostu Bóg mu nie szczędził, bo było to powyżej metra osiemdziesięciu. Do tego szczupła, aczkolwiek wysportowana budowa ciała. Dziesięć lat temu był tak samo przystojny, jak teraz. Z tym że wtedy Ania wzdychała po kryjomu do niego, a teraz czuła wstręt. Nie była jedyną, która kochała się w chłopaku jej siostry. A umiał uwagę przyciągnąć zabójczym uśmiechem. Dotąd zostało mu to, bo cały czas był otoczony wianuszkiem pięknych kobiet. Głównie były to celebrytki. Choć nie gardził zwykłymi dziewczynami. Nigdy nie związał się z nikim na stałe. Dopiero teraz i głównie po namowach rodziców, którzy chcieliby doczekać się wnuka.
- Kiedy znajdziesz sobie kogoś porządnego -mawiał niegdyś jego ojciec. —Taką kobietę, która ma mózg i umie z niego korzystać. Inne walory nie są ważne synu.
-Pracuję nad tym tato. Chcę poznać kogoś, z kim będę tak długo szczęśliwy, jak ty z mamą -mówił w takich sytuacjach.  
-Tylko sprawdź dokładnie, co ona będzie widziała w tobie. Firmę czy ciebie. I pamiętaj, że z ładnego talerza się nie najesz.
W tym musiał przyznać rację ojcu. Był podatny na wdzięki kobiet, a nie na inteligencję. Kiedy więc przyprowadził im Sandrę, nawet bez pytania wiedział, że rodzice są rozczarowani.

Z telefonem do firmy Ania nie czekała i zadzwoniła tuż po przeczytaniu ogłoszenia. Od razu umówiła się na rozmowę kwalifikacyjną. Później wydrukowała CV i przygotowała resztę dokumentów. Na rozmowę szła zdenerwowana, bo mógł ją poznać i nici z planu. Pocieszała się tym, że tylko dwa razy widzieli się i to przelotnie. Była wtedy podlotkiem i miała myszowaty kolor włosów, a teraz kobiece kształty i kasztanowe włosy. W zanadrzu miała Mateusza, bo obiecał jej, że wspomni kuzynowi o niej. Chłopak był tak samo przystojny, jak starszy kuzyn, ale brakowało mu tego czegoś, co miał Wojtek dziesięć lat temu.
Kiedy pojawiła się w biurze i powiedziała sekretarce, że była umówiona, kobieta poszła do przeszklonych drzwi z napisem prezes i zapukała. Chwilę później usłyszała miłe proszę. Przez plecy sekretarki widziała, jak po zaanonsowaniu jej wstaje z krzesełka i zapina guzik od marynarki. 
-Dzień dobry panu. Anna Wójcik -przywitała się, wyciągając rękę. Kiedy ich dłonie zetknęły się już, poczuła dreszcze. Jego dłoń była przyjemnie ciepła, a uścisk nie za mocny. Ale nie tylko dotyk spowodował drżenie. Wystarczył jego widok. Choć ostatnio wiele razy oglądała go na zdjęciach, to co innego było oglądać go na żywo.
-Witam. Jest pani bardzo punktualna. To się chwali. Wojciech Jaskólski. Proszę siadać.
-Dziękuję. Proszę moje CV i inne dokumenty -mówiła, oddając mu teczkę.
-Znałem kiedyś jedną Kasię Wójcik -oznajmił jej nieoczekiwanie. —Miała siostrę. Chyba Annę albo Hannę.
-Wójcików w Polsce jest cała masa. Jak imion Katarzyna. Jest tak samo popularne, jak Anna. A ja nie mam siostry. Tylko dwóch braci. Marcina i Krzysia -skłamała na doczekaniu.
-Rozumiem. Zastanawiałem się, jak wygląda koleżanka Mateusza. Rzadko zainteresuje się jakąś dziewczyną.
-Mam uznać to za komplement panie Jaskólski?
-W samej rzeczy.
Po kwadransie żegnała się z nim.  Na odejście obiecał, że w ciągu dwóch dni odezwie się. Stało się to już następnego dnia. Kolejnego miała pojawić się w firmie.
Szykując się do pracy, wróciła myślami do czasu sprzed ponad dwóch miesięcy, kiedy któregoś dnia przeglądała rzeczy siostry. Znalazła wtedy jej stary notes i listy sprzed niespełna dziesięciu lat. Wtedy dowiedziała się, że obiekt jej westchnień było ostatnią świnią i zostawił ją samą z kłopotem. Siostra próbowała wtedy popełnić samobójstwo.  Od tego desperackiego kroku, uchroniło ją przyjście Ani ze szkoły. Więcej razy nie próbowała, bo zabiłaby nie tylko siebie, ale i dziecko. A ona albo trafiłaby do domu dziecka, albo musiała pojechać do Niemiec do rodziny matki. Z nimi nie mieli dobrego kontaktu, bo ciągle mieli żal do ich matki, że poślubiła Polaka, a nie bogatego Niemca. Nawet po pogrzebie córki nie powiedzieli nic na ten temat. Rodzice byli zgodnym małżeństwem i przeżyli ze sobą dwadzieścia pięć lat. Jadąc jednak na wycieczkę z okazji rocznicy ślubu, zginęli oboje w wypadku samochodowym. Bliskiej rodziny od strony ojca nie mieli. Byli tylko dalsi kuzynowie. Kasia miała już dwadzieścia cztery lat i mogła zająć się czternastoletnią siostrą. Pomagała im przybrana babci pani Basia. Przez kolejne lata, źle się im nie żyło. Nawet po urodzeniu Marty było dobrze. Kolejny cios przyszedł nieoczekiwanie, bo któregoś dnia Kasia zasłabła w centrum handlowym na zakupach i po operacji zapadła w śpiączkę, w której była do teraz.  Lecz lekarze byli dobrej myśli. Tym samym opieka nad Martą spadła na nią, a historia zatoczyła koło. Ania wiele razy mówiła siostrze, aby w końcu odpoczęła i zajęła się sobą, bo od 10 lat tylko pracuje. Przede wszystkim miała pójść do lekarza i sprawdzić skąd ma te zawroty głowy. Kasia nie słuchała jej. W sprawie alimentów była równie nieugięta i nic od niego nie chciała. Kto jest ojcem Marty Ania długo nie wiedziała. Dopiero niedawno, odkryła prawdę. 

Przez pierwszy tydzień Ania wdrażała się w obowiązki sekretarki zastępcy prezesa. Miał nim zostać starszy brat Mateusza Kamil. W przeciwieństwie do pozostałych Jaskólskch dobrego wrażenia nie zrobił. Był zimny, wyniosły z zaciętym wyrazem twarzy i równolatkiem Wojtka. Kamil urodził się tylko osiem miesięcy prędzej. Ania starając się o pracę liczyła, że będzie sekretarką prezesa, a nie tylko vice. O tym dowiedziała się jeszcze tego samego dnia, gdy była na rozmowie. Trochę krzyżowało jej to plany. Ale i znalazła dobre strony, takiej konfiguracji, bo nie musiała oglądać Wojtka przez cały czas. Mogła i ze spokojem zaplanować zemstę. Z oglądaniem Wojtka do końca nie było tak jak myślała. Codziennie chodziła do jego gabinetu i pomagała w tłumaczeniach. Podczas jednej z wizyt w dwa tygodnie po rozpoczęciu pracy w jego biurze spotkała Sandrę Malec byłą Miss Poznania i finalistkę konkursu piękności na szczeblu krajowym oraz modelkę. Prywatnie narzeczoną Wojtka. Kobieta od razu dokładnie obejrzała nową pracownicę i oceniła. Ania Wójcik do piękności nie należała, ale nie była też brzydka. Jej atutem były długie kręcone kasztanowe włosy i duże brązowe oczy.


Sama była farbowaną blondynką z prostymi włosami i małymi zielonymi oczami. Figurą ją jednak przebijała, bo miała ponad metr siedemdziesiąt i figurę 92-60-90. Ania natomiast była dużo niższa i nie tak kształtna. Mimoto postanowiła na nią uważać. Nie uspokajał ją fakt, że była już zaręczona z Wojtkiem, a do ślubu trwały przygotowania. Zawsze mogło stać się coś nieprzewidzianego. Zwłaszcza że dowiedziała się, że narzeczony wybiera się z Anią na trzy dni do Monachium w delegację. Sama chętnie by pojechała, ale była modelką i miała zaplanowaną sesję.
-Wyjazd szykuje się nam -oznajmił jej, gdy zapoznał obie kobiety. —Do Monachium na trzy dni. Samolot mamy rano w piątek a powrót popołudniu w niedzielę. W piątek będziemy mieć trzy spotkania, w sobotę do późnego popołudnia wolne. Będziesz mogła skorzystać z atrakcji hotelu, a wieczorem mały bankiet. Wracamy w niedzielę popołudniowym lotem.
-Rozumiem. Mam jakoś szczególnie się przygotować?
-Nie. Weź tylko jakąś sukienkę na bankiet.
Wyjazd zbytnio nie koligował jej z opieką nad siostrzenicą Kasią, bo miała gdzie ją zostawić. Ciągle miały przyszywaną babcię panią Basię, a Marta miała przyjaciółkę w tym samym bloku, u której mogłaby przenocować dwie noce.  
Ze swoją ostrożnością Sandra się nie myliła, bo Ania już od pierwszej rozmowy zrobiła na nim wielkie wrażenie. Nie tylko inteligencją, ale urodą. Burza loków opadała jej na ramiona, a na twarzy widniał delikatny makijaż. Ale miał swoje zasady, że nie romansował z podwładnymi. W przeciwieństwie do jego wuja i kuzyna.
Trzy dni później wylecieli do Monachium. W pierwszym dni tak jak zapowiedział Wojtek, mieli trzy spotkania z przerwą na obiad. Na spotkaniach Ania świetnie radziła sobie z językiem niemieckim. Jeden z ich rozmówców pochwalił ją nawet twierdząc, że mówi z idealnym akcentem i nawet rodowici Niemcy mówią gorzej. Chciała już powiedzieć, że jej mama była z Frankfurtu, ale przypomniało się jej, że Wojtek siedzi o bok. Mógł skojarzyć fakty, że jej mama i Kasi była również Niemką i z planu zemsty nic by nie wyszło.  W sobotę rano Ania szykowała się na wyjście, gdy zapukał do niej Wojtek i zaproponował swoje towarzystwo. O chęci zwiedzania miasta przez Anię dowiedział się poprzedniego dnia. On z racji, że i tak nie miał nic lepszego do roboty, postanowił wybrać się również. Towarzystwo nie bardzo jej odpowiadało, ale była w obcym mieście i byłoby jej raźniej. W planach mieli pięć miejsc w tym Victory Gate i Stare Miasto.




Przed szesnastą wrócili do hotelu. Po chwili odpoczynku o osiemnastej wyjechali na bankiet wieńczący podpisanie umów. Sala posiadała parkiet i można było zatańczyć. Od tańca z szefem Ania nie wymigała się. Dotyk i zmysłowy zapach jego wody po goleniu spowodował, że traciła trzeźwe myślenie. Obawiała, że zakocha się w nim jak kiedyś jej siostra. A raczej dalej kocha się w nim dalej, a tego chciała uniknąć.

Dwa dni później znalazła sposób, aby jak najszybciej rozprawić się z Wojtkiem Jaskółskim. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.