czwartek, 11 czerwca 2020

Spotkanie po latach cz.2

Korzystając z zamieszania spowodowanego małym remontem gabinetu Wojtka oraz chwilowym brakiem monitoringu Ania bez najmniejszych wyrzutów umieściła w niszczarce dopiero co dostarczone dokumenty. Zanim maszyna pochłonęła kilka papierków spojrzała, co zawierały. Były to dokumenty dotyczące przetargu na zakup atrakcyjne działki pod inwestycję.  Z treści wynikało, że decyzję zarząd Jaskólski i spółka ma podjąć w ciągu dwóch dni. W innym przypadku ich chęć kupna uważana byłaby za nieważną. Sprawa dokumentów, które zniszczyła tego dnia nie ujrzała światła dziennego. Tak jak następnego dnia. Dopiero w dniu przetargu wszyscy zaczęli szukać papierów. Kiedy nie znalazły się, zaczęto szukać winnego. Z tym było podobnie, bo nikt niczego nie widział, a intratna działka przeszła im koło nosa. Parę dni później Ania całkiem przypadkiem wrócił do sekretariatu po zapomniany portfel i usłyszała ciekawą rozmowę.
-To daj w łapę komu trzeba -mówił przez telefon Kamil jej szef i kuzyn Wojtka. —Ten budynek musi być nasz. (….) Co mnie interesują jacyś lokatorzy. Są na nich sposoby.


Dalej nie podsłuchiwała z obawy, że szef zauważy ją i cicho wyszła. Żałowała, że nie miała przy sobie żadnego dyktafonu, bo nagrałaby wszystko i miałaby biało na czarnym, że firma nie działa zgodnie z prawem. Ale miała kolegę z jednej z gazet i opowiedziała mu o wszystkim. Ten skontaktował ją z tzw. dziennikarzem śledczym Cezarym Lipskim, który działał na terenie Wielkopolski i już niejeden szwindel wyśledził. Dał jej urządzenia do podsłuch i instrukcję, jak je zamontować. Jeden trafił do gabinetu prezesa a drugi to wiceprezesa. Sam zajął się prześledzeniem działalności spółki Jastrzębscy. Ania tymczasem miała wszystko obserwować, ale nie wychylać się, bo mogłaby wszystko zepsuć. Działania Lipskiego takie tajne, jak myślała Ania nie były, bo pojawiał się we firmie z dociekliwymi pytaniami.
Jej stosunek do prezesa był za to dziwny, bo z jednej strony nienawidziła, a z drugiej coraz bardziej ją pociągał. Z tych ich krótkich spotkań zawsze wszystko pamiętała. Tak jak uśmiechy skierowane do niej. Było jej i żal go. Sandra jego narzeczona robiła z nim i zbliżającym się ślubem, co chciała. Już teraz mówiono, że ślub ma kosztować z pół miliona, a gości ma być z 500. Była nawet świadkiem, jak kłócili się o wystrój stolików na weselu. Swoje rozterki szybko porzuciła i zajęła się powodami, dla których pojawiła się w otoczeniu Wojtka.
Jej siostra tymczasem po dwóch miesiącach śpiączki wybudziła się, a lekarze dawali jej spore szanse na powrót do normalności. Codziennie chodziła do niej, chociaż dużego kontaktu z nią nie miała. Opowiadała jej o pracy i jej córce.
W czasie dwóch tygodni udało się jej nagrać parę rozmów Wojtka i Kamila. Z tą różnicą, że na prezes nic nie było, a ten drugi prowadził rozmowy i interesy z podejrzanymi osobami.  Dowody zebrane przez Lipskiego były wystarczające, aby we firmie pojawiła się policja. Pierwsze poszlaki wskazywały, że Kamil działa na dwa fronty i ma drugą firmę, którą prowadzi niezgodnie z prawem, posługuje się firmowymi pieczątkami i działał na szkodę rodzinnej firmy. Sam prezes natomiast był niewinny. Mimo to przesłuchiwany był również. Przeprowadzone śledztwo przez Lipskiego i policję wykazało, że Ania uratowała firmę przed powolnym bankructwem i przejęciem przez konkurentów, a nie zniszczyła.
Kiedy wszystko wyszło na jaw czekała na nią rozmowa z szefem. Wpadł do jej sekretariatu, kiedy pakowała się już.
-W co ty pogrywasz? -pytał ją Wojtek, gdy dowiedział się, że Ania w dużej mierze przyczyniła się do zdemaskowania Kamila. —Od dawna próbujesz zniszczyć nas i co zdążyłaś zrobić.
-Zniszczyłam tylko te dokumenty przetargowe i sprowadziłam Lipskiego.
-Po, co -zapytał krótko i rozkazująco.
- Pamiętasz, jak zatrudniałeś mnie i pytałeś o Kasię Wójcik i jej siostrę? -pytała, patrząc na niego wrogo.
-Powiedziałaś, że nie jesteś a jesteś -bardziej stwierdził, niż zapytał. —Tylko dlaczego kłamałaś i próbowałaś zrujnować firmę?
-Bo rzuciłeś Kasię, gdy okazało się, że jest w ciąży. I wykorzystywałeś.
-Oszalałaś chyba -krzyczał.
-Nie oszalałam.
-Nie porzuciłem Kasi. To ona rzuciła mnie. Po jakimś miesiącu znajomości powiedziała, że nie ma to sensu. I jeśli dobrze pamiętam, nie byłem z nią w łóżku.
-Pamięć zawodzi.
-Owszem, ale nigdy nie wyparłbym się swojego dziecka -mówił stanowczo. 
- Masz z nią dziecko -usłyszeli od drzwi zbulwersowany głos Sandry. —Jesteście podli.
-A ty musisz podsłuchiwać -odparł równie rozgorączkowany.
-Powiedziałam, co miałam i żegnam -rzekła Ania, zabierając karton ze swoimi rzeczami. Chwilę opuściła swój sekretariat. 
Rozmowa z narzeczoną do łatwych nie należała, ale przyniosła nieoczekiwane efekty.
-Nic nie potrafisz uszanować -wysyczała. —Po ślubie dalej będziesz mnie zdradzał, skoro teraz to robisz? -pytała głośno, ale nie na tyle, aby usłyszeli ich na korytarzu. W Monachium ją bzyknąłeś? Mogłeś, chociaż się zabezpieczyć.
-Bzyknąłeś? Od kiedy używasz takich słów? Zawsze mówiłaś o tym iść do łóżka albo kochać się.
-Nie łap mnie za słówka -huknęła.
-I o co masz pretensję. O to, że z nią spałem czy o to, że jest w ciąży?
-Teraz to jest najmniej ważne. Stało się i załatw to jakoś.
-Czyli jak? -pytał, nie zamierzając na razie mówić jej, że rozmawiał z Anią o dziecku, które ma już jakieś dziewięć lat i nie jest jego. —Mam zaproponować, aby je usunęła?
-Tego nie powiedziałam. Wystarczy, że będziesz trzymał je z dala ode mnie.
-Tylko tyle? -pytał zdziwiony. —Myślałem, że zrobisz mi awanturę na całą firmę, rzucisz pierścionkiem i odwołasz ślub. Tak powinno to wyglądać.
-Nie zrobię tego, bo mam to na własne życzenie Wojtek -odparła zadziwiająco spokojnie. —Nie pojechałam z tobą do Monachium i przez ostatnie tygodnie zajęta byłam naszym ślubem, a nie tobą i może mogłeś czuć się samotny i zaniedbany. Również w tych sprawach.
-Zaniedbany? Podchodzisz do sprawy zaskakująco lekko. Może zależy ci na mojej pozycji i pieniądzach, a nie na mnie?
- Oczywiście, że na tobie, ale nie możesz kazać mi niańczyć twoje dziecko. Z naszymi chcemy poczekać przynajmniej pięć. Pomijając to, że chcę jeszcze przez te parę lat pracować jako modelka, a nie zmieniać pieluchy. Mam dopiero dwadzieścia cztery lata.
-To ty chcesz poczekać. Ja jestem gotowy być ojcem. A Ania mówiła o dziecku siostry, które ma dziewięć lat. Uważa, że ja jestem ojcem, ale nie jestem. Ale przynajmniej wiem, jaki miałabyś stosunek do ewentualnego mojego dziecka Sandro. I mam coraz więcej wątpliwości, czy nasz ślub ma sens.
-Chcesz zrezygnować.
-Żebyś wiedziała, że chcę.

Tego samego wieczora Wojtek przyjechał do mieszkania Ani, Kasi i Marty.
-Po co przyjechałeś? -zapytała Ania z wyczuwalną wrogością.
-Porozmawiać i zobaczyć się z Kasią.
-Kasia leży w szpitalu. Na rehabilitacji. Siadaj. Kawy, herbaty?
-Może być kawa. Co się stało z Kaśką. Miała wypadek?
- Ponad dwa miesiące temu straciła przytomność i przeszła operację mózgu -wyjaśniła, gdy włączyła elektryczny czajnik.  —Po niej zapadła w śpiączkę. Wybudziła się dwa tygodnie temu i dochodzi do siebie. Ale całkowitej sprawności może nigdy nie odzyskać.
-Nawet słowem nie wspomniałaś. Pomógłbym przecież. Mam znajomości.
-Tylko wtedy nie miałabym możliwości zrealizowania planu zemsty na tobie.
-Powinienem podziękować ci, bo wychodzi na to, że zamiast zrujnować firmę i mnie przy okazji, uratowałaś. Kamil działał tak sprytnie, że jeszcze pół roku, a nie miałbym nic.  
-Tak bywa -odparła, zalewając kawę dla niego i herbatę dla siebie.
-Tak szybko wyszłaś, że nie dałaś dojść mi do słowa. Dlaczego uważasz, że ja jestem ojcem dziecka Kasi.
-Marta ma dziewięć lat, a wtedy spotykaliście się. I mam dowód. List, w którym piszesz, że nie masz zamiaru zajmować się dzieckiem.
-To chciałbym zobaczyć go.
-W każdej chwili -odparła, podchodząc do szuflady. —Kasia przez ciebie zaharowywała się, aby utrzymać Martę i mnie.  I nie chodzi o płacenie alimentów. Chodzi mi tylko, o to co jej zrobiłeś.  Proszę twój dowód -powiedziała, podając mu kartkę z logo firmy i paroma zdaniami.
Na dziecko się nie umawialiśmy. Miała to być znajomość bez zobowiązań. Seks za pieniądze. Może jedyny nie byłem i tylko chcesz mnie wrobić. Jestem bogaty i chciałaś coś uzyskać. I nie kontaktuj się więcej ze mną. Inaczej wszyscy dowiedzą się, jaka jesteś naprawdę.
-I to ma być ten dowód?  Zresztą to nie jest moje pismo.
-Mógł napisać za ciebie ktoś inny. Papeteria jest z waszym logo.
- Nie byłem jedynym facetem w tamtych czasach we firmie i nie wykorzystywałbym w ten sposób kobiety. Sam chciałbym wiedzieć kim był ten ktoś.
-Jutro okaże się czy jesteś ojcem Marty. Zrobiłam badania DNA. Udało mi się wyciągnąć chusteczkę higieniczną, którą używałeś.
-Nie miałaś prawa bez mojej zgody -mówił ze wzburzeniem. —Mógłbym podać cię do sądu. I tylko to, że dzięki tobie zdemaskowany został Kamil, tego nie zrobię. Ale będziesz miała przynajmniej dowód, że nie ja jestem ojcem Marty.
-A co z Sandrą? Wytłumaczyłeś jej na spokojnie, że nie chodzi o nasze dziecko, tylko Kasi.
-Tak, ale nie ma to znaczenia już. Rozstaliśmy się.
-Nie zrozumiała, że chodzi o przeszłość? -zapytała mocno zdziwiona.  
-Zanim powiedziałem jej o Kasi, ona powiedziała, że może wybaczyć mi w skok bok, bo zaniedbywała mnie. Zrozumiałem wtedy, że chodzi jej tylko o majątek i pozycję, a nie o mnie. Wracając do Kasi, to czy mógłbym zobaczyć się z nią.
-Na razie nie są wskazane odwiedziny. Nawet mnie nie pamięta za bardzo. Ale jeśli chcesz, to możesz pojechać ze mną i popatrzeć na nią przez szybę. Jadę do niej za półgodziny.
Wizyta w szpitalu była krótka, bo Kasia przechodziła badania i oboje widzieli ją tylko przez szybę.


-Zmieniła się przez te lata -rzekł cicho.
-Sporo przeszła. Najpierw śmierć rodziców, później mną musiała się zająć i jeszcze ta sprawa. Kiedy urodziła się Marta, miałam piętnaście lat i pomagałam, jak mogłam.
-A gdzie teraz jest Marta.
-Na zajęciach z gry na gitarze. Za jakąś godzinę muszę ja odebrać.
Po Martę pojechali razem, a później obie zaprosił na lody.  Dziewczynka okazała się wykapana mamą i była bardzo rezolutna.

Dzień później Ania odebrała wynik na ojcostwo. Wojtek przyszedł również. Ale to co wyczytali zaskoczyło oboje. Test wykluczał ojcostwo Wojtka, ale łączyło go z Martą bliskie pokrewieństwo.
-To, kto? -zastanawiała się Ania. —Kasia była sekretarką twojego ojca.
-Mój ojciec nigdy by nie zdradził mamy -odparł zdecydowanie, ale fakty mówiły co innego. —Oni kochali się i kochają.

-Najwidoczniej masz złe zdanie o ojcu. We wyniku pisze o bliskim pokrewieństwie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.