-Marek czas zmienić i lokal, i teren -rzekł Sebastian do przyjaciela w czasie pobytu w Klubie 69. —Tu nas panny znają. Jeśli nie osobiście to z widzenia albo rozmów. Nie nabierają się na czułe słówka.
-To, co proponujesz Seba?
-Dzisiaj już późno i nie warto, ale jutro sobota i możemy zorganizować wypad za miasto.
-Chcesz jechać na jakąś potańcówkę w remizie? -pytał Dobrzański zniechęcony pomysłem Olszańskiego. -I mam panienkę do samochodu zaciągnąć?
-Kto powiedział o remizie. Możemy pojechać do Pruszkowa. Jest tam fajny klub podobny do naszego. Nawet nie będziemy musieli wracać do Warszawy, tylko przekimamy w mieszkaniu po babci. Dwieście metrów od klubu. Korzystaj, póki nie ma Pauli w Polsce.
-Zamierzam Seba. Zamierzam wykorzystać każdą godzinę wolności.
Obaj od godziny bawili w klubie, ale żadna dziewczyna na dłużej przy nich nie zabawiła. Niektóre nawet omijały szerokim łukiem. Jeszcze niedawno było całkiem inaczej i po kilku minutach w klubie mieli towarzystwo dwóch dziewczyn. Zazwyczaj była to brunetka dla Marka i blondynka dla Sebastiana. Nigdy jednak nie wybrzydzali i jeśli trafiły się dwie blondynki, szatynki, brunetki lub rude nie zniechęcało ich do bliższej znajomości. Znajomość ta miała najczęściej finał w pokoju hotelowym albo w mieszkaniu Seby, który miał u siebie dwie sypialnie z dużymi łóżkami.
Do Pruszkowa pojechali po pracy. Przed pójściem do klubu pojechali do mieszkania po babci Olszańskiego zanieść swoje bagaże, bo postanowili zostać do poniedziałku rano.
-Tu masz klucze zapasowe Marek. Jakby ci się coś trafiło, to bierzesz małą sypialnię.
Po dwudziestej podjechali pod klub Akron. Z zewnątrz wyglądał całkiem przyzwoicie i widzieli sporo wchodzących i wychodzących dziewczyn. Kiedy weszli do środka, skierowali się z przyzwyczajenia do bufetu, bo był z niego widok na salę i bawiące się osoby. Dziewczyny, a przynajmniej te w Warszawie, również podchodził z nadzieją, że ktoś postawi im drinka.
-Przyjemnie nie Marek. Dziewczyny również całkiem, całkiem. Masz jakąś na celowniku?
-Jeszcze żadna nie wpadła mi w oko.
-Tam jakaś siedzi -pokazał na dziewczynę z długimi ciemnymi włosami. —Brzydka nie jest.
-I jakiś facet przyniósł jej drinka.
-Cześć -zagadnęła do nich jakaś dziewczyna z uwieszoną na jej ramieniu inną dziewczyną. Ta pierwsza miała krótkie czarne włosy, a druga była posiadaczką długich i rudych. Obie miały jeszcze inne atuty urody preferowane przez Sebę, czyli cycki i długie nogi. Teraz oba plusy były wyeksponowane mini spódniczką i obcisłą bluzeczką. —Nigdy nie widzieliśmy was tutaj, a takich ciach trudno nie zauważyć.
-Cześć -odparł Sebastian. —Marek, Sebastian -przedstawił.
-Lidka, Karolina -odparła dziewczyna z rudymi długimi włosami. —To, skąd się wzięliście?
-Z Warszawy -odparł Olszański. —Może drinka?
-Z chęcią -odparła Lidka, siadając obok Olszańskiego, a Karolina z drugiej strony obok Marka.
Tymczasem pierwsza dziewczyna zainteresowania Marka i Sebastiana tak dobrze się nie bawiła, jak inne osoby. Przyjechała tu ze swoim chłopakiem Bartkiem i trzema innymi osobami. Choć ona wolała pójść na potańcówkę do remizy w ich miejscowości Rysiów. Została, jednakże przegłosowana i przyjechali tutaj. Głównie Bartkowi zależało na przyjeździe do Pruszkowa. Bartek również ostatnio stał się nachalny i chciał pójść z nią do łóżka, a ona nie była do tego przekonana. Byli parą od dwóch miesięcy i niedawno skończyła osiemnaście lat. Dlatego uważała, że ma jeszcze czas. Nawet tego wieczoru mówił, że kumpel ma tu jakieś lokum i mogę skorzystać z wolnej chaty.
-Nie Bartek. Mogę wyobrazić sobie tę chatę. Brudne łóżko i szybki numerek. Za kogo mnie masz?
-Możemy iść do hotelu. Tylko co obsługa pomyśli.
-Dlaczego zależy ci tak mocno na pójściu ze mną do łóżka Bartek? Trzeba było zostać przy Darii. Ona nie ma w tych sprawach skrupułów.
-Zdradziła mnie, a o nas plotkują.
-Możesz przynieść mi coś do
picia? -postanowiła, przerwać dyskusję. Sok, wodę albo Colę. Drink nie smakuje mi.
-Mogę.
Gdy zauważyła, że Bartek wychodzi z sali i nie wracała, sama postanowiła wyjść i pooddychać świeżym powietrzem. Kiedy szła w stronę drzwi, wpadła na Marka wracającego z toalety. Było tam wystarczająco jasno, aby przyjrzeć się mężczyźnie. Bywała w Warszawie, innych miastach, ale nigdy nie spotkała tak przystojnego mężczyzny. Marek również był pod wrażeniem dziewczyny. Z daleka tak ładnie nie wyglądała, a uwagę przykuwały błękitne oczy i ponętne usta z pięknym szczerym uśmiechem.
-Cześć -rzekł nieznajomy, ukazując uśmiech z dołeczkami w policzkach.
-Cześć -odparła, pokazując olśniewający uśmiech.
-Marek -rzekł, wyciągając rękę na przywitanie. —Sama jesteś? -zapytał, choć widział, że ma towarzystwo.
-Ula i tymczasowo sama.
-To może w takim razie zatańczymy?
-Chętnie -odparła bez zastanowienia.
Chwilę później prowadził ją na parkiet i patrząc sobie w twarz tańczyli, jakiś czas. Na rozmowę nie było zbytnio szans, bo muzyka była zbyt głośna i wszystko by zagłuszała. Wraz z powrotem Bartka taniec się skończył.
-To moja dziewczyna -rzucił, wciskając się między nich. —Idziemy Ula -dodał, ciągnąc ją do stolika.
-Bartek tylko tańczyliśmy. Przepadłeś na pół godziny, a miałeś iść tylko po colę.
-I mam. Musiałem oddzwonić do kumpla.
-Tego, co wynajmuje pokój? -zapytała ironicznie.
-Nie. Tego od pracy w Niemczech w czasie wakacji. Uleńko może -zaczął, gładząc po ręce.
-Tylko nie Uleńko -wtrąciła, wyrywając rękę. —Nie cierpię tego zdrobnienia. Mówiłam ci, a ty jak tylko wypijesz, mówisz tak do mnie -mówiła, popijając ciemny napój.
-Odmawiasz mi łóżka, a teraz jeszcze masz pretensje, że mówię do ciebie pieszczotliwie?
-Chcę wracać Bartek. Nie podoba mi się w tym klubie. Od początku nie byłam chętna na przyjazd.
-Ty na nic chętna nie jesteś -odburknął głośno, bo ci co siedzieli obok, spojrzeli na nich.
-Wracam do domu -rzekła, stając od stolika. —Za dziesięć minut jest autobus
-Ja cię przywiozłem i odwiozę do domu -odparł, ściskając za przegub i zmuszając, aby usiadła.
-Pijany jesteś i nie masz jeszcze prawka -odparła, wyrywając rękę. —Tylko zdany egzamin.
-Wypiłem tylko piwo dwie godziny temu. Ale jeśli ci tak zależy, pojedziemy z kumplem. On nie pije, bo bierze leki. Pójdę poszukać go.
Kiedy tylko dopiła Colę, a Bartek oddali się, uciekła od stolika. Marek, który stał przy barze i zamawiał drinka dla Lidki, widział co się dzieje i że dziewczyna najwyraźniej ma problemy. Gdy już szła do drzwi, pojawił się obok niej.
-Wszystko dobrze Ula? Widziałem, jak kłóciłaś się z chłopakiem.
-Kłóciłam się, bo to palant.
-Może drink cię uspokoi i zapomnisz o tym palancie.
-Chętnie -odparła i wypiła napój niemal jednym łykiem. —Możesz mnie odwieźć do domu, czy piłeś? Zapłacę.
-Piłem, ale mogę schować cię w moim aucie przed chłopakiem.
-Dzięki. Jak ci było na imię.
-Marek.
Kiedy wychodził, zobaczył jeszcze, jak przyjaciel podnosi do góry kciuk, co miało oznaczać gratulacje i udanego wieczoru. Sam zajął się Lidką i Karoliną.
W samochodzie Ula podjęła dziwną dla siebie rzecz, bo na złość Bartkowi postanowiła, że poflirtuje z tym mężczyzną. Co prawda nie wiedziała, jak zabrać się do tego, ale Marek sam zaczął ją uwodzić. Patrzył na nią z podziwem, a usta dzieliło parę centymetrów. Przedłużająca się cisza i wpatrzone oczy Uli w Marka oznaczały dla niego zgodę na chwilę przyjemności. Ula całowała się już, ale teraz czuła coś wspaniałego. Po całym ciele czuła ciepło i odpływała z każdym dotykiem obcego mężczyzny. Zwłaszcza że Marek zachęcony brakiem protestów odpiął parę guzików bluzki i pieścił jej piersi.
-Kurczę blaszka jak cudownie całujesz -wymamrotała swoje myśli.
-Podoba ci się? -zapytał z tym swoim zabójczym uśmiechem.
-O kurczę. Głośno to powiedziałam.
-Ile masz lat?
-Spokojnie Marek. Jestem pełnoletnia. Chodzę do ostatniej klasy liceum. Inaczej do klubu by mnie nie wpuścili.
-Wiem, jak działają kluby i że nieletni się znajdą.
-A ty, ile masz lat? Wiek za wiek.
-Dwadzieścia pięć. Ale na czym poprzednio skończyliśmy Ula? Cudownie całujesz? Dobrze pamiętam? Możemy powtórzyć to, co robiliśmy?
Każda rozsądna dziewczyna powiedziałaby, że nie, ale wzrok Marka był jak hipnoza i sama przylgnęła do jego ust. Pocałunki stawały się coraz mocniejsze, a dłoń Marka pieściła uda Uli. Było jej cudownie i podjęła po raz drugi niezrozumiałą dla siebie rzecz. Postanowiła, że odda się właśnie jemu. Nie znają się i nie będą do tego wracać. Facet, jak myślała, musiał mieć już spore doświadczenia w tych sprawach i tak napalony, jak Bartek nie będzie.
-Masz jakieś gumki? -zapytała tekstem usłyszanym niedawno w jakimś filmie.
-Mam, ale samochód nie jest dobrym miejscem Ula -odparł mocno zszokowany. —Jeszcze policja się może przyplątać. Kumpel, z którym tu jestem ma tu mieszkanie po babci. W tamtych blokach -dodał, pokazując pobliskie budynki. —Możemy podejść.
-To chodźmy Marek -rzekła, otwierając sobie drzwi.
Do Seby leciał jak na skrzydłach i nie mógł uwierzyć w to, co mu się trafiło. Całował wiele kobiet, ale teraz było tak słodko i tajemniczo. Dziewczyna wydawała się stworzona do igraszek w łóżku i już czuł wzrastające pożądanie. Nigdy też tak łatwo nie przyszło mu z dziewczyną.
Jak tylko znaleźli się w mieszkaniu, tak jak uzgodnili z Sebą, poprowadził Ulę do mniejszej sypialni. Po drodze całował ją szaleńczo i zrzucić z siebie koszulę. Z Uli zdążył tylko zdjąć bluzkę, bo później dostała drgawek i mdlała w jego ramionach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.