-Ulcia grzebanie w czyichś rzeczach jest brzydkie i złe -pytała Beatka swoją siostrę.
-Oczywiście kochanie -odparła, nie odrywając wzroku od odbicia twarzy w lustrze. —Mówiłam ci już wiele razy, że to bardzo nieładnie -dodała niewyraźnie, bo malowała usta.
-Bawić się telefonem też nie można?
-Nie. Skąd tyle pytań Beatko.
-Pan Piotr chyba o tym nie wie. Widziałam, jak oglądał twój notatnik, a gdy zadzwonił telefon wziął i bawił się nim.
-Jesteś pewna? -pytała, spoglądając na siostrę.
-Ehe. Poszłam do twojego pokoju po ołówek i widziałam. Stał do mnie tyłem.
Siostra tendencji do kłamstw nie miała i uwierzyła. Sama postanowiła sprawdzić, jak sprawa wygląda. Szybko dokończyła się malować i wyszła z łazienki. Kiedy wchodziła do kuchni, usłyszała początek swojej melodii dzwonka. Po niemal sekundzie przestał dzwonić.
-To co Ula. Wychodzimy? -pytał Sosnowski, jak tylko weszła do swojego pokoju.
-Tak. Sprawdzę, tylko kto dzwonił -mówiła, biorąc telefon do ręki. Dziwne nie mam nieodebranego połączenia, a przecież wyraźnie słyszałam swój dzwonek.
-Musiało ci się przesłyszeć Ula -mówił z uśmiechem. —Byłem tu przez cały czas.
-Nic mi się nie przesłyszało. Wchodząc do kuchni, dokładnie słyszałam pierwsze takty mojej melodii, więc nie zaprzeczaj. Marek miał dzwonić w mega ważnej sprawie -kłamała, bo na telefon się nie umawiali, a tylko od niego mógł odrzucić połączenie. —To nasze być albo nie być.
-Jeśli to takie ważne to zadzwoni. Albo ty możesz zadzwonić do niego.
-Tak zrobię Piotr zadzwonię.
Na połączenie długo nie czekała, bo po drugim dzwonku usłyszała Marka.
-Cześć Ulka. Dzwoniłem, bo udało mi się namówić dyrektora jednej ze szwalni na bardzo dobre warunki współpracy. Mogą nawet zacząć szyć w poniedziałek. Dodatkowy plus jest taki, że jest znacznie bliżej Warszawy niż te pod Poznaniem.
-Świetnie Marek możemy pojechać nawet jutro i wszystko omówić.
-Tak wstępnie już nas umówiłem. Mówię wstępnie, bo możesz mieć na popołudnie inne plany.
- Nie mam i dzięki. Jesteś niezastąpiony.
-Zawsze do usług Ula. Nie będę ci dłużej zajmował czasu Ula. Miłego wieczoru.
-Dzięki i do jutra.
-Piotr nie podoba mi się, że grzebałeś w moim telefonie. Betti widziała, jak go ruszasz.
-Znów by nam wieczór zepsuł. Tylko o pracy byś myślała.
-Więc to prawda Piotr. Zachowujesz się jak Paulina Febo była narzeczona Marka. Ona również kontrolowała go i chciała wybierać, z kim ma się spotykać, a z kim nie. Nie jestem twoją własnością i nie masz żadnych praw do decydowania, z kim się spotykam.
-Czyli on po raz kolejny jest dla ciebie ważniejszy niż ja.
-Żadnego z was nie faworyzuję Piotr. Ale ty robisz wszystko, abym zaczęła inaczej patrzeć na naszą znajomość.
-Ula przepraszam. Było to głupie. Zapomnijmy o wszystkim i chodźmy do kina. Tak jak planowaliśmy.
-Nie Piotr. Nie mam ochoty wychodzić z tobą. I będzie lepiej jak odjedziesz. Chcę wieczór spędzić z rodziną.
Sosnowski nie dyskutował i odjechał. Poddawać się nie zamierzał i jeszcze raz wrócić w łaski Uli. Ula tymczasem przebrała się w wygodniejsze rzeczy i razem z siostrą obejrzała po raz enty Shreka.
-To twoim księciem kto jest -pytała Beatka. —Pan Marek czy pan Piotr.
-Żaden nie jest moim księciem Betti. Są moimi przyjaciółmi.
-Pan Marek wygląda na księcia. Jest wesoły, zawsze się uśmiecha i jest bogaty jak książę z bajki.
-To znaczy, że Piotr ci się nie podoba?
-Pan Marek jest lepszy. Pan Piotr chce być miły, ale nie jest.
-Dlaczego tak mówisz? Myślałam, że go lubisz.
-Tata go lubi. U nas w przedszkolu na takich mówi się lizus i sztywniak.
Nazajutrz w swoim biurze Ula zastała bukiet kwiatów. Przy nim stała Wioletta i czytała bilecik. Wiele nie wyczytała, bo tylko przepraszam Ula. Chciał spytać co to za kwiaty, ale Kubasińska ją uprzedziła.
- Ula od kogo te kwiaty, o co poszło. I kto przeprasza?
-A co pisze Wiola?
-Przepraszam Ula. Tylko tyle.
-Piotr -odparła Wioli, bo jej sekretarka drążyłaby temat w nieskończoność, dopóki nie dowiedziałaby się od kogo. Ostatnio czuła również, że bardziej dogaduje się z nią niż z przyjaciółki, a chciała z kimś porozmawiać na temat Piotra i wczorajszego dnia. —Przyłapałam go, jak grzebie w moim telefonie.
-Niczym Paulina. Ale jeśli już teraz chce cię kontrolować, to czarno widzę waszą przyszłość Ulka. Lepiej od razu zakończyć znajomość. Widzę, jak patrzy na Marka. Tak jakby mu Marek rodzinę pozabijał.
-Czyli uważasz, że Piotr to nie jest dobry materiał na chłopaka.
-Serio Ula? Pytasz mnie o zdanie.
-Pytam. Dlaczego ty mnie pytasz, dlaczego ja cię pytam Wiola.
-Bo to znaczy, że liczysz się z moim zdaniem. Paula nigdy mnie o nic podobnego nie poprosiła. Nie liczyła się z moim zdanie. A ty masz jeszcze przyjaciółki w firmie. Ula nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. To znaczy, że nie jestem taka głupia i roztrzepana.
-Jeśli chcesz, potrafisz być rozsądna. To co myślisz o Piotrze jako chłopaku.
-Myślę, że Marek cię bardziej kocha i zrobiłby dla ciebie wszystko. Dla ciebie odwołał ślub.
-Jak on Wiola? – pytała z niedowierzaniem. To Paulina odwołała.
-Ty dalej nic nie wiesz? -pytała zdziwiona. — Marek odwołał. Powiedział o tym Sebastianowi w dniu zarządu. Później Sebastian miał przekonywać Marka, a ja Paulinę, że ty i Marek to nieporozumienie, które przejdzie Markowi. Paulina tego dnia dowiedziała się, że z tobą był na tym wyjeździe i że to ciebie kocha. Pamiętam, że wściekła była jak rój osów. To znaczy os.
Ula słuchała dłuższego wywodu Wiolu i nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Marek naprawdę pokochał ją, a ona traktowała go tak podle.
-O niczym nie wiedziałam? Dlaczego prędzej nikt mi nic nie powiedział?
-Bo uparta byłaś i wiedziałaś swoje.
Słowa Wioletty mocno wstrząsnęły ją i nie dawały spokoju. Wiola miała to do siebie, że często mijała się z prawdą, ale tym razem nie wyglądało na to, aby kłamała. Kwadrans później w bufecie spotkała Alę. Do koleżanki miała również pytania.
-Ala wtedy, gdy przyjechałaś do mnie do ośrodka, miałaś coś mi powiedzieć, ale słuchać nie chciałam. Marek kazał ci powiedzieć, że ślub odwołał?
- Tak prosił Ula, ale jakie ma to teraz znaczenie? Masz Piotra.
-Ma i to wielkie znaczenie. Marek nie kłamał, kiedy wróciłam z ośrodka i przyjechał do mnie do domu. Powiedział mi wtedy, że kocha mnie, dla mnie odwołał ślub, a ja mu nie uwierzyłam.
-Ula tak bywa, że popełniamy błędy. Trzeba się z tym pogodzić i żyć dalej. Czasu nie cofniesz.
-Czasu nie, ale spróbuję Markowi wynagrodzić.
-Piotrowi się to nie spodoba. Sama wiesz, jak nastawiony jest do Marka.
-Będzie musiał zaakceptować moją decyzję. Zresztą nie ma prawa wtrącać się w moje życie prywatne.
-Kłótnie na początku związku dobrze nie wróżą Ula -mówiła, jak wyczuła Ula z przestrogą.
-Na smyczy nie trzymam Piotra. Może odejść. Muszę iść Ala. Wiola sama została w sekretariacie.
Koleżance chciał opowiedzieć i o tym, jak Betti przyłapała Piotra na grzebaniu w jej rzeczach i telefonie. W ostatniej chwili jednak powstrzymała się, bo wyczuła, że nie spodobało się jej to, że Marek wraca w łaski.
Wioletta tymczasem odszukała Marka. Dobrzański był w kadrach u Sebastiana i opowiedziała obu panom o kwiatach, kłótni Uli i Piotra oraz że powiedziała jej, że Marek kocha ją od dawna.
-Dlaczego powiedziałaś to wszystko?
-Chcę odkupić dawne winy Marek. Głupia byłam, że dałam się tak manu, manu
-Manipulować Wiola -wyręczył Sebastian.
-Właśnie manipulować Paulinie. Na Ulę mogłam zawsze liczyć. Tylko teraz nie schrzań sprawy Marek.
-Nic z tych rzeczy i dzięki Wiola -rzekł jej Marek.
-Do usług Marek.
-Nie wiesz przypadkiem, o co się pokłócili? -pytał Marek.
-Wiem. Ula przyłapała go, jak przeglądał Ulki telefon.
-No proszę Marek -odezwał się Sebastian. —W szpiega bawi się.
Dwie godziny później Ula z Markiem mknęli do szwalni.