Sierpniowy urlop skończony,
więc wracam z nowym pomysłem. Planuję ze trzy części.
Kamila ściskając w dłoni
telefon komórkowy od godziny chodziła nerwowo po swoim mieszkaniu. Chciała
dodzwonić się do brata, ale telefonu jednak nie odbierał. To zaś oznaczało, że
jest w towarzystwie jakiejś kolejnej dziewczyny, bo z telefonem się nie rozstawał.
Pomimo tego, że byli
dwudziestosiedmioletnimi bliźniętami, to w charakterach się różnili. Kamila
była spokojna, czekała na miłość swojego życia i nie zmieniała chłopaków, jak rękawiczki.
Gdy poznała już kogoś i czuła, że to nie ten dziękowała za znajomość. Brat natomiast
bawił się uczuciami dziewczyn i podrywał nieustannie. Po kilku tygodniach
znajomości dziękował za znajomość i szukał kolejnej ofiary miłosnych podbojów. Kostek
oddzwonił do niej godzinę później.
-Cześć siostra co się takiego
stało, że dzwoniłaś pięć razy? -pytał bez zbytniego witania się.
-Cześć. Dzwoniłam do mamy,
aby namówić ją na wyjazd do Grudziądza na przedłużony weekend, ale powiedziała
mi, że nie może, bo ma już plany. Okazało się, że jest już umówiona z facetem.
-I tylko po to dzwonisz? Randkę
mi prawie przerwałaś.
-Randkę? Ty nie chodzisz na
randki. Tylko ci seks w głowie. Zresztą mniejsza z tym. Powiedziała mi, że się zakochała
i jest to coś poważnego, bo oświadczył się jej. Na razie nie zgodziła się, bo
chciała z nami porozmawiać.
-Co?!
-Dokładnie to Kostek.
-Ale kim on jest? Tym tajemniczym
panem Jerzym z kwiaciarni?
-To jest kolejna
niespodzianka. On jest Czechem.
-Czechem? Mama była w Pradze
dwa tygodnie temu.
- Właśnie. Przyjedź po mnie i
jedziemy do mamy. Moich argumentów nie słucha.
Do mamy pojechali
bezzwłocznie. Teresa Walczak na co dzień mieszkała pod Bielskiem, gdzie mieli
spory dom i szklarnie z kwiatami. Byli również właścicielami kilku kwiaciarni
na Śląsku.
-Synuś i córeczka razem w
środku dnia i tygodnia u mnie? -zakpiła.
-Mamo wiesz sama, po co
przyjechaliśmy -odparła jej córka. — Znasz go dwa tygodnie i chcesz brać ślub?
-Znamy się dwa miesiące
kochanie. Poznaliśmy się we Włoszech, a w Pradze byliśmy na wycieczce. Oprowadzał
mnie. On mieszka w Ostrawie.
- Co o nim wiesz? To może
jakiś oszust i na majątek patrzy -dopytywał syn.
-Jest wdowcem, dwa lata
starszy ode mnie i ma trójkę dorosłych dzieci. I nie wie nic o majątku. Specjalnie
nic nie mówiłam, żeby uniknąć takiej sytuacji. Myśli, że jestem zwykłą
emerytką. Zresztą szklarnie i kwiaciarnie są wasze. Ja teraz cieszę się
emeryturą i moją osiedlową kwiaciarenką.
-Może domyślił się, że zwykłą
emerytką nie jesteś? Masz eleganckie stroje, drogą biżuterię, zadbana jesteś.
Wyglądasz na damę -argumentował Kostek.
-Powiedziałam, że byłam
księgową, co jest zresztą prawdą. Jestem z wykształcenia księgową i praca w
biurze mnie nie zniszczyła.
-A jak się w ogóle porozumiewacie?
-dopytywała córka.
-Błażej zna trochę polskiego
i uczy się teraz. Zresztą polski i czeski jest podobny. Przyjeżdża na parę dni i chcę, żebyście go
poznali. Umówimy się na obiad w restauracji. Nie chcę być sama do końca życia.
Pięć lat jestem wdową i można oszaleć wieczorami w domu. Zwłaszcza jak widzę,
jak inne osoby w moim wieku spacerują parami.
-A nie mogłaś zapoznać kogoś
miejscowego? -pytał Kostek. —Ostrawa nie jest tak blisko.
-Godzina jazdy raptem synu.
Wasz ojciec miał do mnie sześć godzin z przesiadkami i jeździł.
Tymczasem Blażej Sudek prowadził
podobną rozmowę ze swoimi dziećmi. Całą trójkę zaprosił do swojego domu pod
Ostrawą. Opowiedział im o Teresie i że ma jak najbardziej poważne zamiary.
-Tato ślub w twoim wieku? -pytała
dwudziestosiedmioletnia Aneżka.
- W dodatku z Polką- dodał trzydziestojednoletni
Kliment. —Co o niej wiesz?
-Mieszka w Bielsko -Białej
jest wdową i ma dwójkę dorosłych dzieci. I nie jestem taki stary, jak myślicie.
Jestem w kwiecie wieku.
-Miesiąc temu byłeś tam i już
chcesz się żenić. Ona chyba widzi tylko twój majątek. Zapomniałeś już, jak
oszukiwała cię Eva Novak?
-Poznaliśmy się w Rzymie i Teresa
nie wie, że mamy hotele i że jestem prezesem klubu hokejowego. Specjalnie nie
mówiłem, jak żyję, żeby mieć pewność, że nie leci na mój majątek jak Eva.
-Można łatwo domyślić się, że
biedy nie klepiesz -odezwała się córka. —Wycieczka
do Rzymu tania nie jest, dłoni spracowanych nie masz. Wyglądasz na eleganta
tato i masz świetną kondycję.
-Powiedziałem, że przez wiele
lat uczyłem wychowanie fizyczne i stąd moja dobra kondycja. A to jest prawda. Byłem
nauczycielem.
-Tatusiu a ja się cieszę, że
w końcu ktoś pojawił się obok ciebie -odezwała się najmłodsza dziewiętnastoletnia
Edita Sudek. —Od śmierci mamy minęło osiem lat i chodziłeś smutny, a teraz
uśmiechasz się.
-Chociaż jedno z was mówi
rozsądnie -odparł Błażej. —Chcę Teresę zaprosić do Ostrawy i macie zachowywać
się jak należy.
Pierwsze spotkanie wypadało w
Bielsku. Teresa umówiła się z dziećmi w jednej z restauracji. Oboje przyszli,
bo nie chcieli robić przykrości matce. Na pierwszy rzut oka pan Błażej wyglądał
sympatycznie. Miał ciemne włosy z pojedynczymi, ale widocznymi siwymi włosami,
kilka zmarszczek i zadbane zęby, na co szczególnie zwracała uwagę Kamila. Choć pierwsze wrażenie było dobre i najważniejsze
rodzeństwo nie zamierzało poddać się urokowi pana Błażeja.
Tak jak przystało na
dżentelmena, najpierw przywitał się z Teresą i Kamilą pocałunkiem w dłoń i
kwiatami, a później z Kostkiem.
-Córka równie piękna, jak
mama -rzekł, podkreślając uśmiech.
-Dziękuję -odparła uprzejmie
Kamila, choć z wyczuwalnym dystansem.
-Miło, że zgodziliście się
spotkać ze mną -mówił Błażej, gdy usiedli. —Wasza mama miała duże obawy.
-Rzadko kiedy zdarza się, że
mama przyprowadza chłopaka do dzieci -odparł Kostek.
- Jeśli zdecydujecie się być
razem, to gdzie zamierzacie zamieszkać -zapytała racjonalnie Kamila? —Nie
chcemy się z mamą rozstawiać.
-Kama nie dopytuj, nie wypada
-upomniała ją matka.
-Teresko odpowiem im na każde
pytanie. Pod warunkiem, że nie będzie zbyt intymne. Ja mam mieszkanie w
Ostrawie, Tereska tu więc pod mostem nie będziemy mieszkać. Zresztą chcemy
trochę świata zwiedzić, póki wnuki nie wysypią się nam jak z worka.
-Podróże kosztują.
Nauczyciele musieli dobrze zarabiać w Czechach, skoro stać pana na podróże
-mówił podchwytliwie Kostek.
-Bez obawy. Dla seniorów są dobre
oferty. Przynajmniej u nas.
-Czyli podróże to pana hobby
-zagadnął syn. —Mama w wolnych chwilach poświęca się kwiatom
-Tak wiem, że lubi. Ja wolne
chwile poświęcam na pracę społeczną. Jestem przewodniczącym grupy seniorów.
-To ma pan podobne zajęcie
jak ja -rzekła Kamila. —Pracuję w Domu Seniora. Jestem od tych spraw
artystycznych. Organizuję wyjazdy, przedstawienia, różne spotkania, zawody z
innymi grupami.
-Podobnie jak u nas -odparł.
—Mamy zaprzyjaźnione kluby w całych Czechach i organizujemy spotkania.
-A pana dzieci nie mają nic przeciwko
pana planom? -pytał syn.
-Możecie przestać
przesłuchania -zganiła ich matka.
-Jestem dorosły -odparł mimo
to Błażej. —Zresztą mają swoje życie i dla staruszka coraz mniej czasu. A ja
potrzebuję obok siebie kogoś bliskiego. Żona zmarła nagle na wylew i od tej
pory byłem sam. Dopiero wasza mama wyrwała mnie z tej samotności.
Obiad Kamilę i Kostka nie
przekonał do końca, co do uczciwych zamiarów wobec ich matki. Dlatego
postanowili sprawdzić podstępem Błażeja. Dzień później Kamila od mamy pod
pretekstem nawiązania kontaktu z Domem Seniora w Ostrawie wzięła numer telefonu
do pana Błażeja. Na spotkanie poszła dzień później w towarzystwie pani Basi
seniorki i przewodniczącej seniorów w jej Domu Seniora. Opowiedziała jej o swoich
podejrzeniach i uprzedziła ją, że jest poniekąd przynętą i żeby nie wygadała
się, że są bogaci. Pani Basi z natury życzliwa, uczynna, lubiąca wyzwania i filuterna zgodziła się pomóc bez
wahania.
-To jest pani Krystyna
Małecka. Odpowiednik pana -przedstawiła mu elegancką panią. —Może pan słyszał o
sieci gabinetów odnowy biologicznej Przystanek Urody? Pani Basia jest współwłaścicielką.
Mają gabinety na mieście i w kilku hotelach.
-Nie miałem okazji niestety
-odparł. —Ale może nadrobię zaległości i sam skorzystam z usług. Jeśli ma pani
i da mi swoją wizytówkę.
- Z tym się nie rozstaję panie
Błażeju -odparła, szukając w portfelu odpowiedniej wizytówki. —Dam namiary na
gabinety.
Przez resztę obiadu rozmawiali
już o celu spotkania. Zanim doszli do drugiego dania Błażej i Basia przeszli
już na ty. Pani Basia ze swojego zadania wywiązywała się jak należy, bo kokietowała
Czecha i na doczekaniu wymyśliła historię o swoim nieudanym małżeństwie. Robiło to tak dobrze, że gdyby Kamila nie wiedziała, że państwo Maleccy są kochającym i szczęśliwym małżeństwem, uwierzyłaby w każde jej słowo. Pan
Błażej natomiast był ewidentnie zainteresowany nie tylko celami, o których rozmawiali,
ale i czymś innym, bo wypytywał o jej gabinety. Tuż przed deserem Kamila
zostawiła ich samych. Później chciała wypytać ją delikatnie o dalszym ciągu spotkania
i znajomości.
Kiedy spotkały się pani Basia
powiedziała jej, że umówili się za dwa tygodnie w Ostrawie i nie tylko jak
myśli w sprawach seniorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.