niedziela, 6 września 2020

Tajemnice cz. 1


Sierpniowy urlop skończony, więc wracam z nowym pomysłem. Planuję ze trzy części.

Kamila ściskając w dłoni telefon komórkowy od godziny chodziła nerwowo po swoim mieszkaniu. Chciała dodzwonić się do brata, ale telefonu jednak nie odbierał. To zaś oznaczało, że jest w towarzystwie jakiejś kolejnej dziewczyny, bo z telefonem się nie rozstawał.  Pomimo tego, że byli dwudziestosiedmioletnimi bliźniętami, to w charakterach się różnili. Kamila była spokojna, czekała na miłość swojego życia i nie zmieniała chłopaków, jak rękawiczki. Gdy poznała już kogoś i czuła, że to nie ten dziękowała za znajomość. Brat natomiast bawił się uczuciami dziewczyn i podrywał nieustannie. Po kilku tygodniach znajomości dziękował za znajomość i szukał kolejnej ofiary miłosnych podbojów.   Kostek oddzwonił do niej godzinę później.
-Cześć siostra co się takiego stało, że dzwoniłaś pięć razy? -pytał bez zbytniego witania się.
-Cześć. Dzwoniłam do mamy, aby namówić ją na wyjazd do Grudziądza na przedłużony weekend, ale powiedziała mi, że nie może, bo ma już plany. Okazało się, że jest już umówiona z facetem.
-I tylko po to dzwonisz? Randkę mi prawie przerwałaś.
-Randkę? Ty nie chodzisz na randki. Tylko ci seks w głowie. Zresztą mniejsza z tym. Powiedziała mi, że się zakochała i jest to coś poważnego, bo oświadczył się jej. Na razie nie zgodziła się, bo chciała z nami porozmawiać.
-Co?!
-Dokładnie to Kostek.
-Ale kim on jest? Tym tajemniczym panem Jerzym z kwiaciarni?
-To jest kolejna niespodzianka. On jest Czechem.
-Czechem? Mama była w Pradze dwa tygodnie temu.
- Właśnie. Przyjedź po mnie i jedziemy do mamy. Moich argumentów nie słucha.
Do mamy pojechali bezzwłocznie. Teresa Walczak na co dzień mieszkała pod Bielskiem, gdzie mieli spory dom i szklarnie z kwiatami. Byli również właścicielami kilku kwiaciarni na Śląsku.
-Synuś i córeczka razem w środku dnia i tygodnia u mnie? -zakpiła.
-Mamo wiesz sama, po co przyjechaliśmy -odparła jej córka. — Znasz go dwa tygodnie i chcesz brać ślub?
-Znamy się dwa miesiące kochanie. Poznaliśmy się we Włoszech, a w Pradze byliśmy na wycieczce. Oprowadzał mnie. On mieszka w Ostrawie.
- Co o nim wiesz? To może jakiś oszust i na majątek patrzy -dopytywał syn.
-Jest wdowcem, dwa lata starszy ode mnie i ma trójkę dorosłych dzieci. I nie wie nic o majątku. Specjalnie nic nie mówiłam, żeby uniknąć takiej sytuacji. Myśli, że jestem zwykłą emerytką. Zresztą szklarnie i kwiaciarnie są wasze. Ja teraz cieszę się emeryturą i moją osiedlową kwiaciarenką.
-Może domyślił się, że zwykłą emerytką nie jesteś? Masz eleganckie stroje, drogą biżuterię, zadbana jesteś. Wyglądasz na damę -argumentował Kostek.
-Powiedziałam, że byłam księgową, co jest zresztą prawdą. Jestem z wykształcenia księgową i praca w biurze mnie nie zniszczyła.
-A jak się w ogóle porozumiewacie? -dopytywała córka.
-Błażej zna trochę polskiego i uczy się teraz. Zresztą polski i czeski jest podobny.  Przyjeżdża na parę dni i chcę, żebyście go poznali. Umówimy się na obiad w restauracji. Nie chcę być sama do końca życia. Pięć lat jestem wdową i można oszaleć wieczorami w domu. Zwłaszcza jak widzę, jak inne osoby w moim wieku spacerują parami.
-A nie mogłaś zapoznać kogoś miejscowego? -pytał Kostek. —Ostrawa nie jest tak blisko.
-Godzina jazdy raptem synu. Wasz ojciec miał do mnie sześć godzin z przesiadkami i jeździł.

Tymczasem Blażej Sudek prowadził podobną rozmowę ze swoimi dziećmi. Całą trójkę zaprosił do swojego domu pod Ostrawą. Opowiedział im o Teresie i że ma jak najbardziej poważne zamiary.
-Tato ślub w twoim wieku? -pytała dwudziestosiedmioletnia Aneżka.
- W dodatku z Polką- dodał trzydziestojednoletni Kliment. —Co o niej wiesz?
-Mieszka w Bielsko -Białej jest wdową i ma dwójkę dorosłych dzieci. I nie jestem taki stary, jak myślicie. Jestem w kwiecie wieku.
-Miesiąc temu byłeś tam i już chcesz się żenić. Ona chyba widzi tylko twój majątek. Zapomniałeś już, jak oszukiwała cię Eva Novak?
-Poznaliśmy się w Rzymie i Teresa nie wie, że mamy hotele i że jestem prezesem klubu hokejowego. Specjalnie nie mówiłem, jak żyję, żeby mieć pewność, że nie leci na mój majątek jak Eva.
-Można łatwo domyślić się, że biedy nie klepiesz -odezwała się córka.  —Wycieczka do Rzymu tania nie jest, dłoni spracowanych nie masz. Wyglądasz na eleganta tato i masz świetną kondycję.
-Powiedziałem, że przez wiele lat uczyłem wychowanie fizyczne i stąd moja dobra kondycja. A to jest prawda. Byłem nauczycielem.
-Tatusiu a ja się cieszę, że w końcu ktoś pojawił się obok ciebie -odezwała się najmłodsza dziewiętnastoletnia Edita Sudek. —Od śmierci mamy minęło osiem lat i chodziłeś smutny, a teraz uśmiechasz się.
-Chociaż jedno z was mówi rozsądnie -odparł Błażej. —Chcę Teresę zaprosić do Ostrawy i macie zachowywać się jak należy.

Pierwsze spotkanie wypadało w Bielsku. Teresa umówiła się z dziećmi w jednej z restauracji. Oboje przyszli, bo nie chcieli robić przykrości matce. Na pierwszy rzut oka pan Błażej wyglądał sympatycznie. Miał ciemne włosy z pojedynczymi, ale widocznymi siwymi włosami, kilka zmarszczek i zadbane zęby, na co szczególnie zwracała uwagę Kamila.  Choć pierwsze wrażenie było dobre i najważniejsze rodzeństwo nie zamierzało poddać się urokowi pana Błażeja. 


Tak jak przystało na dżentelmena, najpierw przywitał się z Teresą i Kamilą pocałunkiem w dłoń i kwiatami, a później z Kostkiem.
-Córka równie piękna, jak mama -rzekł, podkreślając uśmiech.
-Dziękuję -odparła uprzejmie Kamila, choć z wyczuwalnym dystansem.
-Miło, że zgodziliście się spotkać ze mną -mówił Błażej, gdy usiedli. —Wasza mama miała duże obawy.
-Rzadko kiedy zdarza się, że mama przyprowadza chłopaka do dzieci -odparł Kostek.
- Jeśli zdecydujecie się być razem, to gdzie zamierzacie zamieszkać -zapytała racjonalnie Kamila? —Nie chcemy się z mamą rozstawiać.
-Kama nie dopytuj, nie wypada -upomniała ją matka.
-Teresko odpowiem im na każde pytanie. Pod warunkiem, że nie będzie zbyt intymne. Ja mam mieszkanie w Ostrawie, Tereska tu więc pod mostem nie będziemy mieszkać. Zresztą chcemy trochę świata zwiedzić, póki wnuki nie wysypią się nam jak z worka.
-Podróże kosztują. Nauczyciele musieli dobrze zarabiać w Czechach, skoro stać pana na podróże -mówił podchwytliwie Kostek.
-Bez obawy. Dla seniorów są dobre oferty. Przynajmniej u nas.
-Czyli podróże to pana hobby -zagadnął syn. —Mama w wolnych chwilach poświęca się kwiatom
-Tak wiem, że lubi. Ja wolne chwile poświęcam na pracę społeczną. Jestem przewodniczącym grupy seniorów.
-To ma pan podobne zajęcie jak ja -rzekła Kamila. —Pracuję w Domu Seniora. Jestem od tych spraw artystycznych. Organizuję wyjazdy, przedstawienia, różne spotkania, zawody z innymi grupami.
-Podobnie jak u nas -odparł. —Mamy zaprzyjaźnione kluby w całych Czechach i organizujemy spotkania.
-A pana dzieci nie mają nic przeciwko pana planom? -pytał syn.
-Możecie przestać przesłuchania -zganiła ich matka.
-Jestem dorosły -odparł mimo to Błażej. —Zresztą mają swoje życie i dla staruszka coraz mniej czasu. A ja potrzebuję obok siebie kogoś bliskiego. Żona zmarła nagle na wylew i od tej pory byłem sam. Dopiero wasza mama wyrwała mnie z tej samotności.
Obiad Kamilę i Kostka nie przekonał do końca, co do uczciwych zamiarów wobec ich matki. Dlatego postanowili sprawdzić podstępem Błażeja. Dzień później Kamila od mamy pod pretekstem nawiązania kontaktu z Domem Seniora w Ostrawie wzięła numer telefonu do pana Błażeja. Na spotkanie poszła dzień później w towarzystwie pani Basi seniorki i przewodniczącej seniorów w jej Domu Seniora. Opowiedziała jej o swoich podejrzeniach i uprzedziła ją, że jest poniekąd przynętą i żeby nie wygadała się, że są bogaci. Pani Basi z natury życzliwa,  uczynna, lubiąca wyzwania i filuterna zgodziła się pomóc bez wahania.
-To jest pani Krystyna Małecka. Odpowiednik pana -przedstawiła mu elegancką panią. —Może pan słyszał o sieci gabinetów odnowy biologicznej Przystanek Urody? Pani Basia jest współwłaścicielką. Mają gabinety na mieście i w kilku hotelach.
-Nie miałem okazji niestety -odparł. —Ale może nadrobię zaległości i sam skorzystam z usług. Jeśli ma pani i da mi swoją wizytówkę.
- Z tym się nie rozstaję panie Błażeju -odparła, szukając w portfelu odpowiedniej wizytówki. —Dam namiary na gabinety.
Przez resztę obiadu rozmawiali już o celu spotkania. Zanim doszli do drugiego dania Błażej i Basia przeszli już na ty. Pani Basia ze swojego zadania wywiązywała się jak należy, bo kokietowała Czecha i na doczekaniu wymyśliła historię o swoim nieudanym małżeństwie. Robiło to tak dobrze, że gdyby Kamila nie wiedziała, że państwo Maleccy są kochającym i szczęśliwym małżeństwem, uwierzyłaby w każde jej słowo. Pan Błażej natomiast był ewidentnie zainteresowany nie tylko celami, o których rozmawiali, ale i czymś innym, bo wypytywał o jej gabinety. Tuż przed deserem Kamila zostawiła ich samych. Później chciała wypytać ją delikatnie o dalszym ciągu spotkania i znajomości.
Kiedy spotkały się pani Basia powiedziała jej, że umówili się za dwa tygodnie w Ostrawie i nie tylko jak myśli w sprawach seniorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.