środa, 4 grudnia 2019

Rodzeństwo Góreckich cz. 7

Związek najmłodszej latorośli Góreckich Marty z Wojtkiem od chwili, gdy wszystko sobie wyjaśnili, rozwijał się z każdym dniem. Nie przeszkadzała im nawet odległość prawie sześciuset kilometrów, jaka dzieliła Kraków od Zielone Kamedulskie obok Suwałk. Żyli na szczęście w czasach telefonów, Internetu i samolotów i mogli pozwolić sobie na różne formy kontaktów. Oboje zdawali sobie sprawę, że jeszcze przez dwa lata tak pozostanie, bo Marta kończyła studia pedagogiczne. Dużą zasługę w połączeniu ich miała starsza siostra Martusi Gabrysia. Po tak udanych swatach Gabi postanowiła zająć się bratem Tomkiem obecnie przebywającym w Londynie i jej koleżanką Kasią. Z tym było jednak trudniej, ale okazja na spotkanie tej pary się znalazła.
Odwiedziny u brata Gabrysia planowała od dawna. Teraz postanowiła polecieć do niego na urodziny, aby w ten dzień ktoś z rodziny był z nim. Na podróż zaplanowała sobie cały tydzień. Przypadkiem dowiedziała się również o urlopie Kasi i postanowiła podstępem wziąć ze sobą. Dziewczynę rzucił właśnie jej długoletni chłopak i chciała pomóc jej zapomnieć o byłym ukochanym.
-Powinnaś zabawić się i postarać się, żeby on się dowiedział, że łez po nim nie wylewasz -przekonywała koleżankę, podczas spotkania przy kawie. —Wyjdź gdzieś.
-Jakoś nie w głowie mi zabawa. Wszędzie tu będą przypominać mi się tylko spotkania z Adamem.
-To wyjedź gdzieś. Tu się zadręczysz. On nie jest wart twoich nerwów.
-Samej nie mam ochoty wyjeżdżać.
-Zawsze możesz polecieć ze mną do Londynu za tydzień na tydzień. Tomek ma dwupokojowe mieszkanko i będzie, gdzie spać.
-Czy ja wiem -mówiła bez entuzjazmu. —Może być niezadowolony, że zwalę się mu na głowę.
-Mogę od razu zadzwonić do niego i spytać o zdanie. Tobie pozostanie tylko decyzja. Tomek pół dnia jest w pracy i mi tak samej po Londynie nie widzi się chodzić. Zwłaszcza po sklepach.
-Propozycja jest kusząca.
-To nad czym się jeszcze zastanawiasz dziewczyno? Wyobraź sobie tylko spacery nad Tamizą, Big Ben, opactwa, królewskie ogrody, stadion Wembley.
-Już nad niczym -odparł chęcią zobaczenia tych miejsc. —Chętnie polecę z tobą, jeśli się Tomek zgodzi.
-I to jest mądra decyzja kochana. Dzwonię do Tomka i zapowiem nas.
- A bilet dostaniemy tak od ręki?
-Nie powinno być problemu Kaśka.

Czas pozostały do wylotu Gabi poświęciła głównie na pracę w biurze nieruchomości oraz na urządzaniu domu Damiana.  W pracy miała oddaną pracownicę w osobie dawnej właścicielki pani Matyldy i mogła więcej czasu poświęcić drugiej rzeczy. Po urządzeniu salonu i kuchni zajęła się i sypialnią chłopaka. Chociaż z tym ostatnim nie zamierzała się zajmować, ale Damian tak sprawę załatwił, że wspólnie z nim oraz Asią znajomą Damiana zajęła się i tą częścią domu. Asia również dalej delikatnie wyciągała od Gabi, to co jej się podoba.
-Tylko nie zarzucajcie mnie wzorami tapet albo kolorami ścian -mówił im. —Podobają mi się stonowane kolory. I żeby jedna była w innym kolorze albo w tapecie.
-Faceci -rzuciła z pogardą w odpowiedzi Gabrysia. — Tylko na gotowe chcieliby przyjść. Mógłbyś trochę więcej zaangażowania wykazać.
-Przecież powiedziałem, co lubię Gabi -sprzeczał się z nią.
-Podobają mi się stonowane kolory -kpiła. —A mi się podobają stylowe kinkiety -dodała, dając kolejną podpowiedź, co się jej podoba. —Mógłbyś coś więcej powiedzieć.
-Tylko że ja mam do was zaufanie. Dół urządziłyście ze smakiem.
-Zasługa Gabi nie moja -odparła Asia. —Większość mebli, to jej wybory. Widać, że chodzenie po domach za ofertami i oglądanie kolejnych pomieszczeń daje rezultaty.
-To, co ciekawego i praktycznego do sypialni wypatrzyłaś Gabi -zagadnął. —Może da się u mnie wykorzystać.
-Półeczki i szafki za wezgłowiem. Można kupić komplety takich mebli razem z łóżkiem. Nawet ze stolikami nocnymi.
-Świetny pomysł -odparł z zadowoleniem, że kolejne pomieszczenie będzie urządzone wedle gustu Gabrysi. —Masz coś takiego w swoich katalogach -zapytał Asię.
-Coś się znajdzie Damian. Nasz klient nasz pan.



Sporo czasu Gabrysia poświęcała również zajęciu, które jeszcze dwa miesiące temu było dalekie w jej priorytetach życiowych, a teraz sprawiały jej nieznaną radość. Gabrysia mianowicie w zastępstwie Marty, która często jeździła do Krakowa pomagała Damianowi w wolontariacie.
-Wezmę cię w wieczystą dzierżawę -powiedział jej kiedyś Damian, gdy wracali z wizyty w jednym z domów dziecka.
-Dlaczego? -pytała, spoglądając na niego z zaskoczeniem.
-Cuda robisz z dziewczynami. Umiesz je zainteresować różnymi sprawami. A chłopcy to już w ogóle. W ogóle odnoszę wrażenie, że masz wszelkie predyspozycje do bycia matką.
-Powiedział, co wiedział -odburknęła.
-Nie planujesz wyjść za mąż ani dzieci Gabi? 
-To chyba nie jest twoja sprawa Damian.
-Owszem nie moja, ale ja naprawdę uważam, że byłabyś wspaniałą matką pomimo tego, że nigdy nie miałaś takich aspiracji.
-Skąd możesz to wiedzieć. Nie znaliśmy się.
-Z rozmów z Martą. Trochę opowiadała mi o rodzinie. Wiem co teraz sobie myślisz Gabi.
-Co Damian. Skoro już zacząłeś? 
-To, że jestem wścibski. Ale to moja jedyna wada Gabi.
-A to co ma znaczyć. To ma być twój folder reklamowy?
-Nie skąd Gabi. Ja chciałem tylko przedstawić fakt z mojego życia.
Następnego dnia Gabrysia pakowała się na tygodniowy wyjazd do Londynu i w duchu cieszyła się, że nie będzie widzieć Damiana przez tydzień.



Pobyt w Londynie dziewczęta rozpoczęły we wtorek wieczorem.Tomek przyjechał po nie na lotnisko i zaprosił na kolacje. Trzy kolejne dni spędziły praktycznie tylko we dwie, bo Górecki był w pracy w szkole. Sobota natomiast należała do całej trójki. Był to również dzień urodzin Tomka. Kasia dzień prędzej w podzięce za gościnę upiekła mu nawet tort i z pomocą Gabi przygotowała polskie tradycyjne sałatki i inne dania. Oprócz nich na urodzinach gościło trzech Anglików znajomych Tomka, a późnym wieczorem całe towarzystwo wybrało się do centrum. W domu została, tylko Gabrysia wymigując się bólem głowy. Tak naprawdę jednak liczyła, że Kasia i Tomek będą mieć okazję pobyć samym. W tym się nie myliła.




-Dawno się tak miło nie bawiłam -mówiła, gdy przechadzali się w pobliżu Tamizy. —Jest tu tak pięknie. Warto było namówić się na wyjazd.
-Miło wiedzieć Kasiu. Adama ci nie zastąpię, ale może chociaż uda mi się w małym stopniu sprawić, że poczujesz, że życie może toczyć się dalej i może być udane i szczęśliwe.
-Teraz to wiem. I wiem, że na Gabi i ciebie mogę liczyć. Dobrze mieć takich przyjaciół.
-Miło wiedzieć, że tak myślisz o nas i polecamy się na przyszłość. Przynajmniej na mnie możesz liczyć Kasiu.
-Dzięki i zapamiętam.
-Nie mam zwyczaju nigdy nic kręcić i nie będę ukrywać, że liczę na coś więcej niż przyjaźń -zagadnął nieoczekiwanie.
-Zaskoczyłeś mnie -odparła po chwili.
-Spodobałaś mi się już w chwili, gdy zobaczyłem cię w szpitalu i zanim jeszcze dowiedziałem się, kim jesteś. Tak ustawicznie mi się przyglądałaś.
-Pamiętam -odparła z delikatnym uśmiechem na wspomnienia. —Ja byłam w lepszej sytuacji, bo wiedziałam, kim jesteś. Ale i ty mi się również przyglądałeś. Myślałam, że dlatego, że mnie rozpoznałeś.
-Niestety, ale swojej żony i matki moich dzieci z dzieciństwa nie rozpoznałem.
-Wybaczam.
-Nie jesteś zła, że byłem taki bezpośredni w moich uczuciach. Ale taki już jestem. Mówię, co myślę.
-Nie, nie jestem zła. I nie wiem, co będzie dalej Tomek. A, co z Michaliną?
-Nic nie ma z Misią. Tak naprawdę to denerwuje mnie jej dziecinność. Całkiem niedawno, bo cztery miesiące temu była jeszcze Susanna, ale odeszła do kogoś z lepszymi perspektywami na życie.
-Tak jak Adam -odparła cicho.
-To coś już jest, co nas łączy. Nieodpowiednio dobrane ukochane osoby.
-Na to wygląda -odparła.
Reszta pobytu w Londynie dziewczynom mijała równie dobrze i miło. We wtorkowy wieczór natomiast Tomek odwiózł dziewczyny na lotnisko.
-Miło było cię gościć -rzekł do Kasi, gdy Gabrysia taktownie zostawiła brata i koleżankę samych.
-A ja dziękuję za gościnę i towarzystwo -odparła.
-Mogę dzwonić -zagadnął. 
-Pewnie, że możesz. Będę odbierać. Chyba że będę akurat zajęta, ale oddzwonię. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.