środa, 27 listopada 2019

Galeria cz. 2/2



W czasie pobytu Marka i Roksany w telewizji zaszły kolejne nieprzewidziane sytuacje. Jego dawna kochanka Mirabella, gdy spotkali się w jednym w studio, rzuciła się nieoczekiwanie na niego i zaczęła całować. Na jego nieszczęście całe zdarzenie można było zobaczyć przez szybę.


-Co ty wyprawiasz!? Zwariowałaś?! – oburzał się. —Jeszcze ktoś nas zauważy!
-Marek witam się z tobą. Nie widzieliśmy się z 10 lat.
-Ale ja nie życzę sobie takich powitań! Od dawna nic nas nie łączy.
-Ale mogło znowu połączyć. Było nam razem dobrze -mówiła, ponownie zbliżając się do niego.
-Nie Mirabella. Mam żonę, dzieci i oni są dla mnie najważniejsi.

Godzinę po powrocie Marek na swojej poczcie znalazł wiadomość.
Wiem, że masz romans.  Albo zapłacisz 20 tyś., albo         
       twoja żona się dowie, że ją zdradzasz. Masz czas do jutra          
       popołudnia.
Na wiadomość nie zamierzał odpowiadać. Poszedł tylko do informatyków, aby potwierdzić swoje przypuszczenia. Przed laty jeden z pracowników doszedł do celu wyjaśnienia, kto wysyłał obrażające zdjęcia Uli i teraz przy odrobinie szczęścia mogło udać się również. Nie mylił się, bo informatycy bez trudu odnaleźli adresata. Pani Matylda być tą osobą nie mogła, ale jej córka jak najbardziej. Z dziewczyną nawet długo nie rozmawiał, tylko wręczył zwolnienie z pracy z małym wyjaśnieniem.
-Szew tu? Co za miła niespodzianka -zaczęła Roksana.
-Nie będziemy się tak bawić -mówił przeszywającym tonem. —Odrzuciłem twoje wdzięczenie się, wiec postanowiłaś znaleźć inny sposób na zdobycie pieniędzy albo się zemścić.
-Marek nie wiem, o czym mówisz.
-O wiadomości, że mam kochankę. Mirabella to przeszłość -mówił przypuszczając, że miała na myśli sytuację z telewizji.
-Nic ci nie wysłałam -zaprzeczała z ulgą, że mówi o piosenkarce, a nie o dziewczynie z galerii.
-Nie zgrywaj głupiej. Sprawdziłem IP komputera, z którego została wysłana mi pewna wiadomość. Tak się składa, że to ten komputer z tego biura. Twoja mama nie zrobiłaby nic tak głupiego, więc pozostajesz ty.
-Może ktoś pod naszą nieobecność wkradł się tutaj.
-Nie wymyślaj. Ale możemy sprawdzić, kto tu wchodził w ostatniej godzinie. Są kamery. Sadzę jednak, że możesz się już pakować.  
Sprawdzenie monitoringu było tylko formalnością i chwilę później Marek mógł już bez przeszkód zwolnić pracownicę.
Przed Ulą nie ukrywał tego, co się wydarzyło.


-Zwolniłem Roksanę -rzekł jej, gdy mieli okazję porozmawiać. —Najpierw próbowała uwodzić mnie, a później szantażować. Chciała 20 tysięcy w zamian za milczenie. Chciała donieść ci, że mam kochankę.
-Jaką kochankę Marek? -zapytała mimo to z niepokojem.
-W telewizji spotkałem Mirabelę, rzuciła się na mnie, zaczęła całować i Roksana musiała mnie zobaczyć.
-Dobrze, że ją zwolniłeś. Nie podobało mi się coś w niej. I dziękuję, że mi powiedziałeś o Mirabelli.
-Ula, kochanie. Już dawno temu obiecywaliśmy sobie, że nie będziemy mieć przed sobą tajemnic. Ja słowa dotrzymuję.


Przed opuszczeniem firmy przez Roksanę w windzie Ula miała okazję spotkać się z byłą pracownicą.
-Już dawno powinnaś odejść -rzekła wyraziście Ula. —Myślisz, że nie wiem, że próbowałaś zwrócić uwagę Marka. Sam powiedział mi o tym.
-Czyli zauważał mnie, skoro widział co robię -odparła z wyraźną satysfakcją. —Miłe nawet. Nic nie straciłam z atrakcyjności.
-I, co chciałaś osiągnąć swoim zachowaniem? Rozbić rodzinę?
-Kto tu mówi o jakimś wiązaniu się -prychnęła z pogardą. —Dom, rodzina, dzieci to nie dla mnie. Za młoda jestem. Chciałam tylko pobawić się nie za swoje i poużywać życia. Kilka drobnych prezentów za łóżko byłoby sprawiedliwe.
-Szczera jesteś. Tylko że nie ten adres. Marka takie związki nie interesują i nie będą interesować. Takie życie ma już za sobą. Kocha mnie i nasze dzieci.  A ty się tylko kompromitujesz.
-Myśl sobie co chcesz. Ja wiem, że każdy facet znudzi się w końcu żoną i dziećmi. Jak nie ja to znajdzie się inna chętna małolata. 
Wychodząc z firmy, zaś postanowiła dać nauczkę Uli.

Po pracy Ula i Marek pojechali na zakupy, a później po dzieci do dziadków. W pieleszach swojego domu natomiast zajęli się tym, czym zajmuje się wiele typowych rodzin. Najpierw Marek z dziećmi nakarmił psa i kota, a później razem z synem przejrzał jego zadanie domowe. Grzesiu problemu z nauką żadnego problemu nie miał i odrobienie lekcji poszło mu szybko. Był nawet czas, aby pograć w piłkę z ojcem. Ula w tym czasie rozpakowała zakupy, wstawiła pranie i wraz z córeczką zajęła się podwieczorkiem. Na dzisiejszy wieczór upiekła dzieciom i mężowi gofry.  Po podwieczorku poświęciła czas obojgu dzieciom i obejrzała z nim ich ulubiony program w telewizji. Marek korzystając z wolnego czasu, wyskoczył do siłowni. Wieczorem po kolacji i kąpieli Ula poczytała córeczce bajkę na dobranoc, a Grześ w swoim pokoju również czytał. Gdy dzieci smacznie spały małżonkowie mieli czas dla siebie. Przytuleni siedzieli na kanapie w salonie i oglądając telewizję omawiali swoje sprawy. Przed położeniem się spać Ula zajrzała jeszcze do swoich pociech i popatrzyła na nie z miłością. 



Marek również zdążył zasnąć i nie budziła go. Kładąc się obok niego, poczuła ogromną radość, że ma udane dzieci, kochającego męża i ogólnie mówiąc szczęśliwą rodzinę.

Trzy dni później idylla pękła jak bańka mydlana. Był to również najgorszy dzień dla Uli w czasie trwania małżeństwa. Biała zwykła koperta zaadresowana do niej nie zapowiadała nieszczęścia. Gdy otwarła ją skamieniała, bo wewnątrz były dwa zdjęcia Marka w towarzystwie jakiejś nieznanej jej dziewczyny w butiku Modna dziewczyna i krótka notka.


Twój mąż jak widzisz, nie jest taki idealny, jak myślisz.  
Oglądając zdjęcia i czytając, nie wiedziała, co ma myśleć. Szybko pozbierała się i pozbyła się myśli sprzed chwili. 
Najpierw Roksana chciała wmówić mi romans Marka z Mirabellą, a teraz to. Kto jeszcze chce zniszczyć nasze małżeństwo? Może ponownie Roksana. Może chce się zemścić.Ta dziewczyna śmiało mogłaby być w wieku Beaty, a ona mówiła coś o chętnych małolatach.
 Zadzwoniła do Marka, ale był na rozmowie z kontrahentem z Niemiec daleko poza Warszawą i miał wyłączony telefon.
Odwożąc Marcelinę do przedszkola spotkała natomiast Edytę, odprowadzającą swoją córkę Amelkę.
-Cześć Ula -zaczęła dziewczyna. —Wołam cię, a ty nic.
-Przepraszam Edyta. Zamyśliłam się.
- Masz jakieś problemy? -zapytała delikatnie. 
-Kto ich nie ma -rzekła markotnie. 
-Dzieci czy mąż?  -pytała zachęcająco.
-Nikt z nich. Ktoś chce namieszać mi w małżeństwie. Chce, abym myślała, że Marek prowadza się z małolatami po galerii. Podejrzewam jednego babsztyla, ale nie wiem jak jej to udowodnić. 
-Po tej galerii, gdzie ja pracuję?
-Nie wiem.  A, dlaczego pytasz? Widziałaś go z kimś?
-Spokojnie Ula. Twój mąż był u mnie w tym tygodniu z jakąś dziewczyną na lodach i wyglądało na to, że znają się jakiś czas. Tylko że zachowywali się dziwnie. Jak brat i siostra albo kumple.
-To znaczy co? -zapytała z zainteresowaniem.
-Ula, jeśli myślisz, że Marek to sponsor i utrzymuję jakąś dziewczynę, to nie sądzę, żeby tak było. Chociaż na początku tak sobie myślałam. Przypatrzyłam się im jednak i doszłam do wniosku, że to nie to. Poza tym faceci raczej nie przyprowadzają swoich panienek na lody. Twój mąż jest inny i nie zrobiłby ci takiego świństwa.
-Mam pewne zdjęcie. Dostałam dzisiaj je pocztą -mówiła, szukając po torebce fotki. —To ona była z Markiem na lodach? -zapytała, pokazując fotografie.
-Nie. Na pewno nie -odarła zdecydowanie. —Tamta miała czarną bluzkę w białe paski, jaśniejsze włosy i oryginalny plecak Vans. Betti do niej mówił.
-Betti? Jesteś pewna? -pytała z ulgą i ze zdziwieniem.
-Tak. Znasz kogoś takiego?
-Moja siostra ma tak na imię, taką bluzkę, jasne włosy i plecak. Co tu jest grane? Po co Marek był w sklepie dla młodzieży i po co jakaś dziewczyna daje mu jakiś ciuch, a on jej później firmową torebkę.
-Nie wiem Ulka, ale znajomy jest ochroniarzem w tym butiku i może sprawdzić monitoring. 

Zanim ochroniarz sprawdził monitoring zadzwoniła do siostry, aby spytać kiedy dokładnie spotkała się z Markiem.
-Betti wiem że widziałaś się z Markiem ostatnio w galerii. Możesz powiedzieć kiedy? 
-Dlaczego pytasz?
-Betti zadałam ci proste pytanie. Kiedy to było?
-Spotkaliśmy się trzy dni temu -odparła z obawy, że szwagier tłumaczy się z czegoś i Ula sprawdza wersję tego czegoś. —Byłam z koleżanką i chciałam kupić sobie sukienkę na wasze przyjęcie. Marek dołożył mi nawet pięćdziesiąt złotych, a później wziął na lody. Sama prosiłam go, żeby nic ci nie mówił. 
-Dzięki siostrzyczko. Tylko to chciałam wiedzieć.
Godzinę później Ula wszystko już wiedziała. Włącznie z tym, kto zrobił zdjęcia i kto je wysłał. Po powrocie do firmy poszła do kadr po adres do Roksany. Sebastian dał jej bez pytania i pojechała do niej. Pojawienie się Uli  zadziwiło dziewczynę.
-Postanowiłaś zemścić się za zwolnienie Roksano i za to, co ja ci powiedziałam? -rzekła od drzwi.
-Nie wiem, o czym mówisz.
-Doskonale wiesz. Wysłałaś mi dzisiaj zdjęcia Marka z galerii, jak był w towarzystwie pewnej dziewczyny i list. Po raz kolejny nie udało ci się uknuć intrygi. Ani z Mirabellą, ani teraz. Ty naprawdę jesteś naiwna. Jak mogłaś pomyśleć, że udać ci się skłócić nas i że prawda nie wyjdzie na jaw. Wystarczyły mi dwie godziny, żeby dowiedzieć się wszystkiego.  
-Ja nie mam nic z tym wspólnego.
-Masz. Tak się składa, że sprawdziłam monitoring z tego sklepu i było widać, jak robisz Markowi zdjęcia i koleżance mojej siostry. Jeszcze jedna taka akcja, a inaczej będziemy rozmawiać.
-Grozisz mi?
-Ostrzegam. Każdego twojego nowego szefa możemy ostrzec i powiedzieć, jaka jesteś. Zapamiętaj sobie. 


Godzinę później Ula wróciła do firmy i zajęła się obowiązkami. Tuż przed fajrantem wrócił Marek. Ulę zastał w swoim gabinecie.
-Jak miną ci dzień kochanie -zagadnął do żony, całując w ulubione miejsce na szyi.
-Sporo się działo, ale poradziłam sobie ze wszystkim. Roksana wysłała mi to -mówiła, pokazując zdjęcia i liścik.
-To jest koleżanka Beatki.
-Wiem Marek. Zadzwoniłam do Beaty i powiedziała mi o waszym przypadkowym spotkaniu w galerii.
-Miała to być nasza tajemnica, a prawdę sama ci powiedziała. A jak dowiedziałaś się, że to Roksana wysłała ci zdjęcia.
-Sprawdziłam za namową Edyty monitoring z tego sklepu.  Edyta to mama Amelki.
-Ja zauważyłem Roksanę na korytarzu galerii i specjalnie schowałem się w sklepie dla młodzieży, aby uniknąć spotkania z nią. Czy my kiedyś uwolnimy się od tej kobiety kochanie?
-Powiedziałam jej, że mamy znajomości i że jeśli się nie odczepi, to będziemy jej utrudniać życie tak, jak ona utrudnia nasze.
-Dobrze Ula, że nie ukrywałaś przede mną tego.
-Obiecaliśmy sobie, że będziemy mówić sobie zawsze prawdę. Nawet najgorszą.
-I nie miałaś najmniejszych wątpliwości co do wiarogodności zdjęć? -pytał podchwytliwie.
-Głównie zastanawiałam się nad tym, kto oprócz Roksany chciałby zniszczyć nasz związek. 
-Na pewno Ula?
-Tylko w pierwszym momencie.  Szybko się pozbierałam i poskładałam fakty. 
-I za to cię kocham. Ufasz mi. Chciałbym mieć jeszcze jedno dziecko Ula -dodał nieoczekiwanie. —Nasze dzieci są tak wspaniałe, że szkoda poprzestać na dwójce.
-Miałam powiedzieć ci dopiero jutro, ale skoro jesteśmy już w temacie to…
-Będziemy mieć kolejne dziecko? -wtrącił.
-Tak. Byłam u lekarza i potwierdził. Szósty tydzień.
-Tak się cieszę kochanie -mówił, przytulając i całując żonę. —To najwspanialszy prezent, jaki mogłem dostać na rocznicę ślubu.

Następnego dnia wraz z rodziną i znajomymi Ula z Markiem obchodzili dziesiątą rocznicę ślubu. O problemach ostatnich dni nikomu nie wspominali, aby nie robić zbędnego zamieszania. Był to zamknięty dla nich rozdział. Dał im jednak sporo argumentów na to, jak bardzo kochają się i ufają sobie, a co jest jednym z elementów szczęśliwego życia małżeńskiego. Oboje ogłosili również radosną nowinę o powiększeniu rodziny. Były również prezenty. Marek podarował Uli srebrną bransoletkę z brylancikami w kształcie ósemki.



Ona mężowi natomiast zestaw jedwabnych krawatów wraz ze spinkami do mankietów i krawatów.


Po odejściu gości w zaciszu sypialni Marek podarował żonie jeszcze jeden prezent. Komplet bielizny w ich ulubionym czerwonym kolorze.
-Obawiam się kochanie, że za miesiąc dwa nie będę się mieściła w nią -rzekła Ula.
-Za miesiąc dwa kochanie będzie nadawała się do wyrzucenia. Zamierzam korzystać z niej tak często, jak się da.
-Tak myślałam, że kupiłeś ją z myślą o sobie -odparła Ula.   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.