Wojtka do odwiedzin w
Zielonych Kamedulskich dwa razy nie trzeba było zachęcać i pokazał się tam po
tygodniu. Zwłaszcza że we Warszawie miał rodziców i przy okazji wizyty u nich
pojawił się i u Góreckich. Ze swoją wizytą zapowiedział się prędzej Gabrysi,
aby nie jechać ponad trzy godziny nadaremno. Górecka mimo to postanowiła
zniknąć z domu i zostawić swoją młodszą siostrę z Wojtkiem.
-Dłużej niż godzinę mi to nie
zajmie -zapewniała siostrę. —Zobaczę, co ma do mnie Damian i wrócę. Zrobisz mu
kawę i zabawisz przez ten czas. Może rodzice zdążą wrócić od cioci.
-Ale może on do siebie
przyjeżdża i chce sprawdzić, co z waszym biurem nieruchomości -stwierdziła sensownie.
-To chwilę poczeka Marta.
Wojtek nie gryzie.
-Ok. Posiedzę z nim. Ale
wracaj szybko. Chcę pojechać wieczorem na rynek.
Po zgodzie siostry na
pozostanie w sobotnie popołudnie w domu Gabrysia zaczęła się szykować na
spotkanie z Damianem. Wbrew siebie robiła to wyjątkowo starannie i przykładała
do siebie kolejne rzeczy sprawdzając w lustrze, jak wygląda. W końcu po
dziesięciu minutach wybrała białą bluzkę i czarny żakiet. Na
makijaż poświęciła również trochę czasu.
-To lecę Marta -rzekła do
siostry, gdy pojawiła się w kuchni.
-Idź. Ładnie wyglądasz Gabi.
Damianowi spodobasz się.
Wojtek pojawił się rodzinny
domu Góreckich po półgodzinie i brakiem Gabrysi się nie przejął w ogóle.
-Cześć Marta -rzekł, witając
się z nią. —Ostatnio nic nie przywiozłem ze sobą na przywitanie z twoją
rodziną, więc dzisiaj postanowiłem naprawić błąd. Mam nadzieję, że wszyscy
lubicie sernik z brzoskwinią. Mama ze siostrą upiekły.
- Lubimy, ale na razie jestem
sama. Gabi pojechała do Damiana, a rodzice poszli do ciotki. Kawy Wojtek? Mamy
jeszcze biszkopt z galaretką.
- Chętnie się napije po
długiej drodze. Mówiłaś, że Gabi poszła na spotkanie z Damianem czy to znaczy,
że coś jest między nimi?
-Gabrysia twierdzi, że tylko pomaga
mu w urządzeniu domu, a Damian na pewno chciałby tego coś.
-Nie zazdroszczę mu. Z Gabi
uparciucha jest.
-Wiem, bo to moja siostra. Damian
na szczęście jest cierpliwy i potrafi wszystkich do siebie przekonać. Miło by
było mieć go za szwagra.
-Lepiej niż mnie?
-Nie chwytaj mnie za słówka
Wojtek.
-Spokojnie Marta. Ja siebie
nigdy nie widziałem jako mąż Gabrysi. Mój ideał to blondynka z niebieskimi
oczami.
-Z nogami do szyi i
odpowiednimi wymiarami -dodała.
-Niekoniecznie Marta.
Najważniejsze, żeby była miła, dobra i w miarę inteligentna.
Gabrysia tymczasem pojechała
na spotkanie z Damianem i na uzgadnianie wystroju salonu. Dojeżdżając na
miejsce zobaczyła go rozmawiającego z jakąś kobietą.
Czyżby miał
kogoś? -myślała.
Damian natomiast umówił się tutaj ze swoją
znajomą w dwóch celach. Po pierwsze pracowała w dużym salonie meblowym i miała
pomóc mu w wyborze mebli. Drugim jej celem była współpraca z Gabrysią i
wydobycie z niej tego, co się jej podoba w urządzaniu domu i wszystko robić pod
jej gust.
-Ok. Wojtek -mówiła
dziewczyna. —Pomogę ci w wyborze mebli, ale dlaczego mam wyciągać od niej inne
informacje. Zakochałeś się w końcu?
- Dokładnie tak Aśka. Sama
wiesz, że nigdy nie uganiałem się za dziewczynami. Ale teraz spotkałem Gabrysię
i wiem, że tylko z nią chcę się ożenić i będzie tu panią domu.
-Dobrze Wojtek. Lubię cię od
lat i pomogę ci z tą Gabrysią.
-Powinna być tu za kwadrans
Aśka. Na pewno ją polubisz.
Gabrysia podeszła do nich
zdecydowanym krokiem.
-Cześć Damian -przywitała
się. —Chyba się nie spóźniłam.
-Nie Gabi. Ja i Aśka byliśmy
prędzej. Poznajcie się dziewczyny. Moje koleżanka jeszcze z czasów liceum Aśka
Skowrońska Gabrysia Górecka znajoma od niedawna. Aśka przywiozła katalogi
meblowe i spróbujemy coś wybrać do salonu i pokoju na dole. Resztą będziemy
zajmować się stopniowo.
-Ty jesteś szefem i ty
decydujesz Damian -odparła.
-Tylko muszę zostawić was
same na jakiś -usprawiedliwiał się gorliwie. —Wypadło mi spotkanie z pewnym
chłopcem. Jesteśmy w trakcie terapii. Powinienem być za godzinę z powrotem.
- Ok. Wojtek. Poradzimy sobie
-wtrąciła Gabrysia.
Po jego odjeździe Asia wzięła
się razem z Gabrysią do pracy.
-Na razie pomierzę wszystko i
wybiorę z katalogu odpowiednie rozmiary elementów. Nad konkretnymi kolorami i
kolekcją będzie myślał Wojtek. Powiedziałam mu już to, bo chciał, żeby wybrała
coś za niego. Nie cierpię, jak klienci pytają mnie, a pani co by wybrała.
-Zwłaszcza że to jego dom i
ma się czuć tutaj dobrze -poparła ją Górecka.
-Dokładnie. To, co Gabrysia może
zaczniemy od kuchni -dodała, otwierając strony z kuchniami. —Te mebelki
najlepiej się sprzedają -dodała, pokazując jedną z kolekcji.
-Mi podobają się te z kolorem
jasnym i ciemnym brązem -odparła, nie dostrzegając podstępu.
Przez kolejną godzinę Asia
sporo dowiedziała się o jej upodobaniach.
Po powrocie Wojtka dziewczyna dała mu tylko dyskretnie znak ok dłonią
oraz katalogi z zaznaczonymi stronami i zostawiła go samego z Gabrysią.
-To, co Gabi? -zagadnął.
—Kończymy na dzisiaj, czy jeszcze chcesz trochę popracować. Jest sobota popołudnie
i nie chcę czasu ci zajmować więcej niż trzeba.
-Może innym razem. Przyjechał
Wojtek i chcę opowiedzieć mu jeszcze, jak idzie mi w pracy. Poza tym obiecałam
Marcie, że szybko wrócę.
-Nie ma sprawy Gabi. Już i
tak sporo czasu ci zająłem.
-Ale zapraszam do nas na
podwieczorek. Wojtek od mamy i siostry przywiózł sernik z brzoskwiniami i nie
ma kto go zjeść, a ty lubisz.
-Nie odmówię Gabi -odparł z
zadowoleniem na perspektywę spędzenia kolejnych godzin z Gabrysią.
Do rodzinnego domu Góreckich
jechali osobno, bo Gabrysia przyjechała swoim nowo zakupionym autem. Gdy weszli
do domu to oprócz Marty i Wojtka zastali i Góreckich. Cała czwórka siedziała na
dworze i piła kawę. Nieopodal nich palił się również grill.
-Dobrze, że jesteście
-zaczęła pani Górecka. —Mamy sporo naszykowanych szaszłyków z piersi kurczaka,
dorsza i warzyw.
- A z jakiej okazji taka uczta? -zapytała
Gabrysia.
-Gościa mamy -rzekł jej
ojciec.
-Teraz nawet dwóch -dodała z
zadowolenie Górecka. —Wojtek praktycznie od rana nic nie jadł konkretnego, to
ktoś musiał go nakarmić. W Krakowie za szybko żyje i tu również.
-Skąd możesz to wiedzieć
mamo? -pytała starsza córka.
-Rozmawialiśmy sporo dzisiaj
i poprzednio, to wiem. Tyle dzisiaj mówi się o zdrowym odżywianiu, a idzie na
zawałowca i na wrzodowca. Tato jest dobrym tego przykładem. Jeździł godzinami
tym swoim tirem niedosypiał, niedojadał i skończył zawałem po
pięćdziesiątce.
-Od tego czasu moja żona ma manie na
zdrowy tryb życia i innych poucza -wytłumaczył Górecki.
-A to źle? -pytała męża i
pozostałych.
-Całego świata nie zbawisz
mamo -tłumaczyła Marta.
-Ale chociaż o jednego się
zatroszczę.
-Mamo -rzuciła z pretensją
Gabrysia. —Czajnik gwiżdże.
-Ma pani rację -odezwał się i
Wojtek. —Za szybko żyję i będę musiał coś z tym zrobić. Uprawianie sportu nie
wystarczy.
-Mama już taka jest Wojtek i
nie miej do niej żalu -mówiła Marta, gdy jej matka poszła z Gabrysią do kuchni.
—Ponarzeka i przestanie. Damian jest tego przykładem.
-Da się wytrzymać Wojtek
-zapewnił Damian. —Chociaż ma sporo racji. Źle się odżywiamy. A te jej dietetyczne dania są całkiem
smaczne. Dodaje sporo ziół i to dodaje potrawom smaku.
-Zobaczymy po tych
szaszłykach -odparł Wojtek. —Widziałem, że pani Maria sypała czymś.
Po powrocie pani Góreckiej i
Gabrysi do tematu sprzed ich wyjścia nie wracali i zajęli się rozmową
na inne tematy.
-Może pojedziemy, jak już
zjemy, we czwórkę do Suwałk zabawić się na rynek -zagadnęła Gabrysia, gdy
kończyli jeść. —Dzisiaj rozpoczynają się obchody nadania praw miejskich
Suwałkom.
-Ja chętnie się wybiorę -odparł
Damian, a Wojtek mu przytaknął.
Po wyjściu córek i gości Góreccy
mieli o czym rozmawiać.
-Miesiąc temu Piotrusiu
martwiliśmy się, że nasze dzieci nie myślą o przyszłości, a teraz obie nasze
córki wyszły zabawić się z chłopakami -zaczęła Górecka. —Miło ze strony Wojtka,
że przyjechał do Gabrysi prawda.
-Marysiu tłumaczyłem ci już -odparł
Górecki. —Gabi i Damian są stworzeni dla siebie. A teraz widzę, że i Martusia z
Wojtkiem, a nie na odwrót.
-Nie ma sensu dyskutować, która lepiej pasuje do kogo. Oby coś wyszło z jednego z nich coś -stwierdziła Górecka.
—Obaj marnuj się w samotność.
-W tym mogę się zgodzić -odparł
mąż.
Zabawa na suwalskim rynku
przyniosła oczekiwane i nieoczekiwane zdarzenia. Te oczekiwane były związane z
Martą i Wojtkiem, bo przez cały wieczór trzymali się razem. Gabi co prawda musiała
pomóc im i powiedziała Wojtkowi o uczuciach siostry do niego. Resztą już sam
się zajął i po godzinnej zabawie chodzili już objęci.
-Nigdy nie widziałem cię na
zdjęciu u Gabi i dopiero u was w domu zobaczyłem cię po raz pierwszy -mówił,
wpatrzony w nią i przekrzykując muzykę. —To było jak uderzenie piorunem. Od
razu spodobałaś mi się.
-Tak jak ja. Wiedziałam, tylko
że masz ciemne włosy. Później już wiesz, jak było. Oboje sądziliśmy, że mamy
kogoś i trzymaliśmy się z daleka.
-Całe szczęście, że czuwała
nad nami Gabi i wzięła spawy w swoje ręce -odparł.
-I za to kocham swoją
siostrzyczkę. Zawsze była chętna do pomocy innym.
Te nieoczekiwane zdarzenia zaś
zawiązane były z pielęgniarką Kasią. Gdy Gabrysia był w toalecie, to do środka
weszły również dwie dziewczyny z ratownictwa medycznego, które miały tu za
zadanie opiekę medyczną. Dziewczyny przyszły na krótko, bo tylko umyć ręce, a
ona zamknięta była w jednej z kabin i podsłuchała ich rozmowę. Szybko
zorientowała się, że mówią o jej koleżance i jej chłopaku doktorze Adamie.
-Kaśka Brzeska to jest ta z
kardiologii z ciemnymi długimi włosami -pytała jedna z nich.
-Dokładnie ta -przytaknęła
druga. —Faceci to jednak świnie -dodała.
—Cztery lata z nią był, a teraz urwał się na parę miesięcy do Malmo i w
głowie mu się poprzewracało. Spotkał tam doktor Elizę Jarosz i Kaśka poszła w
odstawkę. Nie pracowałaś jeszcze z nami wtedy to powiem ci, że chodziły plotki,
że Adam i doktor Eliza byli razem. On początkujący student, a ona już lekarka.
Wszystko skończyło się, jak wyjechała do Glasgow.
-To znaczy, że jest starsza od
niego -mówiła jakby z pogardą.
-Jakieś pięć lat. Ale co tam
pięć lat Dorota. Macron ma starszą o dwadzieścia pięć lat żonę. A ona najpierw
pracowała w Anglii trzy lata, a później w Szwecji to zdążyła się już się
ustawić i stała się interesująca.
Gdy dziewczyny odeszły
zastanowiła się nad tym, co usłyszała i ile jest w tym prawdy. Zwłaszcza że dwa
dni temu, gdy spotkała się przypadkiem z Kasią wydawała się jej markotna. Następnego
dnia, gdy dzwonił brat Tomek opowiedziała mu o tym, czego dowiedziała się o
Kasi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.