To już 10 lat -myślała
Urszula Dobrzańska, zasypiając obok swojego męża. Dokładnie za tydzień minie rocznica. My, nasze dzieci,
rodziny i nasi znajomi będziemy świętować razem. Mam już nawet dla ciebie dwa
prezenty. Jeden głęboko schowany w szafie, a drugi również schowany pod moim
sercem. Ciekawa jestem, jaką ty masz dla mnie niespodziankę.
Marek prezent miał już
również kupiony i schowany w biurku we firmie. Do tego drobnego srebrnego
upominku zamierzał dokupić jeszcze Uli coś, z czego i on będzie mógł korzystać.
Wyjście do galerii i kupno jakiejś bielizny pozostawił sobie na następny dzień.
Przez te wszystkie lata życie
ich rozpieszczało. Zarówno te rodzinne jak i służbowe. W pracy Ula była
ponownie asystentką Marka, ale nie bywała tam pełnych ośmiu godzin tylko
cztery, aby móc zajmować się również dziećmi. Miała i dłuższe przerwy, gdy była
tuż przed porodem albo na macierzyńskim. W opiece nad dziećmi pomagali także
dziadkowie, czyli rodzice Marka oraz Ala, która była już na emeryturze, ale
wpadała do Uli i Marka.
Firma F&D dalej dobrze
prosperowała, choć już bez Febo w firmie, bo rodzeństwo na stałe zamieszkało w
Mediolanie i pokazywali się tylko na zarządzie.
Była to jednak formalność, bo we Włoszech mieli swoje nowe biznesy.
Paulina nawet męża, bo wydała się za jakiegoś rozwodnika z dziećmi i na dziecko
z nią nie nalegał.
Ula z Markiem doczekali się zaś
dwójki uroczych dzieci. Obecnie dziewięcioletniego Grzesia i sześcioletniej
Marceliny. Teraz los miał obdarzyć ich kolejnym dzieckiem. Oprócz pracy i
prowadzeniem domu Ula zajmowała się pomaganiem teściowej we fundacji oraz w
komitecie rodzicielskim w szkole syna i przedszkolu córki. Tym samym poznawała
sporo nowych osób. Jedną z nich była
Edyta mama Amelki chorej na porażenie dziecięce. Dziewczynka chodziła razem z
Marcelinką do przedszkola integracyjnego i była podopieczną fundacji Heleny.
Ula, choć była starsza od Edyty o dwanaście lat znalazła doby kontakt i dużo
jej pomagała. Widziała w niej samą siebie sprzed paru lat. Nie chodziło jednak
o urodę, bo można było ją zaliczyć do ładnych, ale o to, z jakim poświęceniem
dbała o swoje dziecko. W tym musiała
radzić sobie sama, bo ojciec dziecka zostawił ją dawno temu, a rodzice
mieszkali daleko od stolicy. Tylko znajomość z Ulą dodawała jej otuchy, chociaż
były chwile, że zazdrościła jej bogactwa, męża i udanego rodzinnego życia.
Podobnie harmonijnie jak u
Dobrzańskich było w związku Wioletty i Sebastiana. Oni jak na razie mieli jedną
pociechę synka Rafała, który był w wieku córki Uli i Marka. Chodzili nawet
razem do przedszkola i zerówki. Teraz Olszańscy spodziewali się drugiego
dziecka, bo Wioletta była w ósmym miesiącu ciąży. Oboje dalej pracowali również
w firmie. Sebastian na swoim dawnym stanowisku, a Wioletta po skończeniu PR-u wraz
z panią Matyldą zajmowała się wizerunkiem firmy. Teraz Wiola była jednak na
dłuższym zwolnieniu lekarskim, bo ciąża tak bez komplikacji, jak pierwsza nie
przebiegała i dla dobra dziecka musiała dużo leżeć. Tym samym w pracy musiała
zastąpić ją pani Matylda. Od dwóch
tygodni pomagała jej natomiast córka Roksana.
Dziewczyna nie zamierzała jednak samą pracą zajmować się, tylko ustawić
się i zainteresować sobą szefa. Długo nawet nie czekała, bo już tydzień po
rozpoczęciu pracy pokazała się w gabinecie szefa w króciutkiej mini i usiadła
na biurku pokazując zgrabne kolana.
-Biurko nie krzesło -rzekł
jej ostro. —Bądź tak miła i usiądź na krześle.
-Ale służbistą jesteś
–odparła z niezadowoleniem.
-Staram się zachować pewne
granice. Na castingu na modelkę nie jesteśmy. Teraz bądź tak miła i zorganizuj
spotkanie z dziennikarką Anną Grzesik. Najlepiej na pojutrze. Za to ci płacę.
-Coś jeszcze Marek? Może potrzebujesz
kogoś do pomocy przy rozmowach z tym Niemcem. Dobrze znam niemiecki.
-Nie potrzebuję -odparł służbowo. On zna doskonale
polski. Możesz wrócić do siebie.
Marek do galerii wybrał się tuż
przed lunchem i spotkaniem z kontrahentem. Długich zakupów ani dłuższego pobytu
nie planował, bo miał upatrzony konkretny butik i konkretną bieliznę. Pech
chciał jednak, że spostrzegł Roksanę. Dziewczyna ostatnimi czasami stała się
natręta i chcąc uniknąć spotkania z nią, wszedł do butiku z odzieżą dla
młodzieży. Tam natomiast natknął się na Beatkę Cieplak.
-Betti? Co robisz tu w
południe? Nie powinnaś być w szkole?
-O Marek. Cześć -odparła
młodsza siostra żony. —Jakie niespodziewane spotkanie.
-Cześć -odparł, cmokając w
policzek na powitanie. —To, co robisz o tej porze w centrum handlowym? Tylko mi
nie mów, że nauczyciel jest chory.
-Wiem, że tobie nie da się
żadnej bajki sprzedać. Urwałam się z koleżanką z dwóch ostatnich lekcji
wuefu. Tylko nie mówi tacie ani Ulci, że
mnie widziałeś. Chcę kupić sobie jakiś ciuch na wasze przyjęcie.
-Wiesz, że nie powinienem
kłamać. Ulka tego nie lubi.
-Ulcia nie wie, że tu jestem,
więc nie będzie pytać, a ty nie skłamiesz.
-No tak. Wybrałaś już coś?
-postanowił, jak najdłużej zabawić w towarzystwie Beatki i jej koleżanki i jak
na razie nie wracać na korytarz.
-Podoba mi się jedna sukienka,
ale brakuje mi pięć dych. Daria też jest spłukana.
-Która
sukienka? -pytał, rozglądając się po stojakach.
-Ta niebieska -odparła, pokazując palcem.
-Idź i przymierz. Zobaczę, jak będzie leżała na tobie.
Jeśli będzie Ok to dam ci te pieniądze.
-Serio? –pytała podejrzliwie.
-Czy ja kiedyś mówiłem nie serio? –przekomarzał się z
nią.
-Kiedyś średnio raz na wizytę Marek.
Beatce dwa razy nie trzeba było dwa razy mówić i poszła
przymierzyć sukienkę. Chwilę później pokazała się szwagrowi i koleżance.
-No i?
-Idealnie -odparł Marek, spoglądając okiem znawcy. —Jak
szyta na ciebie.
-Mówiłam jej to samo, ale wie pan jak to jest -rzekła
koleżanka. —Zdanie faceta ważniejsze.
-Coś w tym jest. Moja córeczka zawsze mnie pyta, jak
wygląda, a nie mamę. Idź przebierz się Betti, a ja pójdę i zapłacę.
Gdy Beatka po raz drugi znikła za kotarą przymierzalni
Marek podszedł do stojaka, gdzie wisiały kreacje Pshemka. Beatka w tym czasie
przebrała się i podała sukienkę Darii. Ta z ciuszkiem podeszła do Marka. Z tą
samą chwilą w butiku pojawiła się Roksana. Szew w towarzystwie jakiejś młodej
dziewczyny zainteresował ją i postanowiła zrobić mu zdjęcia. Na kilka nie miała
okazji, bo kręciło się sporo osób oraz ochrona sklepu i ktoś mógłby coś
zauważyć. To, co najważniejsze jak myślała, miała uwiecznione. Na pierwszym
zdjęciu uwieczniła chwilę, gdy dawała mu sukienkę. Drugie zdjęcie zrobiła tuż
po tym, jak zapłacił za sukienkę, a torbę z sukienką podał Darii, bo zadzwonił
jego telefon i chciał spokojnie odebrać. Roksana tymczasem z
zadowoloną miną usunęła się z butiku. Resztę zakupów odpuściła sobie i zaczęła
planować, co zrobi ze zdjęciami.
Po udanych zakupach Marek zaprosił obie dziewczyny na
lody do lokalu, gdzie pracowała Edyta znajoma Uli. Z tym że Daria musiała już
iść, pożegnała się z nimi w drzwiach lokalu. Gdy usiedli do stolika podeszła do
nich Edyta. Ona dokładnie wiedziała, kim jest przystojny mężczyzna i
towarzystwo młodej dziewczyny zdecydowanie się jej nie spodobało. Zwłaszcza że
wyglądało na to, że znają się dłużej.
-Ciągle nie potrafię niczego ci odmówić Betti. Mam
wrażenie, że owinęłaś mnie sobie wokół palca.
-Dlatego wykorzystuję twoją słabość bez zahamowań Marek.
-Co dla państwa? -zapytała zniesmaczona Edyta, po
usłyszeniu wymiany zdań.
Z tym, co widziała i słyszała długo się gryzła, bo Ula
wiele jej pomagała i nie chciała ranić jej w ten sposób.
Kolejny dzień pracy dla Marka dobrze się nie rozpoczął,
bo Roksana pojawiła się w jego biurze prowokacyjnie ubrana i przypomniała mu,
że mają umówione spotkanie w telewizji. Gdy jechali do siedziby TVP dziewczyna
postanowiła wykorzystać swoje wdzięki i odsłoniła nieco górę nóg.
-Możesz tak nie eksponować nóg -rzekł, spoglądając jak
zapina swój pas i przelotnie na jej kolana.
-Rozpraszam cię -pytała słodko.
-Nie. Tylko twoje zachowanie jest nie na miejscu i
niestosowne delikatnie mówiąc.
-Nie mów, tylko że ci się nie podobam -odparła, kładąc rękę
na jego dłoni spoczywającej na skrzyni biegów.
-Ręka – rzekł zdecydowanie. —Jeszcze jedna taka akcja,
a z pracy wylecisz Roksano -dodał jej spokojnym tonem i nie odrywając wzrok od
drogi. —Mam kamerkę zainstalowaną w aucie. Tak jak w moim gabinecie. Jakby
przyszły ci na myśli jakieś oskarżenia to nic z tego.
-Nie umiesz korzystać z życia -odparła.
-Mylisz się. Moje życie jest w pełni wykorzystane. A ty
nie próbuj nawet tego zmienić.
Pojawienie się Roksany nie tylko Markowi się nie
podobało, ale i Uli. Przez te wszystkie lat, choć pojawiały się nowe modelki i
inne pracownice nie czuła takiego zagrożenia jak teraz. Nie były to też jej
odczucia, ale również i Izy, i Eli.
-Dziewczyna za dużo sobie pozwala -mówiła krawcowa.
—Dwa tygodnie tu pracuje, a ciągle, by do Marka latała.
-Ja słyszałam, jak z kimś rozmawiała przez telefon i
mówiła, że już niedługo będzie ją stać na najdroższe buty -dodała Ela. —A gdy
mnie zobaczyła urwała rozmowę.
-Ona jest zdolna jakąś intrygę wymyślić przeciwko tobie
i Marku -dodała Iza. —Pięknością nie jest i tylko podstępem może coś wskórać.
- A ja nie wiem, z której strony uderzy -odparła Ula.
-Powinnaś porozmawiać z Markiem -radziła Iza.
-Porozmawiam. Jeszcze dzisiaj.
Jeszcze tego samego dnia co Marek z Roksaną byli w
telewizji był zmuszony ją zwolnić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.