Następnego
dnia po zdemaskowaniu Febo Marek dalej nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, że
za jednym zamachem pozbył się obu Febo. Już pierwszego dnia miał ochotę pójść
do klubu i w towarzystwie przyjaciela i jakichś dziewczyn uczcić swoje szczęście,
ale po zastanowieniu postanowił wrócić do domu. Chciał dopilnować, aby narzeczona wyprowadziła
się i nie wyniosła nic więcej niż swoich ubiorów. Paulina oczywiście nie
zamierzała się tak łatwo poddawać i wróciła do ich wspólnego domu. W progu zastała
jednak spakowane swoje walizki. Marek z przezorności i obawy, że tak szybko
Febo nie oddadzą mu skradzionych z kont pieniędzy, schował tylko jej biżuterię.
Próbowała jeszcze porozmawiać z Markiem, ale decyzji swojej nie zmienił. Szansy
na odzyskanie Marka i pozycji postanowiła poszukać u Heleny, bo Krzysztof już
wyraził swoje zdanie. Z tym się nie myliła, bo Helena jeszcze tego samego
wieczora zadzwoniła do syna i chciała przekonać go, aby przemyślał swoją
decyzję. On był jednak nieugięty zarówno w sprawie rozstania z Paulą, jak i w
sprawie oskarżenia ich o kradzież i fałszerstwo w razie nieoddania mu
pieniędzy. Kolejnego dnia Paulina przeniosła się do brata, a pieniądze wróciły
na jego konto. Tym samym Marek mógł już bez żadnych trudności świętować.
-Za
Febo Seba -rzekł trącając się z nim szklaneczką z trunkiem.
-Nie
bądź złośliwy -odparł Przyjaciel. —Teraz możemy wyskoczyć gdzieś dalej Marek.
Tu znają nas i coraz trudniej o dziewczynę. Ula zajmie się firmą, a my możemy
zawojować inne miasta.
-Ula?
Od kiedy wiesz jak jej na imię?
-Zawsze
wiedziałem. Swoją drogą to ciekawe jak
udawało się jej ukrywać taki potencjał. Wczoraj
jej norowania wzrosły.
-Jakie
znowu notowania? Możesz jaśniej?
-Zaczęli
słuchać jej i poważać. Nawet Pshemko był
pod jej wrażeniem. A ten cały Christopher Koch oczu nie umiał oderwać od niej.
-Tak
bardzo przypatrzyłeś się im?
-Tak
przy okazji, jak na Wiolę patrzyłem i na to, jak mizdrzy się do Davida Wernera.
-Seba
zazdrosny jesteś? Sam rzuciłeś Wiolę.
-Może
i rzuciłem, ale nie oznacza to, że ma tak szybko znaleźć sobie pocieszenie. Nic
nie wiemy o nich.
-Nie
wyglądają na takich, którzy mogliby oszukiwać.
-A
my Marek to co? Wyglądamy? A ile mamy
takich panienek na koncie i przekrętów we firmie?
-Co
racja to racja.
-Kogo
sobie teraz wybierzesz Marek. Klaudie, Domi, Mirabelle czy może jakaś czwarta.
Założę się, że będą walić do ciebie oknami i drzwiami.
-Na
razie to ja mam tych Niemców na karku. I muszę znaleźć sposób, żeby Ula została
na stałe we firmie.
Tymczasem
Christopher i David niemieccy odpowiedniki z charakteru Marka i Sebastiana w
innym lokalu omawiali ostatnie dwa dni.
-Mówię
ci Chris Wiola jest zabawna -mówił blondyn. —Gdybyś tylko słyszał, jak
nieudolnie próbuje mówić po niemiecku.
-To
po co się męczysz, skoro znasz polski? -zapytał brunet spadkobierca fortuny po dziadku.
-Może
przypadkiem coś powie, a czego nie chcą nam powiedzieć o firmie -argumentował
David.
-Może
to pomysł -odparł Christopher. —Ula zna dla odmiany perfekcyjnie niemiecki i
musimy uważać, co mówimy.
-Obie
są interesujące -westchnął drugi. —Przyjazd do mojej babci był strzałem w
dziesiątkę.
Współpracę
zaczęli od sprawdzenia kondycji firmy. W tym celu wysunęli wniosek o zebranie i
o przedstawienie kondycji firmy. David podobnie jak Ula był ekonomistą i jemu miało
przypaść to zadanie.
-Zacznie
grzebać w papierach i dojdzie, że za ciekawie nie jest Seba-mówił Marek w czasie
wieczornego spotkania.
-Co
za problem? Alex zwiał do Włoch, a ty z Ulą podkolorujesz pewne fakty.
-Pytanie
czy się zgodzi.
-Dwa
kredyty wzięła dla ciebie, oddała weksle to, to przy tym co zrobiła drobnostka.
Zresztą na tym samym wózku jedzie, to nie będzie miała wyjścia.
-Spróbuję
jutro porozmawiać z Ulą i namówić.
Z Ulą
łatwiej mu poszło, niż myślał, bo widziała powagę sprawy. Zapowiedziała jednak,
że po raz ostatni robi mu przysługę i że później odchodzi z firmy.
-To
źle Marek -mówił Olszański w czasie lunchu. —Bez niej nie poradzisz sobie.
Zwłaszcza przy tym Davidzie. Facet cwany jest jak Alex.
-Siłą
Uli nie zatrzymam.
-To
zajmij się nią. Teraz kiedy jest ładna, powinno być ci łatwiej.
-Seba
już raz przechodziliśmy przez to. Poza tym Ula jest moją przyjaciółką i nie o
urodę chodzi.
-To
zajmij się nią jak przyjaciółką. Masz zaproszenie na jubileusz dwudziestolecia
Książęcej, to weź ze sobą. To tak jak wyjście służbowe.
-Nie
wiem, czy to dobry pomysł. Pamiętasz, jak zachowywała się na spotkaniach z
Terleckim?
-Ale
później z menadżerem piłkarz nabrała ogłady i było już dobrze.
-Fakt.
Nabrała ogłady.
Zaproszenie
zdziwiło Ulę, ale zgodziła się wyjść z Markiem. Przekonało ją to, że będzie tam
sporo ludzi biznesu i że może uda się nawiązać ciekawe kontakty. Samo
pojawienie się Marka z nową kobietą u boku wzbudziło zainteresowanie nie tylko
ludzi z prasy, ale i samych gości. Nikt kto znał Ulę nie rozpoznał jej i szybko
została uznana za nową zdobycz Marka. Obawy Marka natomiast, że Ula nie poradzi
sobie w towarzystwie się nie sprawdziły. On sam musiał przyznać w duchu, że w
towarzystwie Uli czuł się dobrze i zrelaksowanie.
Po udanym wyjściu przyszedł
czas na powrót do rzeczywistości i pracy nad raportem. Na ich korzyść działał czas, bo na przedstawienie
raportu mieli parę dni. W życiu prywatnym Marka nudą również nie wiało, bo już
w dwa dni po pamiętnym dniu pojawiła się u niego Dominika. Po niej zjawiła się
Mirabella, która od pewnego czasu mieszkała w Londynie, ale specjalnie
przyleciała do Polski. Klaudia zaś zadzwoniła do niego z Mediolanu i oznajmiła,
że za miesiąc kończy się jej kontrakt i że dla niego może wrócić na stałe do
Polski. Marek jak na razie odrzucał wszystkie propozycje zajęcia miejsca po
Paulinie. Inaczej sytuacja miała się z Ulą, bo pomimo że miała obiekcje i dalej
kochała Marka, to coraz częściej widywana była z Chrisem. Nie widziała również
szans na coś więcej ze strony Marka. W dodatku była świadkiem pojawienia się
Dominiki i Mirabelli, a o chęci powrotu Klaudii było głośno za sprawą słów Izy.
Ładna czy nie
Marek nigdy się mną nie zainteresuje. Ani nie zmieni. Woli puste modelki. Jego wybór, jego życie -myślała ze smutkiem.
Dwa
tygodnie po pojawieniu się we firmie Chrisa i Davida Sebastian odkrył coś, co
dało do myślenia jemu i Markowi.
-Marek
pamiętasz, jak mówiłem ci, że Chris i David nie podobają mi się?
-Pamiętam.
Bo co?
-Właśnie
słyszałem, jak w sklepie David rozmawiał przez telefon z babcią po polsku. Rozumiesz
Marek. Mówi po polsku, a z nami po angielsku tylko gada. Od Wioli wiem, że dla
niego uczy się niemieckiego, bo nie umieją się dogadać. On coś knuje Marek z
tym swoim kolegą. A raczej Chris z nim, bo on jest właścicielem weksli a David tylko jego doradcą. Skoro oszukiwali nas w tym, to dlaczego nie mieliby oszukiwać
w innych sprawach. Musimy ich sprawdzić.
-Pewny
jesteś, że to był on?
-Tak
jak tego, że wczoraj była środa. Będę po siedemnastej babciu. To mówił.
Sprawdzanie
zaczęli od portali społecznościowych i osób o personaliach Dawid Werner. Wyświetliła
się im cała lista, więc skorygowali na David. Takich osób było znacznie miej i
już przy trzecim podejściem odkryli, że urodził się w Polsce i że ma sporo
znajomych tu i rodzinę. O Chrisie nic nie znaleźli i dopiero prasa niemiecka dostarczyła im informacji o tym że jest wnukiem potentata z dziedziny hotelarskiej. Podobnie jak o tym, że głośno jest o jego podbojach miłosnych.
-I
co teraz? Ujawniamy się Marek?
-Nie.
I nic Wioli nie mów. Ulą ja się zajmę.
Kiedy chwilę później weszli do sekretariatu na biurku Uli dojrzeli bukiet róż.
-Musisz chyba szybko zająć się Ulką. Chris czasu nie marnuje Marek, a za dwa dni wasze zebranie. Pomijając to że on i David to kobieciarze.
Słowa
Sebastiana Marek wziął sobie do serca i jeszcze tego samego popołudnia po
dłuższej pracy zaproponował jej zapiekanki i odwiezienie do domu. Nic
podejrzanego w tym nie widziała i zgodziła się. Atmosferę wyjścia miała
podkreślać sceneria zimowa parku.
-Będzie
brakować mi tego Ula -zagadnął Marek.
-Czego?
Zapiekanek?
-Nie.
Naszych rozmów i wspólnych wyjść. Musisz odejść Ula? Wiem, że się powtarzam, ale
będzie brakować cię we firmie.
-Tak
będzie najlepiej.
-Ale
będę mógł dzwonić albo odwiedzić cię w Rysiowie.
-Jest
w końcu PRO -es. To nas łączy Marek.
-Ja
jeszcze wiele dobrego wyniosłem z naszej znajomości. Chociaż może wydawać się,
że jest inaczej Ula, ale pamiętam co mówiłaś mi o miłości, wybaczaniu. I jeszcze
tak jak szarlotka, racuchy czy pieczone żeberka kojarzą się mi z babcią,
zapiekanki będą kojarzyły mi się z tobą. Pokazałaś mi życie, jakiego nie
znałem.
-Powiedzmy,
że porównanie zapiekanki do szarlotki było miłe Marek -odparła z uśmiechem. —A
co do żeberek, to narobiłeś mi smaku.
-Mówisz
masz Ula. Jutro po pracy zapraszam cię na najlepsze żeberka w okolicy. Niedawno
z Sebastianem znaleźliśmy fajne miejsce.
Dzień
później tak jak obiecał Marek po pracy poszli na żeberka. Marek
dla siebie zamówił podwójną porcję w piwie a Ula skromniej, bo jedną w miodzie.
Do tego pieczone ziemniaki i buraczki.
-Muszę
przyznać, że są wyśmienite Marek. Tylko kalorii przybędzie.
-Przytycie
ci nie grozi Ula. Wyglądasz tak szczupło w tej sukience.
-Dziękuję
-odparła trochę zażenowana. —To jeden z pierwszych komplementów jaki usłyszałam
na temat wyglądu.
-Jeśli
ci powiem, że masz piękne oczy i uśmiech to co się stanie? -zapytał z
szelmowskim uśmiechem.
-To zależy, czy mówisz prawdę.
-Jak
najbardziej Ula. Nie wiedziałaś o tym?
-Coś
tam kiedyś widziałam w lustrze, ale co innego jest usłyszeć z czyiś ust.
Następnego
dnia rano tuż przed zebraniem nieoczekiwanie w firmie pojawiła się Klaudia. Zajęta
szukaniem telefonu w torebce wpadła na Chrisa, który zajęty pisaniem SMS -a
również nie patrzył, gdzie idzie. Oboje uśmiechnęli się na swój widok i na
samych przeprosinach się nie skończyło.
Zebranie
do pewnego czasu przebiegło bez zakłóceń i David nie dopatrzył się żadnych
nieprawidłowości. Dopiero gdy podjęto temat wakatu na stanowisku dyrektora
finansowego, zaczęły się kłopoty, bo Chris właściciel weksli nieoczekiwanie na
to miejsce zaproponował Davida. Tym samym wyszło na jaw, że kolega umie mówić
po polsku.
-To
chyba żart -oburzał się Marek. —Przez ponad dwa tygodnie tailiście fakt
znajomości polskiego i teraz wymagacie stanowiska kierowniczego? Jestem ciekawy,
dlaczego David ani jednego słowa po polsku nie powiedział. Miała to być forma
szpiegostwa?
-Ula
zna niemiecki, więc mogliście kontrolować, co my mówimy i chcieliśmy mieć równe
szanse -mówił David, mając sporo racji.
-Brzydzę
się kłamstwem, ale on ma rację Marek. Ja tylko zostałabym przy rozmowach po
angielsku. Wszyscy bylibyśmy zadowoleni.
-Wszystko
za szybko się działo -usprawiedliwiał ich Chris. — Wiemy przynajmniej, że firma
jest rzetelna i że warto było zainwestować. A Davida zaproponowałem, bo jest
świetnym ekonomistą. Ja zostanę przy swojej fotografii. Dużo podróżuję i chcę
mieć kogoś, kto dopilnuje moich spraw.
-Na
początek wystarczy mi okres próbny -zaproponował David.
-Marek
to chyba dobre rozwiązanie -odezwała się Ula. —Bądź co bądź mają weksle firmy.
Dwa
dni później po pracy Sebastian zawitał do gabinetu Marka.
-Zamykaj
laptopa i spadamy Marek. Najpierw klub, a później przeniesiemy się do mnie albo
do ciebie i obejrzymy sobie mecz.
-Raczej
nie Seba. Z Ulą wychodzę.
-Alarm
odwołany Marek. David i Chris nic nie knują, a Chris zainteresował się Klaudią.
-A
ja zainteresowałem się Ulą na serio. Po raz pierwszy czuję coś więcej niż
pożądanie do kobiety. A ty zajmij się pocieszaniem Wioli. Nie chce znać Davida
po tym jak kpił z niej tyle czasu.
-Myślisz,
że będzie chciała rozmawiać ze mną? Ostatnio dobrze między nami się nie
układało.
-Tak
jak ze mną i z Ulą, a udało się. Ja na twoim miejscu zaryzykowałbym i zaprosił
gdzieś. Powiem nawet więcej. Wy bez siebie żyć nie potraficie. Byłeś, jesteś i
będziesz jej Cebulkiem.
-Tak
zrobią Marek -odparł podbudowany słowami przyjaciela. —Zaproszę ją na kolację.
-Powodzenia
-powiedział mu na pożegnanie.
Pół
roku później mistrz Pshemko miał sporo pracy, bo musiał zaprojektować dwie
suknie ślubne i kreacje odpowiednie na wesele dla gości. Wśród zaproszonych był
również Chris z Klaudią i David, który swoje uczucia ulokował w swojej
sekretarce Dorocie.