Wtorkowy poranek Ula z Markiem rozpoczęli od
śniadania w łóżku, a później zrobili coś, co jeszcze całkiem niedawno dla Uli
było nie do pomyślenia. Pod prysznic Marek poszedł pierwszy, bo do Uli
zadzwonił ojciec i chciała z nim porozmawiać. Rozmawiała parę minut, a kiedy
Marek usłyszał, że skończyła rozmawiać, zawołał ją pod pretekstem podania
ręcznika. Ula niczego nie podejrzewając, podała mu, a gdy tylko uchwycił jej dłoń, wciągnął do kabiny prysznicowej i pocałował w szyję.
-Marek można wiedzieć, co robisz?
-A jak myślisz -usłyszała tuż przy swoich ustach.
—Chcę kochać się z tobą tutaj i teraz.
-Ale miałam kąpać się -mówiła bez przekonania.
Sprzeciw Uli nic nie dał, bo ściągał z niej biały
płaszcz kąpielowy i zaczął całować usta. Pod spodem Ula nic nie miała, więc
dłonie Marka powędrowały do atrybutów kobiecości Uli.
-Co ty ze mną robisz Marek -wyszeptała pomiędzy
jednym a drugim pocałunkiem.
-Pytanie brzmi, co ty zrobiłaś ze mną Ula -odparł
ochryple.
Pocałunki i pieszczoty stawały się z każdą chwilą
coraz bardziej gorące i gwałtowne. Przez głowę Uli przebiegły myśli, że tak
wygląda ostry seks, że właśnie go uprawia i że chce tego. Ośmielona ostatnimi
nocnymi godzinami odwzajemniała pieszczoty i odważyła się, aby dłonie powędrowały w stronę jego
męskości. Po raz pierwszy dotykała mężczyznę w tych intymnych miejscach i mogła
wyczuć efekty tego, co robi. Z chwilą, kiedy Marek podniósł ją delikatnie jak
piórko i przycisnął do ściany Ula była tak samo gotowa i podniecona jak Marek. Wszedł
w nią szybko, jakby bał się, że Ula się rozmyśli. Nic takiego nie stało się, bo
Ula tylko na to czekał. Dla wygody oplotła nogami jego biodra, a rękoma szyję. Po
chwili wytchnienia zaczął poruszać się rytmicznie, dając obojgu po raz kolejny
w ciągu kilku ostatnich godzin niewiarygodną rozkosz. Niewygody było trochę,
ale znaczenia dla nich to nie miało. Teraz liczyło się zaspokojenie, którego
oboje doznawali.
-To było -zaczął Marek, kiedy Ula stała już na własnych nogach w brodziku prysznica.
-Niesamowite Marek -dokończyła za niego.
-Raczej nieziemsko niesamowite Ula.
Po tych cielesnych uciechach skorzystali z atrakcji
hotelu. Z niedużego basenu oraz salonu masażu, fryzjerskiego i kosmetycznego. Z tych dwóch ostatnich miejsc skorzystała Ula. Fryzjer tylko nałożył jej farbę i rozczesał
włosy, a wizażystka zrobiła delikatny makijaż. Efekt jednak był powalający.
Marek cały czas towarzyszył jej i pilnował, aby zbyt dużo włosów jej nie
ścieli. Tłumaczył również z języka włoskiego na polski.
Dwie godziny później spacerowali już po mieście. Trzymali
się za ręce, obsypywali pocałunkami, rozmawiali. Tym samym, jako para niczym
się nie wyróżniali.
-Nie żałujesz Marek? Mogłeś teraz liczyć pieniądze ze
ślubu i oglądać prezenty ślubne.
-Ula nie psuj nam humoru. I jedyne, czego żałuję,
jest to, że po powrocie ze SPA nie powiedziałem prawdy.
-Możesz jeszcze wszystko stracić. Firmę, pozycję,
rodziców -podpuszczała dalej.
-Firma i pozycja nie mają dla mnie znaczenia, a
rodzice, jeśli jestem dla nich ważny, będą musieli zaakceptować fakt, że ciebie
kocham i będę kochał.
-Ciebie kocham -powtórzyła z rozczuleniem. —Ciągle
nie mogę uwierzyć, że to do mnie.
-Skarbie będę mówił ci o tym codziennie do znudzenia.
Jeśli trzeba, na cały świat rozgłoszę. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy, jak
teraz i niczego tak pewny, że cię kocham. Kocham twoje błękitne oczy, cudowny
uśmiech, piękne ciało i jeszcze piękniejsze wnętrze. Twoje poczucie humoru i
rozsądku. Kocham cię za to, że zawsze miałaś czas dla mnie, pomagałaś mi i
nigdy nie zawiodłaś.
-A ja ciebie kocham za to, że jesteś Marek -odparła. —Nawet
gdybyś był teraz żonaty, dalej kochałabym cię.
-Nie pytałem prędzej Ula, ale my się nie zabezpieczaliśmy. Chcę mieć kiedyś z tobą dzieci, ale chciałbym poczekać z rok. Marzą mi się kolejne takie noce jak ostatnia.
-Jest taka możliwość Marek, ale na przód nie ma się co martwić.
-Nie pytałem prędzej Ula, ale my się nie zabezpieczaliśmy. Chcę mieć kiedyś z tobą dzieci, ale chciałbym poczekać z rok. Marzą mi się kolejne takie noce jak ostatnia.
-Jest taka możliwość Marek, ale na przód nie ma się co martwić.
Obiad również zjedli na mieście. Po nim Ula
postanowiła kupić kilka pamiątek dla rodziny. Po kolacji Marek zabrał Ulę tak,
jak obiecał na rejs po jednym z kanałów Mediolanu.
-Pięknie Marek -westchnęła Ula, patrząc na Mediolan
oświetlony neonami. Marek tymczasem stał za nią, obejmował w pasie i cieszył
się chwilą. Myślał również, o czymś
innym.
-Tak -odparł troszkę od niechcenia. —Kochanie mógłbym
teraz paść przed tobą na kolana i poprosić o rękę, ale to nasze szczęście -usłyszała
cichy głos Marka wprost do ucha. —Właśnie ci się oświadczam Ula i liczę, że nie
dasz mi kosza. Jeśli chciałabyś, to powiem twojemu ojcu, co tu robiliśmy albo rzucę
się we wodę.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, poczuła, że Marek
wsuwa na jej palec pierścionek.
-Nie dajesz mi wyboru -mówiła, patrząc na swoją dłoń.
-Podoba ci się. Mało czasu miałem na wybór.
-Jest piękny. Ale, kiedy i jak kupiłeś go. Byliśmy
razem cały czas. Oprócz jakiegoś kwadransa, gdy kosmetyczka zajmowała się mną,
a ty wyszedłeś do toalety.
-Właśnie wtedy wyskoczyłem do jubilera. Od razu wpadł
mi w oko i kupiłem. Ale nie odpowiedziałaś mi jeszcze. Ula wyjdziesz za mnie.
-Tak, tak, tak. Moje marzenia się spełniają -mówiła,
wpatrując się w swojego narzeczonego. Markowi nie pozostało nic innego, jak
oświadczyny przypieczętować pocałunkiem. Po powrocie oddali się ostatnim
uniesieniom w czasie pobytu w Mediolanie.
Kolejnego dnia musieli wstać wcześniej, bo mieli
samolot do Warszawy. W drodze na lotnisko zajęli się rozmową na temat firmy. Od
Sebastiana, z którym Marek był w stałym kontakcie, wiedzieli, że Aleks panoszy
się i szykuje się na przejęcie firmy. W dodatku nastawiał przeciwko im Krzysztofa
twierdząc, że zabawiają się, a firma na skraju upadku.
Na decyzję Krzysztofa długo nie czekali, bo po kolejnych dwóch dniach oznajmił, że podejmą współpracę z tkalnią i że zajmą się tym, gdy wrócą z kilku dniowego wypoczynku z żoną.
Ich sukces i szczęście mąciła jednak prasa, bo ciągle czyhała na nich zgraja dziennikarzy i byli na pierwszych
stronach gazet. Za tym w dużym stopniu stała Klaudia.
Druga informacyjna od Olszańskiego dotyczyła odwołanego
ślubu.
-Dziennikarze walą drzwiami i oknami Marek -mówił Sebastian
we wtorkowe popołudnie, gdy zdzwonił się z przyjacielem. —Wszyscy chcą
wiedzieć, co się stało.
-To powiedź im, że narzeczonemu się odmieniło. Albo
sam powiem jutro.
-Obawiam się, że będzie za późno Marek. Paulina, aby
wyjść z całej sprawy z godnością, zdążyła rozpowiedzieć, że to ona odwołała
ślub. Zwołała na dzisiaj rano małą konferencję i powiedziała, że ona odwołała
ślub, bo miała dość zdrad narzeczonego.
-Trudno Seba. Niech ma tę swoją satysfakcję.
-A, co zatrzymuje was tak długo w Mediolanie? Ula
wyszła przecież ze szpitala.
-Spędzam najpiękniejsze dni życia Seba i nie chcę
tego przerywać. Jutro pogadamy.
Świat prasy i portali plotkarskich rządził się jednak
swoimi prawami i trudno było uwierzyć dziennikarzom w słowa Febo i dlatego szukali innych powodów odwołania
uroczystości. Tu pomocna okazała się Klaudia, która swoimi dawnymi kontaktami
dowiedziała się o konferencji. Bez żadnych skrupułów we wtorkowe popołudnie opowiedziała zaprzyjaźnionemu z nią dziennikarzowi,
kogo spotkała w Mediolanie i dla kogo prawdopodobnie Marek zostawił wieloletnią
dziewczynę. Tym samym za jednym zamachem zarobiła trochę pieniędzy i zemściła
się na Febo. Po cichu liczyła również, że z Ulą pójdzie jej łatwiej, niż z Pauliną w odebraniu jej Marka. Wystarczyło, zrobić zamieszanie wokół Dobrzańskiego i innej kobiety, aby Ula odeszła, a nie wybaczała kolejne zdrady.
Pobyt w Mediolanie mąciły Markowi telefon od Klaudii.
Modelka od chwili, gdy zobaczyła go przypadkowo w towarzystwie Uli, próbowała
dodzwonić się do niego dwa razy, ale telefony odrzucał. Gdy był z już Ulą na lotnisku, zadzwoniła po
raz trzeci. Odbierać nie bardzo chciał, ale Ula poszła do toalety i dla świętego
spokoju odebrał.
-Czego chcesz? -zapytał nieuprzejmie. —Zajęty jestem.
-Witaj Marek -odparła niezrażona jego tonem oraz nie przyznając
się do tego, że widziała go przedwczoraj z Ulą. —Wszystkiego spodziewałbym się,
ale nie tego, że ślubu nie będzie. Ale to szansa dla nas.
-Nas nie ma i nie będzie Klaudia -mówił stanowczo. Jestem już zajęty i
szczęśliwy. I nawet nie dzwoń do mnie.
-Tylko tak mówisz. Zawsze znajdywałeś dla mnie czas.
I zawsze mówiłeś, że nikt nie potrafi dać ci tyle przyjemności w łóżku, co ja.
Powiedz tylko, kiedy a możemy się spotkać.
-Nie tym razem Klaudia. Jestem już całkiem innym
człowiekiem i nie mam ochoty na prywatne spotkania z tobą. Na służbowe również.
-Kiedyś inaczej mówiłeś. Zawsze mówiłeś, że jestem
idealna, jako kochanka, bo byłam dyskretna, umiałam wysłuchać ....
-Właśnie byłaś kochanką i niczym nie różniłaś się od
innych moich panienek -wtrącił brutalnie i szczerze aż do bólu. —Tak jak inne
dawałaś mi tylko swoje ciało i nic więcej.
-Jesteś parszywym i bezczelnym bydlakiem. Ale jeszcze
sam do mnie przyjdziesz. Ty nie potrafisz być przy jednej kobiecie -wysyczała.
O
rozmowie z modelką Uli nie wspomniał.
W czasie lotu do Polski do głowy Uli przyszedł pomysł
na to, jak można podreperować budżet firmy i omówiła go z Markiem. Z lotniska
pojechali prosto do firmy. Tam czekał na nich komitet powitalny w postaci
dziennikarzy. Bez trudu od Kubasińskiej dowiedzieli się, kiedy wraca Marek
Dobrzański i cierpliwie czekali, aż się pojawi.
Jeszcze tego samego dnia w Internecie można było
zobaczyć pierwsze zdjęcia Marka z Ulą i wyczytać, że coś ich łączy. Jeden krótki
artykuł spowodował również efekt domina i w kolejnych dniach takich artykułów
było więcej. Oprócz dziennikarzy Marek we firmie spotkał swoich rodziców.
Krzysztof przyjechał tam w sprawach służbowych, a żona mu towarzyszyła. Kiedy
Ulę porwały koleżanki na plotki, on poszedł na spotkanie z nimi. Tak jak przewidywał z rodzicielką miał więcej problemów, bo ciągle trudno było
jej zrozumieć to, że jedynak porzucił Paulinę i że przyszłość wiąże z inną
kobietą. Kolejne niesmaki wynikły po tym jak Marek powiedział, że zaręczył się
z Ulą. Z pomocą przyszedł mu ojciec
mówiąc, że ostatni raz, takiego uśmiechniętego i szczęśliwego Marka widział jak
był jeszcze dzieckiem. W innej części firmy Ula opowiadała koleżankom o
wyjeździe do Mediolanu. O samych zaręczynach nie musiała nawet mówić, bo
pierścionek na serdecznym palcu lewej ręki mówiła za siebie. Po tym spotkaniu Ula miała okazję spotkać Dobrzańskich. Oboje pogratulowali jej zaręczyn, ale od strony Krzysztofa wydawały się bardziej szczere. Zaproponowała przy okazji wspólne wyjście na obiad w najbliższych dniach.
Gdy oboje mieli za sobą spotkania, pojechali do
Rysiowa. Marek o krzywe spojrzenia nie musiał się martwić, bo jeszcze przed
wylotem do Mediolanu został przez Cieplaka rozgrzeszony i zaakceptowany.
Febo niestety, ale podobnie jak Klaudia również miała
znajomości wśród dziennikarzy i zastosowała kontratak, oskarżając Ulę o
rozbicie jej związku z Markiem. Przy
okazji wyciągnęła z życia Uli wpadki towarzyskie i wytykając jej nieokrzesanie
a teraz jeszcze obłudę. Kolejne dni prasa i portale toczyły walkę o
postępowanie Uli i Marka i choć większość publiki stała za Cieplak i
Dobrzańskim, Ula czuła się źle. Zwłaszcza w Rysiowie sąsiadki nie dawały jej
spokoju. Zaczęły nawet sprawdzać, kiedy i czy wraca do domu na noc. Na to
sposób znalazł Marek, bo oficjalnie poinformował, że oświadczył się Uli w
Mediolanie i wkrótce wezmą ślub. Z tego, aby pobyć ze sobą oczywiście nie
zrezygnowali i oddawali się uciechom cielesnym w wynajętym przez Marka
mieszkaniu. Tym zajęli się już następnego dnia po powrocie z Mediolanu, bo ani
Ula, ani Marek w przyszłości nie zamierzali mieszkać tam, gdzie Marek dzielił
życie z Pauliną.
W dwa dni po powrocie z Mediolanu czas było zająć się
pracą. Marek w tym celu zwołał zebranie i spotkali się we czwórkę w
konferencyjnej. Oprócz Uli i Marka obecny był Krzysztof i Aleks. Paulina nie
zamierzała brać udziału w tej farsie, jak się wyraziła.
-Nie ma, nad czym debatować Krzysztof. Marek
odchodzi, podpiszemy z tym PRO-es ugodę i wprowadzam Włochów. Pomogą nam z
kryzysem.
-Nie zgadzam się tato -odparł odważnie Marek. —Firma
Uli przynosi zyski.
-Dość już z panią Cieplak zrujnowałeś firmę -odparł
mu Febo.
-Jakie są wasze propozycje? –zapytał Dobrzański
ignorując słowa Aleksa.
-Pomyślałam o fuzji –zaczęła Ula.
- Z PRO-es? -przeszkodził jej Febo.
-Nie. Z tkalnią z Łodzi. Oni mają często problemy ze
zbytem albo kontrahenci pytają o coś, czego nie mają akurat. Tkaniny mają nie gorszej jakości niż z Włoch.
-Krzysztof to jakieś niedorzeczne pomysły -orzekł
kategorycznie Febo. —Kolejne zresztą. Tylko moi znajomi mogą pomóc firmie -mówił
z podniesionym głosem.
-Pozwól, że skonsultuję pomysł pani Cieplak z
ekonomistą i prezesem tej tkalni. Oddawanie po raz kolejny udziałów obcym nie
stawia nas w lepszej sytuacji.
-W czym Cieplak jest lepsza od moich dobrych
znajomych? –pytał z oburzeniem.
-Tak dla przypomnienia Aleks, Ula wkrótce obca nie
będzie.
-Czyli wszystko w rodzinie zostanie -rzucił z goryczą
porażki. —Tylko, gdzie ja z Pauliną mamy
się podziać?
-Zawsze możecie wyjechać do Włoch. Twoja siostra
miała pretensję do mnie, że musiała przeze mnie w Polsce siedzieć. Na decyzję Krzysztofa długo nie czekali, bo po kolejnych dwóch dniach oznajmił, że podejmą współpracę z tkalnią i że zajmą się tym, gdy wrócą z kilku dniowego wypoczynku z żoną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.