sobota, 9 maja 2020

Spotkanie w Mediolanie cz. 3/4



Wtorkowy poranek Ula z Markiem rozpoczęli od śniadania w łóżku, a później zrobili coś, co jeszcze całkiem niedawno dla Uli było nie do pomyślenia. Pod prysznic Marek poszedł pierwszy, bo do Uli zadzwonił ojciec i chciała z nim porozmawiać. Rozmawiała parę minut, a kiedy Marek usłyszał, że skończyła rozmawiać, zawołał ją pod pretekstem podania ręcznika. Ula niczego nie podejrzewając, podała mu, a gdy tylko uchwycił jej dłoń, wciągnął do kabiny prysznicowej i pocałował w szyję.


-Marek można wiedzieć, co robisz?
-A jak myślisz -usłyszała tuż przy swoich ustach. —Chcę kochać się z tobą tutaj i teraz.
-Ale miałam kąpać się -mówiła bez przekonania.
Sprzeciw Uli nic nie dał, bo ściągał z niej biały płaszcz kąpielowy i zaczął całować usta. Pod spodem Ula nic nie miała, więc dłonie Marka powędrowały do atrybutów kobiecości Uli.
-Co ty ze mną robisz Marek -wyszeptała pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem.
-Pytanie brzmi, co ty zrobiłaś ze mną Ula -odparł ochryple.  
Pocałunki i pieszczoty stawały się z każdą chwilą coraz bardziej gorące i gwałtowne. Przez głowę Uli przebiegły myśli, że tak wygląda ostry seks, że właśnie go uprawia i że chce tego. Ośmielona ostatnimi nocnymi godzinami odwzajemniała pieszczoty i odważyła się, aby dłonie powędrowały w stronę jego męskości. Po raz pierwszy dotykała mężczyznę w tych intymnych miejscach i mogła wyczuć efekty tego, co robi. Z chwilą, kiedy Marek podniósł ją delikatnie jak piórko i przycisnął do ściany Ula była tak samo gotowa i podniecona jak Marek. Wszedł w nią szybko, jakby bał się, że Ula się rozmyśli. Nic takiego nie stało się, bo Ula tylko na to czekał. Dla wygody oplotła nogami jego biodra, a rękoma szyję. Po chwili wytchnienia zaczął poruszać się rytmicznie, dając obojgu po raz kolejny w ciągu kilku ostatnich godzin niewiarygodną rozkosz. Niewygody było trochę, ale znaczenia dla nich to nie miało. Teraz liczyło się zaspokojenie, którego oboje doznawali.
-To było -zaczął Marek, kiedy Ula stała już na własnych nogach w brodziku prysznica.
-Niesamowite Marek -dokończyła za niego. 
-Raczej nieziemsko niesamowite Ula. 
Po tych cielesnych uciechach skorzystali z atrakcji hotelu. Z niedużego basenu oraz salonu masażu, fryzjerskiego i kosmetycznego. Z tych dwóch ostatnich miejsc skorzystała Ula. Fryzjer tylko nałożył jej farbę i rozczesał włosy, a wizażystka zrobiła delikatny makijaż. Efekt jednak był powalający. Marek cały czas towarzyszył jej i pilnował, aby zbyt dużo włosów jej nie ścieli. Tłumaczył również z języka włoskiego na polski.  
Dwie godziny później spacerowali już po mieście. Trzymali się za ręce, obsypywali pocałunkami, rozmawiali. Tym samym, jako para niczym się nie wyróżniali.


-Nie żałujesz Marek? Mogłeś teraz liczyć pieniądze ze ślubu i oglądać prezenty ślubne.
-Ula nie psuj nam humoru. I jedyne, czego żałuję, jest to, że po powrocie ze SPA nie powiedziałem prawdy.
-Możesz jeszcze wszystko stracić. Firmę, pozycję, rodziców -podpuszczała dalej.  
-Firma i pozycja nie mają dla mnie znaczenia, a rodzice, jeśli jestem dla nich ważny, będą musieli zaakceptować fakt, że ciebie kocham i będę kochał.
-Ciebie kocham -powtórzyła z rozczuleniem. —Ciągle nie mogę uwierzyć, że to do mnie.
-Skarbie będę mówił ci o tym codziennie do znudzenia. Jeśli trzeba, na cały świat rozgłoszę. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy, jak teraz i niczego tak pewny, że cię kocham. Kocham twoje błękitne oczy, cudowny uśmiech, piękne ciało i jeszcze piękniejsze wnętrze. Twoje poczucie humoru i rozsądku. Kocham cię za to, że zawsze miałaś czas dla mnie, pomagałaś mi i nigdy nie zawiodłaś.
-A ja ciebie kocham za to, że jesteś Marek -odparła. —Nawet gdybyś był teraz żonaty, dalej kochałabym cię.
-Nie pytałem prędzej Ula, ale my się nie zabezpieczaliśmy. Chcę mieć kiedyś z tobą dzieci, ale chciałbym poczekać z rok. Marzą mi się kolejne takie noce jak ostatnia. 
-Jest taka możliwość Marek, ale na przód nie ma się co martwić.
Obiad również zjedli na mieście. Po nim Ula postanowiła kupić kilka pamiątek dla rodziny. Po kolacji Marek zabrał Ulę tak, jak obiecał na rejs po jednym z kanałów Mediolanu.


-Pięknie Marek -westchnęła Ula, patrząc na Mediolan oświetlony neonami. Marek tymczasem stał za nią, obejmował w pasie i cieszył się chwilą.  Myślał również, o czymś innym.
-Tak -odparł troszkę od niechcenia. —Kochanie mógłbym teraz paść przed tobą na kolana i poprosić o rękę, ale to nasze szczęście -usłyszała cichy głos Marka wprost do ucha. —Właśnie ci się oświadczam Ula i liczę, że nie dasz mi kosza. Jeśli chciałabyś, to powiem twojemu ojcu, co tu robiliśmy albo rzucę się we wodę.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, poczuła, że Marek wsuwa na jej palec pierścionek.
-Nie dajesz mi wyboru -mówiła, patrząc na swoją dłoń.
-Podoba ci się. Mało czasu miałem na wybór.
-Jest piękny. Ale, kiedy i jak kupiłeś go. Byliśmy razem cały czas. Oprócz jakiegoś kwadransa, gdy kosmetyczka zajmowała się mną, a ty wyszedłeś do toalety.
-Właśnie wtedy wyskoczyłem do jubilera. Od razu wpadł mi w oko i kupiłem. Ale nie odpowiedziałaś mi jeszcze. Ula wyjdziesz za mnie.
-Tak, tak, tak. Moje marzenia się spełniają -mówiła, wpatrując się w swojego narzeczonego. Markowi nie pozostało nic innego, jak oświadczyny przypieczętować pocałunkiem. Po powrocie oddali się ostatnim uniesieniom w czasie pobytu w Mediolanie.
Kolejnego dnia musieli wstać wcześniej, bo mieli samolot do Warszawy. W drodze na lotnisko zajęli się rozmową na temat firmy. Od Sebastiana, z którym Marek był w stałym kontakcie, wiedzieli, że Aleks panoszy się i szykuje się na przejęcie firmy. W dodatku nastawiał przeciwko im Krzysztofa twierdząc, że zabawiają się, a firma na skraju upadku.
Druga informacyjna od Olszańskiego dotyczyła odwołanego ślubu.
-Dziennikarze walą drzwiami i oknami Marek -mówił Sebastian we wtorkowe popołudnie, gdy zdzwonił się z przyjacielem. —Wszyscy chcą wiedzieć, co się stało.
-To powiedź im, że narzeczonemu się odmieniło. Albo sam powiem jutro.
-Obawiam się, że będzie za późno Marek. Paulina, aby wyjść z całej sprawy z godnością, zdążyła rozpowiedzieć, że to ona odwołała ślub. Zwołała na dzisiaj rano małą konferencję i powiedziała, że ona odwołała ślub, bo miała dość zdrad narzeczonego.
-Trudno Seba. Niech ma tę swoją satysfakcję.
-A, co zatrzymuje was tak długo w Mediolanie? Ula wyszła przecież ze szpitala.
-Spędzam najpiękniejsze dni życia Seba i nie chcę tego przerywać. Jutro pogadamy.

Świat prasy i portali plotkarskich rządził się jednak swoimi prawami i trudno było uwierzyć dziennikarzom w słowa Febo i dlatego szukali innych powodów odwołania uroczystości. Tu pomocna okazała się Klaudia, która swoimi dawnymi kontaktami dowiedziała się o konferencji. Bez żadnych skrupułów we wtorkowe popołudnie opowiedziała zaprzyjaźnionemu z nią dziennikarzowi, kogo spotkała w Mediolanie i dla kogo prawdopodobnie Marek zostawił wieloletnią dziewczynę. Tym samym za jednym zamachem zarobiła trochę pieniędzy i zemściła się na Febo. Po cichu liczyła również, że z Ulą pójdzie jej łatwiej, niż z Pauliną w odebraniu jej Marka. Wystarczyło, zrobić zamieszanie wokół Dobrzańskiego i innej kobiety, aby Ula odeszła, a nie wybaczała kolejne zdrady. 


Pobyt w Mediolanie mąciły Markowi telefon od Klaudii. Modelka od chwili, gdy zobaczyła go przypadkowo w towarzystwie Uli, próbowała dodzwonić się do niego dwa razy, ale telefony odrzucał.  Gdy był z już Ulą na lotnisku, zadzwoniła po raz trzeci. Odbierać nie bardzo chciał, ale Ula poszła do toalety i dla świętego spokoju odebrał.



-Czego chcesz? -zapytał nieuprzejmie. —Zajęty jestem.
-Witaj Marek -odparła niezrażona jego tonem oraz nie przyznając się do tego, że widziała go przedwczoraj z Ulą. —Wszystkiego spodziewałbym się, ale nie tego, że ślubu nie będzie. Ale to szansa dla nas.  
-Nas nie ma i nie będzie Klaudia -mówił stanowczo. Jestem już zajęty i szczęśliwy. I nawet nie dzwoń do mnie.
-Tylko tak mówisz. Zawsze znajdywałeś dla mnie czas. I zawsze mówiłeś, że nikt nie potrafi dać ci tyle przyjemności w łóżku, co ja. Powiedz tylko, kiedy a możemy się spotkać.
-Nie tym razem Klaudia. Jestem już całkiem innym człowiekiem i nie mam ochoty na prywatne spotkania z tobą. Na służbowe również.
-Kiedyś inaczej mówiłeś. Zawsze mówiłeś, że jestem idealna, jako kochanka, bo byłam dyskretna, umiałam wysłuchać ....
-Właśnie byłaś kochanką i niczym nie różniłaś się od innych moich panienek -wtrącił brutalnie i szczerze aż do bólu. —Tak jak inne dawałaś mi tylko swoje ciało i nic więcej.
-Jesteś parszywym i bezczelnym bydlakiem. Ale jeszcze sam do mnie przyjdziesz. Ty nie potrafisz być przy jednej kobiecie -wysyczała.
O rozmowie z modelką Uli nie wspomniał. 

W czasie lotu do Polski do głowy Uli przyszedł pomysł na to, jak można podreperować budżet firmy i omówiła go z Markiem. Z lotniska pojechali prosto do firmy. Tam czekał na nich komitet powitalny w postaci dziennikarzy. Bez trudu od Kubasińskiej dowiedzieli się, kiedy wraca Marek Dobrzański i cierpliwie czekali, aż się pojawi.



Jeszcze tego samego dnia w Internecie można było zobaczyć pierwsze zdjęcia Marka z Ulą i wyczytać, że coś ich łączy. Jeden krótki artykuł spowodował również efekt domina i w kolejnych dniach takich artykułów było więcej. Oprócz dziennikarzy Marek we firmie spotkał swoich rodziców. Krzysztof przyjechał tam w sprawach służbowych, a żona mu towarzyszyła. Kiedy Ulę porwały koleżanki na plotki, on poszedł na spotkanie z nimi. Tak jak przewidywał z rodzicielką miał więcej problemów, bo ciągle trudno było jej zrozumieć to, że jedynak porzucił Paulinę i że przyszłość wiąże z inną kobietą. Kolejne niesmaki wynikły po tym jak Marek powiedział, że zaręczył się z Ulą.  Z pomocą przyszedł mu ojciec mówiąc, że ostatni raz, takiego uśmiechniętego i szczęśliwego Marka widział jak był jeszcze dzieckiem. W innej części firmy Ula opowiadała koleżankom o wyjeździe do Mediolanu. O samych zaręczynach nie musiała nawet mówić, bo pierścionek na serdecznym palcu lewej ręki mówiła za siebie. Po tym spotkaniu Ula miała okazję spotkać Dobrzańskich. Oboje pogratulowali jej zaręczyn, ale od strony Krzysztofa wydawały się bardziej szczere. Zaproponowała przy okazji wspólne wyjście na obiad w najbliższych dniach. 


Gdy oboje mieli za sobą spotkania, pojechali do Rysiowa. Marek o krzywe spojrzenia nie musiał się martwić, bo jeszcze przed wylotem do Mediolanu został przez Cieplaka rozgrzeszony i zaakceptowany.
Febo niestety, ale podobnie jak Klaudia również miała znajomości wśród dziennikarzy i zastosowała kontratak, oskarżając Ulę o rozbicie jej związku z Markiem.  Przy okazji wyciągnęła z życia Uli wpadki towarzyskie i wytykając jej nieokrzesanie a teraz jeszcze obłudę. Kolejne dni prasa i portale toczyły walkę o postępowanie Uli i Marka i choć większość publiki stała za Cieplak i Dobrzańskim, Ula czuła się źle. Zwłaszcza w Rysiowie sąsiadki nie dawały jej spokoju. Zaczęły nawet sprawdzać, kiedy i czy wraca do domu na noc. Na to sposób znalazł Marek, bo oficjalnie poinformował, że oświadczył się Uli w Mediolanie i wkrótce wezmą ślub. Z tego, aby pobyć ze sobą oczywiście nie zrezygnowali i oddawali się uciechom cielesnym w wynajętym przez Marka mieszkaniu. Tym zajęli się już następnego dnia po powrocie z Mediolanu, bo ani Ula, ani Marek w przyszłości nie zamierzali mieszkać tam, gdzie Marek dzielił życie z Pauliną. 

W dwa dni po powrocie z Mediolanu czas było zająć się pracą. Marek w tym celu zwołał zebranie i spotkali się we czwórkę w konferencyjnej. Oprócz Uli i Marka obecny był Krzysztof i Aleks. Paulina nie zamierzała brać udziału w tej farsie, jak się wyraziła.
-Nie ma, nad czym debatować Krzysztof. Marek odchodzi, podpiszemy z tym PRO-es ugodę i wprowadzam Włochów. Pomogą nam z kryzysem.
-Nie zgadzam się tato -odparł odważnie Marek. —Firma Uli przynosi zyski.
-Dość już z panią Cieplak zrujnowałeś firmę -odparł mu Febo.
-Jakie są wasze propozycje? –zapytał Dobrzański ignorując słowa Aleksa.
-Pomyślałam o fuzji –zaczęła Ula.
- Z PRO-es? -przeszkodził jej Febo.
-Nie. Z tkalnią z Łodzi. Oni mają często problemy ze zbytem albo kontrahenci pytają o coś, czego nie mają akurat. Tkaniny mają nie gorszej jakości niż z Włoch.
-Krzysztof to jakieś niedorzeczne pomysły -orzekł kategorycznie Febo. —Kolejne zresztą. Tylko moi znajomi mogą pomóc firmie -mówił z podniesionym głosem.
-Pozwól, że skonsultuję pomysł pani Cieplak z ekonomistą i prezesem tej tkalni. Oddawanie po raz kolejny udziałów obcym nie stawia nas w lepszej sytuacji.
-W czym Cieplak jest lepsza od moich dobrych znajomych? –pytał z oburzeniem.
-Tak dla przypomnienia Aleks, Ula wkrótce obca nie będzie.
-Czyli wszystko w rodzinie zostanie -rzucił z goryczą porażki.  —Tylko, gdzie ja z Pauliną mamy się podziać?
-Zawsze możecie wyjechać do Włoch. Twoja siostra miała pretensję do mnie, że musiała przeze mnie w Polsce siedzieć.  
Na decyzję Krzysztofa długo nie czekali, bo po kolejnych dwóch dniach oznajmił, że podejmą współpracę z tkalnią i że zajmą się tym, gdy wrócą z kilku dniowego wypoczynku z żoną.
Ich sukces i szczęście mąciła jednak prasa, bo ciągle czyhała na nich zgraja dziennikarzy i byli na pierwszych stronach gazet. Za tym w dużym stopniu stała Klaudia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.