niedziela, 26 kwietnia 2020

Spotkanie w Mediolanie 2/4 -mini o Uli i Marku.



Kiedy Ula poczuła, że zaczyna brakować jej tchu, ma dreszcze i zawroty głowy, próbowała wyjść na zewnątrz, ale szybko zdała sobie sprawę, że nie da rady. Jej dziwne zachowanie zauważyli goście restauracji ze stolika obok i zawołali kelnera. Chciała wytłumaczyć im, co się dzieje, ale cała sytuacja spowodowała, że głos uwięził jej w gardle i nie mogła wysłowić się po angielsku.  W dodatku czuła, że puchnie od gardła.
-Mam alergię na ryby i owoce morza -rzekła w końcu po części po polsku i po angielsku.
-To może być wstrząs anafilaktyczny -stwierdził ktoś. —Trzeba zadzwonić po pogotowie.
Restauratorzy na takie wypadki byli przygotowani i przeszkoleni i w oczekiwaniu na przyjazd ambulansu podali jej jeden z leków. W międzyczasie obsługa zajęła się sprawdzeniem, kim jest. W pierwszej kolejności zajrzeli do telefonu. Wyświetliły się im nieodebrane połączenia z nic niemówiącymi słowami dom, ojciec, Alicja. Była również wiadomość.
Ula, gdzie się podziewasz? Martwimy się o ciebie -czytał jeden z kelnerów łamaną polszczyzną. Odezwij się i kocham cię.
-To po polsku -stwierdziła po włosku pani, która prędzej wspomniała o wstrząsie. —Proszę mi dać ten telefon. Zadzwonię na ten numer.  

U Cieplaków tymczasem trwał obiad. Marek zaproszony był również. Tak jak i Maciek, który przyszedł do nich, jak zobaczył samochód Marka. Był to czas, aby porozmawiać. Taka szczera rozmowa wszystkim się przydała. Dla Marka była o tyle ważna, bo Cieplak zaczął patrzeć na Dobrzańskiego przychylniejszym okiem. Marek dowiedział się również, co się działo tuż przed wyjazdem Uli do ośrodka.
-Dopiero gdy zawiozłem ją na miejsce i wróciłem do domu, okazało się, że listu nie czytała, tylko zapisała na mim adres -wyjaśniał Maciek. —Dzwoniłem do niej, to wiem. Chciałem przeczytać jej, ale nie chciała wiedzieć, co piszesz.
 -Szkoda, że nie czytała i nie chciała wiedzieć, co napisałem. Ale przynajmniej pocieszające jest to, że nie przyszła, bo nie wiedziała, że czekam, a nie dlatego że nie chciała.
-Mam ciągle ten list i jak zjem, to przyniosę ci go. Należy do ciebie i Uli.
-Dzięki Maciek. Jak spotkamy się dam jej -mówił w czasie, kiedy odezwał się jego telefon. —Pisałem go z głębi serca. Ula dzwoni -dodał z nieukrywaną radością. —Ula, gdzie się podziewasz? -zapytał, jak tylko połączył się.  Martwimy się. Jestem u ciebie w Rysiowie.
-Dzień dobry. Dzwonię tylko z telefonu pani Uli -usłyszał w odpowiedzi. —Nazywam się Aneta Kowal Moreno. Pana znajoma doznała wstrząsu anafilaktycznego w restauracji Anema e Cozze w Mediolanie.
-Ula jest w Mediolanie? -przerwał jej.
-Na to wygląda.
Przez chwilę Marek rozmawiał z nieznajomą, a Cieplakowie przysłuchiwali się rozmowie.
-Dzwoniła jakaś Aneta z Mediolanu -oznajmił Cieplakom, jak skończył rozmowę. —Powiedziała, że była z mężem na obiedzie w restauracji, kiedy jedna z klientek zaczęła dusić się.  Atak był tak silny, że dali jej lek i zadzwonili po pogotowie.
-Tylko co ona tam robiła? -pytał Cieplak.
-Nie wiem co, ale lecę do niej najbliższym lotem.



Szczęście dopisało mu po części, bo chociaż samolotu do samego Mediolanu nie było, to na samolot do Rzymu były wolne miejsca, a odlot miał o szesnastej. Stamtąd liczył na jakiś transport do stolicy prowincji Lombardii, bo z Polski do Mediolanu mógł wylecieć dopiero rano w poniedziałek.  Do domu wstąpił tylko na chwilę po parę rzeczy i pieniądze. Kiedy już był w samolocie, uświadomił sobie, że nie wie nawet, gdzie ma szukać Uli.  Liczył jednak na to, że Ula będzie miała włączony telefon i odbierze. Kiedy już wylądował i wykupił lot do Mediolanu, próbował dodzwonić się do Uli. Telefon jednak nie odpowiadał. Późnym wieczorem dotarł do Mediolanu i w pierwszym lepszym hotelu zameldował się na dwie noce. Następnego dnia pojechał do restauracji, o której mówiła mu kobieta, z którą rozmawiał poprzedniego dnia. Po wytłumaczeniu, kim jest i w jakiej sprawie przyjechał, dowiedział się, do którego szpitala odwieziono Ulę. Szpital okazał się być blisko i bez zwłoki pojechał do niego. Tam tak łatwo mu nie poszło, bo lekarze nie chcieli nic mu powiedzieć. W końcu to, czy zobaczy się z Ulą, czy nie zależało, tylko od niej samej. Ta zgodziła się na odwiedziny.
-Ula -rzekł od drzwi. —Napędziłaś nam strachu przyjazdem tutaj.
-To naprawdę ty -usłyszał w odpowiedzi. —Kiedy pielęgniarka próbowała powiedzieć mi, że przyjechał, jakiś Marco z Polski nie wierzyłam. Myślałam, że coś pomyliła.
- Nie mogłem nie przyjechać -rzekł, przysiadając na łóżku. —Tyle czasu czekałem, aby móc zobaczyć cię. Tyle mam ci do powiedzenia -mówił ze wzruszeniem. —Dzwoniłem wczoraj wieczorem i dzisiaj, ale telefonu nie odebrałaś.
-Telefon mi się wyładował. Ala powiedziała mi, że odwołałeś ślub.
-Nie mogłem ożenić się, z kimś, kogo nie kocham. Już dawno powinienem zakończyć ten związek, a nie czekać i myśleć, że może jakoś się ułoży. A ty przyleciałaś do Mediolanu, żeby przerwać ceremonie.
-Nie. Chciałam... . Sama nie wiem, co chciałam Marek.
-Ula -zaczął, biorąc za rękę. —Uwierz mi. Zmieniłem się. Kiedy wyjechałaś bez słowa myślałem, że oszaleję. Nic nie liczyło się dla mnie. Ani to, co mówi mama, ani groźby Pauliny, ani praca, audytor we firmie sprowadzony przez Aleksa. Powiedziałem moje mamie, Sebastianowi i Pauli, że kocham cię. Wszyscy myślą, że oszalałem. I mają racje, bo kocham cię do szaleństw.
-Ale ja jestem firmową brzydula -mówił trochę wbrew temu, co myślała.
-Nie Ula. Jesteś piękna tylko jeszcze nieodkryta. Myślisz, że mógłbym kochać się z tobą do szaleństwa, gdybyś mnie nie pociągała i się nie podobała. A swoją drogą, żadna kobieta nie dała mi tyle przyjemności co ty w te trzy noce.
-Marek -zaczęła z żenowaniem.
-Nie ma co się wstydzić Ula. Jesteś pierwszą kobietą, która kochała się ze mną, bo mnie kochała, a nie widziała tylko faceta wartego przespać się z nim.
-Po prostu zawsze uważałam, że miłość to nie tylko seks Marek.
-Ja tak uważałem, dopóki nie poznałem cię. Ula, jeśli dasz mi szansę udowodnię, że tak jest lepiej i że się zmieniłem. Umiem szczerze kochać.
-Marek już ci wierzę. Inaczej nie przyleciałbyś do mnie i nie szukał mnie. Większego dowodu miłości nie potrzebuję.
-Kochanie -wyszeptał przy jej ustach. —Kocham cię do szaleństwa i bez pamięci.
-Nie mniej niż ja ciebie Marek -odparł szczęśliwa jak nigdy dotąd.
Chwilę później poczuła na swoich ustach delikatny pocałunek.
-Musimy zadzwonić do twojego domu. Obiecałem, że zadzwonię, jak już cię odnajdę.
-O tym samym myślałam Marek.
Rozmowa długa nie była, ale dla pana Cieplaka ważna, bo gdy usłyszał głos Uli i dowiedział się, że czuje się już dobrze, poczuł ulgę.

Wieczorem tego samego dnia Ula wyszła ze szpitala. Pobyt w hotelu, w którym zatrzymała się kończył się, więc nie przedłużyła sobie noclegu, tylko w hotelu Marka wynajęli dla siebie apartament na trzy noce.


-Mam coś, co powinnaś przeczytać -rzekł Marek, gdy wypakowywała swoje rzeczy.
-Twój list -rzekła, widząc na poskładanej kartce zapisany adres. —Maciek miał wyrzucić go.
-Ale nie wyrzucił. Przeczytaj -mówił, podając go.
Kiedy Ula zagłębiała się w krótkiej lekturze, Marek zajął się zamawianiem kolacji dla dwojga do pokoju. W menu znalazł się szampan, truskawki i bezpieczne dla Uli polędwiczki drobiowe.
-Pięknie napisany i wzruszający list -rzekła, ocierając łzy. —Dzięki tobie poznałem, co to znaczy miłość.
-Nie tylko miłość poznałem dzięki tobie, ale wiele innych rzeczy. Zaczynając od zwykłych zapiekanek i palmiarni, poprzez pokazanie jak miło może być z rodziną, jak cieszyć się z drobnostek, do tego, że można żyć uczciwie, kochać i nie zdradzać. Po raz pierwszy inne kobiety mnie nie interesują.
-Miłe. Długo czekałeś na mnie?
-Godzinę. Ale to nic kochanie. Gdybym musiał, czekałbym o wiele dłużej.
-Ciągle nie mogę uwierzyć, że wszystko to się dzieje. Boję się, że zaraz obudzę się i wszystko okaże się pięknym snem.
-Obiecuję ci, że nigdy nie przestaniesz śnić. A żeby było jeszcze piękniej, po kolacji zabieram cię na spacer. Znam Mediolan i pokażę niektóre miejsca nocą.
Spacer z Markiem był dopełnieniem dnia i kolejnego marzenia Uli. Chodzili objęci jak inne zakochane pary i rozkoszowali się ciepłą nocą. Nie odmawiali sobie czułości i raz po raz Marek całował Ulę.





Zajęci sobą nie zauważyli Klaudii, która tak jak oni pojawiła się w ulubionym przez Marka barze. Myślała nawet, że ma zwidy, bo wczoraj jeszcze miał brać ślub, a dzisiaj siedział w towarzystwie własnej asystentki. O odwołanym ślubie wiedziała, ale o powodach już nie.
-Ula wie, że kanał to nie rzeka, ale rzeki tu nie ma -rzekł Marek, gdy usiedli przy bulwarze Navigilio Grande. —I że nie ma takiego nastroju, jak znad Wisły.
-Nastrój jest Marek -mówiła chłonąc wszystko wzrokiem. —Tylko trochę inny. I jest pięknie.
-Jutro zabiorem cię na wycieczkę promem. Zobaczysz, jak będzie pięknie. Postaram się dostać bilety, aby część wycieczki była, jak się ściemni.
-Stare znajomości? -zagadnęła.
-To jedna z lepszych stron ze znajomości z Febo.


Po powrocie do hotelu oboje wiedzieli, że ta noc się jeszcze dla nich się nie skończyła. Nie potrzebne były nawet słowa, bo jak tylko zamknęli drzwi pokoju, zaczęli się całować. Najpierw delikatnie, a z czasem coraz bardziej zachłannie, chcąc jak najszybciej dojść do tego, czego oboje pragnęli. To osiągnęli bardzo szybko, bo rozbierali się w szalonym tempie i gdy oboje byli bez skrawka materiału, Marek wziął na ręce Ulę i zaniósł na łóżko. Nie czekając, wszedł w nią delikatnie i zaczął powoli poruszać się. Jednocześnie pieścił piersi i całował usta. Z czasem ruchy wzmocnił i penetrował centymetr po centymetrze jej ciepłą kobiecość. Na efekt poczytań Marka długo nie trzeba było czekać, bo rozkosz z tego, co robił rozlewała się po ich ciałach i nic innego się nie liczyło w tej chwili. Kiedy już doznali największej rozkoszy oboje zmęczeni, zaspokojeni i zadowoleni opadli na poduszki.
-Byłaś po prostu niesamowita Ula -wyszeptał
-Starałam się. A ty też stanąłeś na wyżynach zadania.
-Polecam się na przyszłość Ula.
-Myślę, że skorzystam. Daj mi tylko chwilę na odpoczynek.
-Brzmi obiecująco Ula -odparł z uśmiechem dziecka, któremu obiecano zabawkę.
Nad ranem obudziły ich dźwięki budzącego się Mediolanu. Ciągle leżeli nadzy i spragnieni swoich ciał. Tym razem Ula chciała się wykazać i zaczęła całować twarz i tors Marka. Ręką zaś dosięgła jego męskości. Choć ruchy były delikatne, zaczął odczuwać rozkosz i czuć, jak pobudza do życia tę część ciała. Gdy poczuł, że jest gotowy, a Ula przygotowana była, że zaraz przeturla ją na plecy, on posadził ją na sobie. Taka pozycja była jego ulubiona w łóżku i teraz zapragnął takiej z Ulą. W przeszłości głównie tylko z Klaudią stosował ją, bo Paulina uważała za niewygodną, a z przypadkowymi panienkami nie miało dla niego znaczenia, jak się zaspokoi. Uli nie trzeba było wiele mówić, co ma robić, bo choć nie miała w tych sprawach doświadczenia, laikiem nie była. Kiedy złączyli się w jedno ciało, zaczęła delikatnie jeździć na nim, a on rozkoszował się chwilą.  Sam pieścił wcięcie w pasie, biodra, piersi. Z przyjemnością patrzył na górną część ciała Uli i piersi, które tak przyjemnie falowały pod pasmami włosów. Zmysłowości dodawało również, to jak Ula odchyla głowę do tyłu. Gdy zaś przyspieszała i wyginała się, aby uzyskać jak najlepszą pozycję, Marek jęczał z rozkoszy, a paznokcie wpijał w biodra Uli. Nie czuła jednak tego, bo przychodziło spełnienie, a nasienie wraz z jej głośnymi odgłosami rozkoszy zalało jej wnętrze.
-Nigdy nie pozwolę ściąć ci włosów Ula -wyszeptał, kiedy zmęczona wpadła w jego ramiona. —Wyglądałaś jak rusałka na koniu.  Jesteś moją rusałką.
-Teraz i na zawsze Marek -odparła, przywierając do jego ust.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.