-Tato, tylko nie zamykaj oczu
-mówił tymczasem Marek. —Masz leki przy sobie?
Krzysztof tylko kiwnął głową i
próbował sięgnąć do kieszeni.
-Jak się to zażywa? -zapytał,
kiedy wyciągnął pudełeczko.
-Pod język -odparł Ula. —Tato bierze. Dzwonię na pogotowie.
-Jeśli Krzysztofowi coś się
stanie, ty będziesz za to odpowiedzialna -zarzuciła jej Febo.
-Nie jej wina Paulino. Już
rano źle się czułem -rzekł cicho Dobrzański. —Te leki mi pomogą. Zawsze działają. Pani Ula
ma rację. Są na obniżenie ciśnienia i zaraz poczuję się lepiej.
-Okno dobrze byłoby otworzyć
-odezwała się ponownie Ula.
-Wystarczy pani rad
-wysyczała Paulina.
-Nie jest pani z rodziny i
nie powinna pani tu przebywać -dodał Aleks
-Możecie przestać obwiniać
panią Ulę -odezwał się ponownie Krzysztof. —Mówiłem, że nie jest winna.
-Krzysztof nie broń jej -odparł Febo.
-Niesłusznie ją obwiniacie
-mówił swoje Krzysztof.
-Tato nie mów już nic. Tylko
się męczysz. Pójdę po swoje rzeczy, a wy zostańcie -rzekł do Febo. —Ula
pójdziesz ze mną.
-Przepraszam Marek -mówiła,
gdy wyszli na korytarz i szli w stronę windy. —Nie chciałam, żeby tak się
stało. Powinnam pomyśleć.
-Ula tato cię nie oskarża i ja
nie oskarżam. Mam dziwne wrażenie, że ma to coś wspólnego z Febo. Nigdy się tak nie
zachowywał.
-To samo zauważyłam.
-Stało się coś, że zachowałaś
się tak? -zapytał, o to co najbardziej go ciekawiło. — Patrzyłaś na mnie z
pogardą i jeszcze ten raport. Nie jest podkoloryzowany prawda?
-Nie lubię kłamstwa Marek
-odparła, gdy wchodzili do windy.
-Ja też nie lubię Ula, ale
czasami tak trzeba.
-Ja mówię teraz o kłamstwach z
premedytacją. Okłamałeś mnie prywatnie.
-Tych też nie lubię. Tak jak niedomówień. Powiesz w końcu, co zrobiłem? -pytał, choć znał odpowiedź.
-Znalazłam list i błyskotki w
twoim biurku -oznajmiła mu, nie wiedząc, że wie. —A wczoraj podsłuchałam twoją rozmowę przez telefon, jak byliśmy
za miastem. Tak pechowo stanąłeś przy otwartym oknie od toalety, że słyszałam,
jak mówiłeś, że wyjazd jest udany, że wcisnąłeś mi bajkę, którą razem z
Sebastianem wymyśliłeś i że w łóżku da się wytrzymać.
-Ula mówiłem to na potrzeby
Seby -tłumaczył się gorliwie. To co było w łóżku, było prawdziwe. Z żadną nie było mi tak dobrze. Seba
by tego nie zrozumiał. Prawdą jest jeszcze to, że to co jest między nami, jest
prawdziwe. Jesteś wyjątkowa i taka inna od dziewczyn, jakie poznałem.
-Tylko zapomniałeś dodać, że
jestem nieatrakcyjna ładnie mówiąc.
-Nie mów tak -mówił z rozdrażnieniem.
—Naprawdę masz piękne oczy i uśmiech. Taki szczery.
-Marek oszczędź sobie -odparła, gdy wychodzili z windy. —Nie dam
się już nabrać na czułe słówka. Lepiej wracaj do ojca.
-Pójdę, ale wrócimy do rozmowy Ula. Nie zostawię tego.
Karetka we firmie pojawiła się po pięciu minutach i po wstępnych badaniach wzięli Krzysztofa do szpitala. Marek pojechał razem z ojcem w karetce, a Helena zaalarmowana przez syna wkrótce dotarła taksówką.
-Pójdę, ale wrócimy do rozmowy Ula. Nie zostawię tego.
Karetka we firmie pojawiła się po pięciu minutach i po wstępnych badaniach wzięli Krzysztofa do szpitala. Marek pojechał razem z ojcem w karetce, a Helena zaalarmowana przez syna wkrótce dotarła taksówką.
-Jak to się stało Marek?
Dzwonił Aleks i mówił, że coś na radzie się stało. Ta Cieplak podobno doprowadziła
do tego, że znalazł się w szpitalu. Firma podobno jest w złej kondycji.
-Aleks jak zwykle przesadza
mamo. Ula zdążyła tylko powiedzieć, że sytuacja firmy tak dobrze, jak
zakładaliśmy nie wygląda i nie sądzę, żeby ojciec tak szybko się tym zmartwił.
-Bo widzisz synu -zaczęła
Helena. —Rano o siódmej był u niego jakiś mężczyzna. Nie chciał powiedzieć kto,
tylko że opowie nam przy obiedzie. Wtedy zaczął źle się czuć. Mówiłam mu, żeby
przełożyć rade, ale uparł się, żeby przyjechać.
-Ciekawe? Spytam go, kto to
był.
-Tylko delikatnie Marek.
Do Krzysztofa mogli wejść pojedynczo
kwadrans później. Leżał podpięty do monitora, ale był całkiem przytomny i w
dobrym humorze.
-Marek nie wiem, co tu robię?
Nie wybieram się na tamten świat.
-Tato nie żartuj. Nastraszyłeś
nas. Skoro źle się czułeś, mogłeś posłuchać mamy i nie przyjeżdżać do firmy.
Wszyscy by zrozumieli.
-Mogłem, ale chciałem
załatwić pewne sprawy jak najszybciej. Z firmą jest tylko źle czy bardzo źle?
-Zapamiętałeś, to co
powiedziała Ula?
-Tak i muszę przyznać, że wykazaliście
się z panią Cieplak odwagą. Nie jest łatwo przyznać się do błędu synu. Jej wybór
na dyrektora finansowego był dobry. Nic nie ukrywała, tylko prawdziwe fakty
chciała przedstawić.
-Miło słyszeć i przepraszam,
że mi nie wyszło.
-Nie masz za co przepraszać
Marek. Jest kryzys i nie tylko w naszej firmie źle się dzieje. Poradzimy sobie.
-Dziękuję tato. Mama mówiła
coś, że rano odwiedził cię ktoś i że zamknąłeś się z nim w gabinecie.
-To był prywatny detektyw
Marek. Przypadkiem usłyszałem, jak Paulina rozmawiała z Aleksem przez telefon. Marek
zrobi dla mnie wszystko Aleks. Przekonałam go, żeby nie mówił nic Krzysztofowi
o nagraniu i że sam odejdziesz to przekonam go, żeby wszedł w spółkę z braćmi
Scatti. Zawsze Krzysztof nam pozostaje. On zawsze ciebie faworyzował i ci ufa,
a Markowi zawsze patrzył na ręce i uważał za nieodpowiedzialnego nieudacznika. To
przez to, czego dowiedziałem się od detektywa ciśnienie mi tak podskoczyło. Wiem,
że Aleks chciał przekupić tę twoją sekretarkę a przyjaciółkę Pauliny. Ale
najgorsze jest to, że chciał wejść w układ z tymi braćmi. Miał namówić nas na
oddanie im po pięć procent akcji, aby mogli brać udział w zarządach. Później
Aleks odkupiłby je i miałby większość.
-Nie wierzę -rzekł po chwili.
—Chciał wszystkich nas oszukać.
-Wychodzi na to, że miałem
żmiję we firmie. To co ustalił detektyw schowałem w sejfie. Pamiętasz numer?
-Tak. Dzień twoich urodzin,
miesiąc mamy i mój rok.
-Zgadza się. Pozwalam ci
przejrzeć te dokumenty Marek. Ale ta rozmowa nie na teraz i nic nie mów
Aleksowi. Jak wyjdę ze szpitala spotkamy się i poważnie porozmawiamy.
-Nic nie powiem tato. I
dziękuję za zaufanie.
Kiedy wyszedł z sali, a
weszła mama, zadzwonił do Uli.
-Jak ojciec Marek?
-Dobrze, ale musi zostać w
szpitalu z trzy dni. To tylko wysokie ciśnienie. Wygląda na to, że raz kolejny
mnie ratujesz Ula. Ojciec zapamiętał, że nie ma tyle zysków jak zapowiadaliśmy,
ale powiedział, że mieliśmy wielką odwagę przyznać się do tego. I nie przez
ciebie zasłabł. Rano dowiedział się czegoś o Febo i dlatego źle się poczuł. Nie
jest to rozmowa na telefon Ula i opowiem ci jutro we firmie. Teraz muszę
mamą się zająć.
-To oczywiste Marek. I cieszę
się, że twojemu ojcu nic nie jest. Wiem, jak możesz się teraz czuć. Niedawno ja
przez to przechodziłam.
-Dzięki Ula. Zobaczymy się
jutro w pracy i porozmawiamy.
Po wyjściu ze szpitala
pojechał z matką do domu rodziców, aby zapoznać się, z tym co mówił mu ojciec. Kiedy
wrócił do swojego domu, Paulina już była. Siedziała w ich sypialni, przebrana w
szlafrok i popijała wino.
-I co teraz Marco? Za dwa tygodnie ślub. Wszystko przygotowane.
-Może spytasz najpierw o ojca
Paula -rzucił wymownie.
-Rozmawiałam z Heleną i wiem,
że jest lepiej, niż to wyglądało. Teraz zwolnisz Cieplak?
-Nie jest już Ulą? Tydzień
temu nią była. Ula nie jest niczemu winna -dodał, zanim Febo odparła. —Sam
ojciec tak powiedział. I zapewniam cię, że wiedział, co mówi. A co do ślubu, to
ślubu nie będzie Paula. W ogóle nie będzie -sprecyzował. —Ani za dwa tygodnie,
ani za miesiąc, ani za rok. Nie zamierzam żenić się z tobą.
-Żartujesz sobie? -zapytała
po chwili. —Wszystko gotowe.
-Nie, nie żartuję. Nie mogę
ożenić się, z kimś do kogo nie czuję choćby zbliżonego uczucia do miłości. I z
kimś dla kogo jestem mniej ważny niż brat i kto widzi tylko swój czubek nosa.
-Teraz przesadziłeś. Obrażasz
mnie. Ślub odbędzie się -mówiła kategorycznie. —Jak nie teraz to później. Nie
zrobisz ze mnie pośmiewiska.
-Nie Paulino. Nikt i nic mnie
nie przekona do zmiany decyzji.
-Pomyślałeś o ojcu? Chcesz
dodać mu kolejnych zmartwień?
-O ojca nie musisz się
martwić. Sam mu powiem. Jestem zmęczony i idę spać do gościnnego.
-Tylko tyle masz mi dopowiedzenie
-rzekła, zatrzymując go w sypialni. —Kim ona jest? Myślisz, że nie zauważyłam,
że w ostatnie noce mnie unikałeś. Ten wyjazd niby służbowy może był w
trójkącie?
-Nie, nie był. Byłem tylko ja
i Ula. I był bardzo udany, skoro tak bardzo chcesz wiedzieć. Zarezerwowałem dla
nas pokój w SPA.
-Bajki zachowaj dla siebie
-rzuciła z kpiną.
-Paula ja nie kłamię. Ja
naprawdę spędziłem z Ulą dwa dni i noce nie tylko na pracy – odparł wraz z
policzkiem wymierzonym przez Paulinę.
Pół godziny później przez
okno widział, że jak odjeżdża taksówką. Tym ani trochę się nie zmartwił, tylko
dla relaksu nalał sobie szklaneczkę koniaku i położył się spać.
Nazajutrz rano odwiedziła go
mama. Paulina zdążyła się już jej wyżalić i przyjechała spytać, czy wszystko co
mówiła, jest prawdą. Przed rodzicielką nie zamierzał nic ukrywać i przyznał się
do zdrady.
-Nie wiem, jak się to stało i
kiedy, ale Ula stała się dla mnie kimś więcej niż asystentką i przyjaciółką. Na
niej zawsze mogę polegać i jej ufać.
-Marek, ale z Paulinką tyle
lat się znacie i dopiero teraz dotarło do ciebie, że nie jest wam po drodze.
Sam przyznasz mi racje, że to dość dziwne.
-Mamo ja dochodziłem do tego
od roku. I sporo nie wiesz, jak wygląda życie z Pauliną. Ciągle mnie sprawdza,
a Wiolettę przyprowadziła do firmy po to, aby mnie śledziła.
-Powinniście odpocząć od
siebie Marek, a nie pochopnie podejmować decyzję -nie ustępowała Helena. —Tato
jest chory i nikt nie będzie się dziwił odwołanym ślubem. A ty przemyślisz wszystko.
Tyle chyba możesz zrobić Marek.
-Tyle mogę -odparł, ale tylko
dlatego aby matka dała mu spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.