poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Zarząd cz. 5


W sobotę rano Marek wstał już o szóstej i pomknął do Starych Jabłonek. Uprzedzać Uli, że jedzie do niej nie zamierzał i dopiero, po dotarciu na miejsce chciał zadzwonić do niej i powiedzieć, że przyjechał. Na miejsce dotarł przed dziewiątą i zaparkował przed dworcem PKP. Następnie wybrał numer Uli. 


-Cześć Ula. Nie obudziłem cię?
-Cześć. Nie obudziłeś. Jest prawie dziewiąta, a rano jest moją ulubioną porą na przechadzkę po plaży. Nie ma upału. A ty, gdzie jesteś? Chyba słychać pociąg w oddali.
-Bo słychać. Jestem przy dworcu PKP. Tu w Starych Jabłonkach.
-Przyjechałeś do mnie?
-Tak Ula. Chciałem porozmawiać i nie jest to rozmowa na telefon. To, gdzie się zatrzymałaś? Podjadę.
-W ośrodku wypoczynkowym Stary Bór. Ale teraz jestem nad jeziorem. Lepiej będzie, jak ja dojdę do ciebie. Na plaży już jest tłok, a do ośrodka nie warto mi wracać. Naprzeciw dworca jest kawiarenka, to usiądź i poczekaj na mnie. Będę za jakieś pięć – dziesięć minut.
Tak jak mówiła mu Ula poszedł do kawiarni, zamówił kawę i zajął jedno z miejsc na dworze. Tłumu jeszcze nie było o tej porze i usiadł tak, aby widział kto wchodzi do ogródka.
Po około pięciu minutach przy płotku pokazała się jakaś kobieta. Ubrana była w kwiecistą sukienkę i ciemne okulary. Choć prawdopodobnie była ładna uwagi na nią nie zwrócił, bo czekał na kogoś innego. Nieznajoma usiadła niedaleko niego i chyba również na kogoś czekała, bo zerknęła na zegarek.  Chwilę później usłyszał, jak zamawia wodę. Posłała mu również uśmiech, ale nie zareagował ani nie przysiadł się do jej stolika. Po kolejnych pięciu minutach kobieta wstała, podeszła do niego i odsunęła krzesełko.

-Miejsce zajęte -rzekł jej. —Czekam na kogoś.
-Cześć Marek -rzekł mu nie kto inny jak Ula.
-Ula -odparł, gdy ta zdjęła okulary. —Jesteś nie do poznania.
-Tak myślałam, że mnie nie poznałeś. Nie wstałeś od stolika, jak przyszłam i postanowiłam poudawać obcą.
-To ci się udało. Kto za tym stoi?
-Syn właścicieli ośrodka wypoczynkowego. Jest fryzjerem w Ostródzie i zafundował mi przemianę. Jeszcze jak byłam dzieckiem czesał moje długie włosy i mówił, że w przyszłości będzie właśnie fryzjerem. Wczoraj wieczorem dopadł mnie z farbą i całą torbą akcesoriów fryzjerskich. A sukienka jest kupiona tu niedaleko w galerii.
-Gdyby mogli zobaczyć cię teraz ludzie z firmy.
-Zobaczą we środę. A tobie warto było jechać taki kawał drogi na jeden dzień. Jutro jest wasz obiad z Febo.
-Tak się składa, że obiad z Febo odwołany. Tato zadzwonił do mnie z tą nowiną wczoraj wieczorem. Aleks ma, jakiś gości z Włoch. Zresztą tato doszedł do wniosku, że we środę na zarządzie sprawę Aleksa i Pauliny omówi. Ja może zostanę do jutra wieczora Ula. Jeśli znajdę jakieś lokum na noc.
-W Hotelu Anders na pewno coś się znajdzie. A jak nie tam to w Ostródzie.
-Na pewno. Co miałaś w planach na sobotę.
-Jechać właśnie do Ostródy.
-Mogę ci potowarzyszyć Ula.
-A nie wolisz leżeć na plaży?
-Nie Ula. Ja dopiję kawę ty wodę i możemy jechać.
Do Ostródy daleko nie było, bo tylko dziesięć kilometrów i czas ten Marek postanowił wykorzystać na rozmowę, o tym co wydarzyło się w jej kuchni. Jednak zanim on cokolwiek powiedział, Ula zadała mu pytanie wprowadzające.
-To, co tak ważnego masz, że pofatygowałeś się aż tutaj? -zapytała chwilę po tym jak ruszyli.
-Powinniśmy pomówić o oświadczynach.
-Marek nie były to prawdziwe oświadczyny, więc nie ma o czym mówić -wtrąciła.
- Nie do końca Ula, bo ja chyba poczułem coś w rodzaju rozczarowania.
-Nie rozumiem?
-Twoja odmowa mnie nie tylko rozczarowała, ale i dała do myślenia. Ula nie wiem, jak się to stało, ale ja naprawdę chciałbym zacząć spotykać się z tobą tak na poważnie. O tym chciałem porozmawiać. Chciałem, abyś dała mi szansę na bycie twoim chłopakiem. 
-Marek tyle się wydarzyło się między nami, że obawiam się, że może się nie uda-odparła, patrząc przed siebie.
-To co było między nami do czasu, jak nie znalazłaś tego listu w moim biurku, było prawdziwe -mówił, zjeżdżając na pobocze. —Ula popatrz na mnie -poprosił, gdy zatrzymał auto. —Lubiłem cię, szanowałem, a rozmowy z tobą wiele mi dały i w końcu przyniosły efekt -mówił, gdy patrzyła na niego. —Wiem, jakie błędy popełniałem. Dałem tylko namówić się głupim pomysłom Sebastiana jego radom i podszeptom. Nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję tego, co się stało. Ale to już przeszłość i z czystą kartką chcę rozpocząć wszystko od nowa z tobą.
-Nie wiem, co powiedzieć Marek -rzekła po chwili.
-Ula tylko nie myśl, że to dlatego że się zmieniłaś. Gdybym zastał Ulę w okularach i starej odsłonie powiedziałbym to samo. Uwierz mi.
-Wierzę Marek. W końcu przyjechałeś tutaj.
-Czyli nie przekreślasz mnie ?
-Nie Marek.
Ula miasto znała z przeszłości zabrała, więc Marka w najciekawsze miejsca.


Wypad do Ostródy zamąciło spotkanie Uli z Tomkiem, chłopakiem, który zmienił jej wizerunek. Ula już prędzej umówiła się z nim i był skazany na jego towarzystwo w czasie obiadu. Był on przystojnym, wysportowanym blondynem z niebieskimi oczami i zabójczym uśmiechem. Z Ulą w dodatku świetnie się dogadywał, a on sam czuł się niepotrzebny. Kiedy patrzył na nich przypomniał mu się sen, w którym Ula bierze ślub. Po objedzie Ula poszła do Lidla i zrobiła zakupy na trzy pozostałe dni. On w tym czasie pobiegł do kwiaciarni i kupił bukiet siedmiu róż. Na sam koniec poszli na zamek.




 Przed dziewiątą  wrócili do Starych Jabłonek i ośrodka Uli, gdzie miała swój domek. 



-Ładne wnętrze -mówił Marek, rozglądając się po jedynym pokoju z aneksem kuchennym i drzwiami do toalety jak można było się domyślić.
-Są jeszcze domki dla rodzin z dodatkowy pokojem. Ale ja więcej nie potrzebuję. Mam nawet małą lodówkę -mówiła, kiedy odezwała się komórka Marka.
-Tato dzwoni -rzekł jej.
Z pokoju Marek nie wychodził i z urywków wywnioskowała, że Aleks czasu nie marnuje i dzisiaj w towarzystwie Scatti był we firmie. Kiedy skończył rozmowę dokładnie to samo jej powiedział.
-Tato prosił, abyśmy w poniedziałek w południe pojawili się we firmie -dodał. —Chce jak najszybciej załatwić sprawę z Febo.
-Nie ma sprawy Marek. Pojedziemy.
-Przenocujesz mnie Ula. Łóżko jest duże.
-Dodatkowy materac również jest Marek.
Po rozpakowaniu zakupów poszli nad jezioro, aby pospacerować pomostem. 



Do domku wrócili przed dziesiątą i  razem zrobili sobie jajecznicę na kolację, sprzątnęli aneks i obejrzeli film. Po jedenastej zmęczeni całym upalnym dniem postanowili pójść spać.
-To, gdzie ten materac Ula? -zapytał, ale liczył, że nie będzie tam spać.
-Pod łóżkiem. Koc i poduszka są w górnej szafce. Ty zrób sobie posłanie , a ja pójdę pod prysznic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.