niedziela, 29 listopada 2020

Intrygi 3/3

Marek do zdrowia wracał szybko, bo już wieczorem był w miarę przytomny, ale bardzo senny. Dlatego nic szczególnego lekarze się od niego nie dowiedzieli. Co zażył, dowiedzieli się z analizy tabletki, którą dała ekipie z pogotowia Ula i z badań krwi i moczu.  Następnego dnia rano Ula chciała pojechać do niego, ale zadzwoniła Wiola i kazała przyjeżdżać natychmiast do firmy. W jakiej sprawie nie chciała powiedzieć. Wieczorem miał odbyć się pokaz, więc pojechała, bo myślała, że to coś ważnego.

-Wiola, co się stało –zapytała, wpadając do biura i na róg biurka. —Coś z pokazem? –dodała, rozcierając miejsce na udzie.

-Nie Ulka. Idź do swojego biura i przez okno wyjrzyj. 


 

Zrobiła tak, jak kazała je przyjaciółka. Po odsłonięciu żaluzji ukazał się jej duży napis na budynku naprzeciw.

WISŁA JEST PIĘKNA, SPA PIĘKNIEJSZE, ALE NAJPIĘKNIEJSZA JESTEŚ TY ULA. ZAWSZE ODDANY CI MAREK. CZEKAM O 12 W NASZYM MIEJSCU NAD WISŁĄ.

-I, co Ulka? Na takie coś nie możesz być obojętna. Ale on musi cię kochać.

-I ja go kocham. Są jakieś papiery do podpisania? Podpiszę i muszę jechać do Marka i podziękować.

Pięć minut później Uli we firmie już nie było. Do Wioli przyszedł za to Seba.

-Widziałeś już?

-Co?

-To, co wszyscy widzieli i o czym mówią. O tym wyznaniu Marka. Przez okno wyjrzyj. Ty mógłbyś pomyśleć o tym samym dla mnie. Marek jest tak romantyczny.

-O matko Wiola. Zapomniałem odwołać zlecenia.Wczoraj zamówiłem.

-Jak odwołać.

-Normalnie. Ja zamówiłem, żeby ich związek ratować.

-I się udało. Ula powiedziała, że kocha go i poleciała do niego.

Sebastian zdążył powiadomić Marka, co wymyślił, aby ratować ich związek i gdy Ula przyszła do niego dziękować, wiedział za co.  Kwadrans później była w szpital i w sali Marka. Podbiegła do łóżka i pocałowała. Marek miał zamknięte oczy i była to dla niego podwójna niespodzianka.

-Ula, co za powitanie –rzekł głosem szczęściarz.

-Tak bardzo się bałam, że coś ci się stanie Marek. Kiedy słyszałam, że Marek miał wypadek, czułam, że serce przestaje mi bić.

-Wiem. Seba dzwonił i opowiadał mi, że się martwiłaś. Tak się cieszę, że cię widzę Ula. Kocham cię do szaleństwa. Od czasu SPA nie było w moim życiu żadnej kobiety. Tak się cieszę, że przyszłaś.

-Nie mogłam nie przyjść. Dzisiaj cię wypuszczą?

-Tak. Po 16. Chcę być na pokazie. Ula, jeśli chodzi o napis to.

-Był cudowny.

-Tak wiem tylko to pomysł Sebastiana. Zamówił za moimi plecami. Powiedziałem mu, że już nie mam szans u ciebie, a on, że coś wymyśli i wymyślił.

-To o tym mówił Seba Maćkowi, a później Maciek mi. To ta intryga.

-Przepraszam, że to nie mój pomysł. Mogę tylko powtórzyć. Ula Wisła jest piękna, SPA piękniejsze, ale najpiękniejsza jesteś ty Ula. Będę dzisiaj o 18 na pokazie.

-Nieważne kto, bo zadziałała mój ty królewiczu.

Długo w szpitalu Ula zostać nie mogła, bo praca czekała, a i w szpitalu tyle czasu nie mogła być. Nie zdążyła jeszcze wyjść, jak przy boku Marka miejsce zajął Seba.

-My tak właśnie z Ulą rozmawiamy i Uli wydaje się, że jak wyjeżdżała karetka, Piotr chciał wjechać na parking. Może on i Paulina pakt zwarli.

-Myślicie? –pytał kadrowy

-Sąsiad Marka mówił, że widział kobietę podobną do Pauliny jak wybiegała z jego mieszkania –rzekła Ula.

-Zaczyna mieć wszystko sens.  Policji zostawmy wyjaśnienia.

Paulina tymczasem pojawiła się w szpitalu, chociaż Piotr jej zabronił. Chciała zapytać, jak się czuje Marek i odejść. Przed wejściem spotkała Ulę.

-Co pani tu robi? –zapytała Ula.

-Przyszłam spytać, jak się czuje Marek? Chyba mi wolno?

-Po tym, co pani mu zrobiła? Założę się, że pani jest winna jego stanu? Sąsiad widział, jak pani wychodziła z mieszkania Marka.

-Widział, bo byłam u niego na chwilę. Chciałam spytać, jak w końcu jest. Leci ze mną do Mediolanu czy nie, a on zaczął mnie całować jak oszalały.

-Marek nie jest już panią zainteresowany –odparła, choć przypomniała sobie bałagan w sypialni i łóżku.

- Później kochał się ze mną jakby nie miał kobiety od tygodni –odparła chwytając na przegub ręki, aby Ula słuchała. —Wziął mnie w sypialni i w łazience. Była między nami taka namiętność jak dawniej. W końcu padł zmęczony w salonie. Mówił, że chce zażyć przyjemności w tym jego popapranym życiu i że w Mediolanie nie będziemy z łóżka wychodzić.

-Od tygodni nie miał kobiety? Tak pani powiedział? Dziwne, bo wczorajszej nocy kochał się ze mną w moim gabinecie. Najpierw na kanapie, a później przeniósł mnie na biurku. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. On też nie. Tak mi powiedział. Chyba że wszystkim mówi to samo. Może nawet za dziewięć miesięcy urodzi się mały Mareczek, bo się nie zabezpieczyliśmy. Ja nawet nie wiedziałam, że można tyle razy w czasie jednej nocy. Ale Marek jest niezmordowany –mówiła z tajemniczym uśmiechem.

-Nie wierzę –odparła, uwalniając jej rękę.

-Mam jeszcze siniak –powiedziała, pokazując delikatnie miejsce, gdzie rano się uderzyła.

-Wywłoka. Dołączyłaś do tych jego kochanek, które nie mają krzty godności i rozkładają przed nim nogi, gdzie popadnie. 

-Ale było warto –odarła pokonanej Paulinie.

Po odejściu Febo zadzwoniła do Olszańskiego i powiedziała, że Paulina przyszła zobaczyć się z Markiem. Ten powiadomił lekarza i ochronę, że prawdopodobnie ona stoi za podrzuceniem środków nasennych. Nie minęło godzina jak Febo była przesłuchiwana. Na początku wszystkiemu zaprzeczała, ale policja powiedziała jej, że w budynku gdzie mieszka Marek jest monitoring i że z jej połączeń telefonicznych wynika, że w ostatnich trzech dniach kontaktowała się z Sosnowskim. Do współpracy chętna nie była i dopiero zaczęła wszystko mówić, jak dowiedziała się, jaka kara może ją spotkać.

-Piotr Sosnowski wszystko wymyślił i namówił mnie, żebym mu pomogła. On chciał, żeby Cieplak była z nim, a ja, żeby Marek wrócił do mnie. Dał mi jakieś tabletki i miałam dodać mu do kawy albo innego napoju. Później gdyby już zasnął miał ktoś  zadzwonić do Cieplak i powiedzieć, żeby przyjechała, bo świętuje zakończenie pracy, a ja miałam wysłać z jego telefon smsa Ula ja naprawdę kochałem cię i kocham, ale los chce widocznie inaczej. Miało wyglądać to na pożegnanie, że Marek chce sobie coś robić i żeby ściągnąć ją.  Po przyjechaniu miała zobaczyć mnie w jego koszuli albo coś w tym rodzaju.

Sosnowski również wkrótce pojawił się na komisariacie, ale wszystkiego się wypierał. Dowody zebrane mówiły jednak, co innego. Dla ratowania własnej skóry powiedział, że całą intrygę wymyśliła Paulina i od niego chciała dowiedzieć się jak podać mu leki. Później jeszcze zadzwoniła do niego o pomoc, gdy Marek stracił całkiem przytomność. Zeznania różniły się, zwłaszcza w tym, kto wymyślił intrygę, ale policja ustaliła, że Sosnowski pierwszy zadzwonił do Febo. Konfrontacja potwierdziła słowa Pauliny i przypuszczenia policji.

 

O osiemnastej rozpoczął się pokaz pierwszej kolekcji Uli, jako prezesa F&D. Marek tak jak obiecał, pojawił się na pokazie tuż przed rozpoczęciem pokazu.

-Cześć –rzekł jej znienacka, całując w szyję. —Pięknie wyglądasz –dodał, patrząc na nią w sukni ślubnej.

-Cześć –rzekła, odsuwając się od niego.

-Stało się coś Ula?

-Tylko to, że wczoraj Paulinę przeleciałeś –wyrzuciła z siebie. —Opowiedziała mi wszystko.

-Co?! Wczoraj mnie uśpiła. I już raz już oskarżyłaś mnie o przespanie się z Iwoną.

-Ula Pshemko woła cię –przerwała im Ania.

- Zaraz przyjdę. Podobno byłeś zdesperowany? Tyle czasu nie miałeś kobiety w łóżku.

-Dalej nie ma, bo tylko ciebie pragnę. Paula się mści i przykro mi, że jej wierzysz, a nie mi.

-Seks z nią i uśpienie nie wyklucza się.

-Ula porozmawiamy po pokazie. Wołają cię, więc idź.

-Opowiedziała mi, jak kochałeś się z nią w łazience i w sypialni –mówiła, próbując się rozpłakać.

-Nie, Ula. To nie prawda –mówił ze zdenerwowaniem 

-Idę, a ty mi nigdzie nie uciekaj. Dzisiejszej nocy to ja będę w twoim łóżku i to będzie niezapomniana noc kochanie.

-Jak to Ula?  Wkręcasz mnie?

-Oczywiście, że tak. Tylko przez ułamek sekundy wierzyłam, w co mówi.  Opowiedziałam jej jeszcze, jak kochałeś się ze mną w biurze na kanapie i na biurku i była wściekła.

-Za takie coś należy ci się lanie –rzekł przy jej ustach.

-Trudno. Było warto cię wkręcić.

 


Pokaz dłużył się obojgu, z tym, że Marek czasu nie marnował. Poszedł do najbliższej kwiaciarni i kupił bukiet mieszanych kwiatów. Później u jubilera zaopatrzył się w delikatny pierścionek. Na miejsce pokazu wrócił chwilę przed wyjściem Uli. Wskoczył na wybieg i w asyście oklasków poprowadził Ulę. Gdy już przemaszerowała, Marek odebrał kwiaty od Seby, który miał je przypilnować.

-Kochani nie jest chyba tajemnicą, że kocham naszą panią prezes, a teraz jeszcze ona mnie –mówił przez mikrofon.  —Każdy też wie, jaki byłem przez lata. W końcu dojrzałem do prawdziwej miłości i małżeństwa. Ula tak po prostu. Wyjdziesz za mnie –zapytał, klęcząc przed nią z pierścionkiem.

-Tak Marek –odparła pełnią szczęścia.

Po gratulacjach i życzeniach przyszedł czas na bankiet. Stamtąd zerwali się szybko i pojechali na Sienną. Jeszcze w windzie Marek zaczął obsypywać Ulę pocałunkami, a gdy tylko znaleźli się w mieszkaniu, skręcił w pierwsze drzwi prosto do sypialni. Tam spełniali słowa Uli i kochali się do samego świtu.

-I, co kochanie? Zaspokoiłem cię? Jesteś zadowolona? Jest to coś niezapomnianego? –pytał wprost do ucha.

-O tak Marek. Wnukom będę jeszcze opowiadać.

-Po, co gorszyć nasze wnuki Ula. Lepiej bajki opowiedzieć.

-Wiesz Marek. Nie podoba mi się, że wszyscy wokół mnie bawią się w knucie intryg. Ty wysłałeś Piotra do Bostonu, on oczerniał cię i razem z Paulą wymyśleli najgorsze. Paulina rozpowiedziała, jak zabawiała się z tobą, a Seba za ciebie wynajął baner reklamowy.

-Ula życie składa się również z intryg. Ja mogę obiecać ci, że już nigdy nie zrobię, nic przez, co mogłabyś płakać.

 

Febo i Sosnowski za swoje czyny dostali kary w zawieszeniu. Sosnowski dodatkowo stracił szanse na wylot do Bostonu. Największym jego ciosem było to, że dowiedział się, kto załatwił mu stażu.

Wkrótce okazało się, że słowa Uli stały się prorocze i dziewięć miesięcy po pokazie na świat przyszedł mały Mareczek. To zaś było kolejnym ciosem dla Pauliny. Tym pierwszym był bajkowy ślub Uli i Marka, o którym mówiła cała Warszawa, a prasa się rozpisywała. Na ślub i wesele zaś wybrali Mazury.

 

niedziela, 22 listopada 2020

Intrygi 2/3 Mini o Uli i Marku

-A ty, co taka blada jesteś –pytała Wiola Ulę, kiedy ta wróciła do sekretariatu. —Z krzyża cię zdjęli?

-Nie. Właśnie dowiedziałam się, że Marek miał wypadek, ale to nie był Marek.

-Może się prześpisz Ulka? Nocna praca ci nie służy? Mówisz bez sensu.

-Usłyszałam, jak Sebastian rozmawiał przez telefon i mówił, że Marek miał wypadek. Tylko że wypadek miał jego krewny, a nie Marek. Rozumiesz –dodała, rozpłakując się.

-Ciągle kochasz Marka. Nie zaprzeczaj Ula.

-Tylko, jakie to ma teraz znaczenie. On znowu jest z Pauliną. Razem lecą do Mediolanu.

-Ula wiem od Sebulka, że Marek kocha ciebie i tylko ciebie.  Ostatnio spotykał się z Paulą, żeby ona ci w pracy nie przeszkadzała. Podobno coś knuła. Chciał urobić ją jak on kiedyś ciebie. Tak mówił Seba. Założę się, że on nie ma ochoty lecieć do Mediolanu z nią.

-To gdzie teraz jest Wiola?

-Tego to nawet diabły w piekle nie wiedzą.

Godzinę później w firmie pojawił się Maciek. Ula opowiedziała mu o zniknięciu Marka i rozmowie, jaką słyszała.

-Zaraz Ula. To może być ich podstęp –mówił Szymczyk. —Marka i Seby. Ostatnio, kiedy rozmawiałem z Sebastianem mówił, że zrobi wszystko, żeby was połączyć. Wymyślili podstęp, że jeśli usłyszysz coś takiego, zrozumiesz kogo kochasz. Ja bym ich sprawdził.

Ula nie zastawiając się długo, zadzwoniła do Olszańskiego z wyrzutami.

-Seba, jeśli ten wypadek to wymysł, żebym zrozumiała, że kocham Marka, to jesteście świnie.

-Zwariowałaś Ula. Jestem w szpitalu i mogę wysłać ci zdjęcie Marka mojego kuzyna -wtrącił —Poza tym Marek nic takiego by nie wymyślił. On zrobiłby dla ciebie wszystko, ale nie to.

-Ok. Seba Jestem zdenerwowana.

-Ula Wrócę za godzinę i razem zajmiemy się zaginięciem Marka. Pojedziemy do niego do mieszkania.

 

Ula czekać nie zamierzała, tylko poszła na Sienną. Nie musiała nawet domofonem dzwonić, bo ktoś akurat wychodził. Winda była na parterze i pojechała na 12 pieto. Mieszkanie 102 znalazł szybko i zadzwoniła. Nikt jednak nie otwierał. Chciała już odejść, ale w korytarzu pojawił się jakiś mężczyzna z zakupami i powiedział jej, że z godzinę temu, gdy szedł na zakupy z mieszkania wybiegła, jakaś kobieta. Z opisu pasowała na Paulinę. Powiedział jeszcze, że jacyś imprezowicze się kręcili po korytarzu.

-Świnia! –rzucił odruchowo.

-Co?!

-To nie było do pana. To do Marka.

Stała jeszcze przy drzwiach, kiedy zadzwonił jej telefon. Wyjęła telefon z torebki i powiesiła ją na klamce. Dzwoniła Wiola z wiadomością, że ktoś dzwonił i coś zaczął bełkotać o imprezie i że jest zaproszona, ale nie dosłyszała gdzie i chyba chodzi o Marka. Kiedy zdejmowała torebkę nacisnęła klamkę i drzwi się otworzyły.

-Marek –zawołała w korytarzu, ale nikt jej nie odpowiedział. Na lewo były drzwi do łazienki, ale była pusta, choć ze śladami, że ktoś niedawno z niej korzystał i była to kobieta. Za kolejnymi drzwiami kryła się sypialnia. Tam panował nieład i kilka koszul leżało na podłodze. Poszła w końcu prosto do salonu a aneksem kuchennym. To tam znalazła Marka. Leżał na wpółubrany  w dziwnej pozycji na podłodze. W pierwszej kolejności sprawdziła tętno, które było słabe. Nie zwlekając, zadzwoniła po karetkę. Ci przyjechali po niespełna dziesięciu minutach. Prędzej podnosząc marynarkę Marka, znalazła małą białą tabletkę. W marynarce był i portfel z dokumentami. Lekarz, który przyjechał, wypytywał ją o wiele spraw, na które ona nie potrafiła odpowiedzieć. Dała mu tylko lek, który znalazła.  Przeglądając natomiast szafki w poszukiwaniu apteczki natknęła się na jedną szczególną wizytówkę.

Luke Dobrzansky 

Manager  

Massachusetts General Hospital Boston

-Nic nie ma specjalnego –rzekła na pytanie lekarza, czy coś znalazła. —Same popularne leki bez recepty.   

-Sprawdzimy, więc co to za tabletka, a teraz musimy szybko jechać.

-Dokąd jedziecie?

-Na Karową.

Klucze leżały na stoliku w przedpokoju, więc zamknęła drzwi i zjechał na dół niedługo po ekipie z karetki. Na dworze wydawało się, że przez chwilę widziała samochód Piotra. Auto tego samego koloru i chyba marki, bo na tym się nie znała, chciało wjechać na parking, ale z piskiem opon odjechało.

Do szpitala dojechała taksówką. Sebastian tam także był, więc zadzwoniła do niego. Chwilę później przyszedł  na SOR.

-Co mu jest Ula. Mówiłaś o jakiejś tabletce.

-Znalazłam na podłodze. Jeśli chciał się zabić przeze mnie?

-Zwariowałaś Ula.

-Sama nie wiem, co myśleć. Sąsiad Marka widział, jak wychodziła od niego Paulin ze dwie godziny temu, a kiedy karetka odjeżdżała wydawało mi się, że Piotr chciał wjechać na parking.  To znaczy samochód, chyba był taki sam.

-I tego bym się trzymał. Może Paula i Sosnowski są w zmowie?

-To ma sens. Co wiesz o Luke Dobrzański Seba?

-A, kto to? Krewny Marka? –zapytał nerwowo.

-Seba ty wszystko wiesz o Marku, więc nie udawaj. Znalazłam wizytówkę u Marka w mieszkaniu. Pracuje w klinice w Bostonie i przypadek to nie może być.

-Ok. To jego wuja i Marek załatwił mu ten wyjazd. Nie myślał tylko, że i ciebie będzie chciał zabrać ze sobą.

-Czy on i Piotr nie umieją żyć bez intryg i kłamstw. Mam już dość tego.

Jak na zawołanie zadzwonił do Uli Piotr. Po wysłanym smsie był to jego drugi kontakt z Ulą tego dnia.

-Cześć Ula –zaczął.  —Nic mi nie odpisałaś. Ja wychodzę z pracy, jadę się przebrać i do ambasady jadę.

-Z pracy? Dzisiaj miałeś mieć wolne?

-Rano miałem, ale przyjechałem na konsultację. A ty mnie przesłuchujesz?

-Nie, ale drugi raz mnie oszukujesz. Do ambasady nie mogę przyjść, bo nie chcę lecieć. Zresztą jestem w szpitalu. Marka ktoś chciał otruć –podkoloryzowała.

-Otruć? Kto tak mówi?

-Policja. Muszę kończyć Piotr. Leć do tego swojego Bostonu.

Paulina tymczasem chodziła ze zdenerwowaniem po mieszkaniu Piotra. Nie tak wszystko miało wyglądać. Plan był prosty, ale coś nie wyszło. Przyszła do Marka niby w pokojowych zamiarach oraz poprosić o skorzystanie z kąpieli, bo na osiedlu, gdzie mieszkała robili remont instalacji ciepłowniczej i była pozbawiona przywileju ciepłej wody. Najpierw poprosiła o kawę, a gdy zrobił wysłała Sosnowskiemu po kryjomu strzałkę i chwilę później rozbrzmiał domofon. Kiedy poszedł spytać, kto do szklanki wsypała mu odpowiednie tabletki. Nie wiedziała jednak, że Marek nie mogąc zasnąć już parę godzin wcześniej wziął lek nasenny i dlatego zaspał. Obudził go dopiero dzwonek domofonu, bo telefon był wyciszony. Po rozmowie z kurierem wrócił do salonu i wypił kawę. Zaraz po tym zażył dwie tabletki przeciwbólowe, a Paulina poszła się wykąpać. Nie minął kwadrans, jak zaczął czuć się dziwnie. Kiedy wróciła z łazienki, Marek zamiast być, na wpół przytomny był całkowicie nieprzytomny i leżał na podłodze. W panice zadzwoniła do Sosnowskiego, ale telefon był poza zasięgiem, więc uciekła. Z Piotrem udało się jej skontaktować po godzinie i opowiedziała, co się stało i że Marek brał jeszcze Ketonal i chyba leki nasenne, bo leżały rozpakowane przy łóżku. Oboje postanowili wrócić, ale karetka na podjeździe odstraszyła ich. Nie wiedzieli tylko, że Ula zdążyła zauważyć samochód.

-Skoro policja tak uważa, będą szukać winnego i trafią do mnie –mówiła z rozpaczą Febo do Sosnowskiego.

-Ty tylko piłaś u niego kawę i widziałaś, jak brał lek. Mógł być zanieczyszczony albo ból głowy mógł być przyczyną, że stracił przytomność, albo z połączeniem z nasennym zadziałał ubocznie. Do nas nie trafią, nie bój się. Będziemy mówić, że się nie znamy. Leki miałem z drugiej ręki, więc nic mi się stanie. Tylko nie możemy się więcej kontaktować.

-Wiedziałam, że się nie uda jak tylko Wiola odebrała telefon, a nie ta pokraka. Wioletta nigdy bystrością nie grzeszyła.

-Lepiej dla nas. Teraz najważniejsze, żeby o przeżył.

-A ci twoi znajomi, co mieli na korytarzu robić zamieszanie w bloku Marka?

-Oni dużo nie wiedzą. Zdążyłem odwołać ich.