środa, 1 stycznia 2020

Ucieczka 2/2 Mini o Uli i Marku,

Ula tymczasem opracował plan naprawczy kondycji firmy w postaci nowej kolekcji F&D GUSTO, ale do pracy nie zamierzała wrócić. We firmie pojawiła się tylko dwa razy. Pierwszy raz, gdy przyniosła to, co opracowała a drugi raz, gdy przyszło im spotkać się na zarządzie.
-Teraz będziemy już zawsze skazani na większe zgromadzenia -rzekł z sarkazmem Febo.
-Gdybyśmy przyjęli propozycję Scacchi, teraz oni siedzieliby na miejscu pani Uli i byłoby większe zgromadzeniu Alex -mówił Krzysztof. —Mamy dzisiaj do omówienia sprawę prezesury Marka i nowej kolekcji.
-Po co ta farsa, skoro wiadomo, że ty i Marek poprzecie projekt pani Cieplak i sama zagłosuje za -rzekł Febo. —Za naszymi plecami wzbogacała się i podstępem weszła do zarządu.
-Może grzeczniej Alex -rzekł Marek. —Ta sprawa jest już zamknięta i wyjaśniona.
-Dziękuję Marek -odparła Ula.
Po radzie pan Krzysztof jeszcze raz pogratulował jej projektu i próbował przekonać do powrotu do firmy.
-Miejsce asystentki Marka będzie czekać pani Urszulo -mówił z życzliwością.
-Będę pamiętać, a na razie domem muszę się zająć i remontem. Od dawna planowaliśmy z ojcem remont.
-To powodzenia życzę w tym remoncie.
-To oprócz malowania i tapetowania, czym się teraz zajmiesz Ula -pytał Marek, gdy jego ojciec odszedł? —Jakaś nowa praca?
-Raczej nie. Poświęcę więcej czas u na PRO-es, a Maciek jakby co mógłby zostać twoim asystentem. Byłby bliżej Ani.
-Pomyślę Ulę. Mogę odwieźć cię do domu -pytał z nadzieją?
-Dzięki Marek, ale Ala jedzie do nas, to się zabiorę z nią.
Przez kolejne dwa tygodnie Ula pojawiała się czasami we firmie, aby po dokańczać sprawy związane z projektem. Każda wizyta wiązała się z jakimiś wspomnieniami. Tymi miłymi i o których chciałaby zapomnieć.


Dręczyły ją i rozterkami czy ponowie zaufać Markowi. Za taki stan rzeczy odpowiadały przypadki, bo sama była świadkiem, gdy Marek zajmował się jedną z modelek. Koleżanki zaś opowiedziały o wizycie Klaudii. Nie zmieniło się to nawet po tym, jak przeczytała jego list i wiedziała, że napisany był przed jej przemianą. Przy okazji wizyt w firmie Ula spotykała się z koleżankami. Te zaś widząc jej stan zobojętnienia, postanowiły wyswatać ją z Piotrem.
-Ty widziałaś go i poznałaś, to pojedziesz z Elą do tego szpitala, gdzie pracuje i powiesz, że Ula tęskni za nim, ale nie ma odwagi odezwać się pierwsza -mówiła krawcowa, gdy Ala przyszła do jej pracowni.
-Tylko raz widziałam. I wiem czy to dobry pomysł. Ula jest dorosła.
-Tylko że od powrotu chodzi smutna. To może tylko tęsknotę oznaczać.
-Niekoniecznie Iza. Tyle się ostatnio działo, że waha się cokolwiek zrobić.
-I my jej pomożemy -mówiła krawcowa, nie zważając, że Pshemko przysłuchuje się im.
-Może jej przygnębienie ma związek z wyjazdem Marka -wysunęła argumentem.
-Sama widziałaś Marka z Klaudią. On się nie zmieni. A Ula potrzebuje kogoś stałego w uczuciach.
-Dobrze Iza, ale jak nic z tego nie wyjdzie, zostawimy Ulę w spokoju -odparła Ala.
-Zgoda.
-Czy Izabella oszalała? Czy wie, co robi? -pytał mistrz po odejściu kadrowej.
-Sukienkę z falbanami.
-Ja o Urszuli mówię? Co Izabella z Urszulą robi? Jaki Piotr ma się z nią umówić, jak Ula do Marka pasuje.
-Mistrz wybaczy, ale gołym okiem widać przygnębienie Uli i ktoś musi ją z tego stanu wyciągnąć.
-Przygnębiona jest, bo jest w rozterce i to ja wyciągnę ją z tego letargu, a nie jakiś tam Piotr.  
Pshemko najchętniej porozmawiałby z Markiem, ale prezes wyjechał na wschód na pięć dni i musiał poczekać do jego powrotu.

Dwa dni później, gdy Ula wracała do domu przed domem, zauważyła czyjś samochód. Było to o tyle dziwne, bo nikt ze znajomych i rodziny takiego auta nie miał. Jeszcze przed wejściem do domu okazało się, że to Piotr Sosnowski nim przyjechał. Siedział z jej ojcem na podwórzu i w najlepsze rozmawiali przy pustych już szklankach po kawie.
-Cześć Piotr. Co tu robisz -zapytała z niezadowoleniem?
-Cześć. Twoje przyjaciółki powiedziały mi, że chciałaś spotkać się ze mną, ale odwagi nie masz.
-Nic takiego nie mówiłam. Musiały same wpaść na tak idiotyczny pomysł.
-Przepraszam Ula. Nie chciałem robić problemu.
-Córciu pan Piotr to taki miły człowiek. Nie powinnaś z nim tak rozmawiać -wtrącił swoje Józef.
-Zmęczona jestem i głowa mnie boli przez ten upał. Połowa czerwca a ja mam już dość -usprawiedliwiała się.  —Muszę położyć się i zdrzemnąć.
-Taka duszna pogoda jak dzisiaj może dać się we znaki -odparł Sosnowski.
-Ja należę to meteopatów niestety.
-Nie będę w takim razie przeszkadzał ci Ula. Może innym razem uda się nam porozmawiać.
-Nie zostanie pan na podwieczorku -pytał Cieplak? —Babeczki zaraz się upieką.
-Dziękuję panie Józefie, ale dochodzi 17 a o 18 tak, jak mówiłem rozpoczynam dyżur. Miło było pana poznać. Ula mogę zadzwonić?
-Dzwoń -odparła krótko.



-Nie kładziesz się spać? -zapytał Cieplak w kwadrans po odjechaniu Sosnowskiego.
-Nie opłaca się mi kłaść. Robię sobie wakacje tato -oznajmiła. —Przynajmniej na dwa tygodnie. Dzwoniłam dzisiaj do pani Wiśniewskiej i spytałam o wolne pokoje.
-A co PRO -es i firmą? Nie masz zobowiązań?
-Poradzą sobie tato. Międzyzdroje to nie Ameryka i są dobrodziejstwa Internetu.
Po kolejnych dwóch była już spakowana i gotowa na wyjazd do Międzyzdrojów do pani Wiśniewskiej. Kobieta wraz z rodziną prowadziła dom wczasowy, a Ula od czasów liceum i w czasie studiów pomagała w kuchni.  Na miejscu okazało się, że potrzebuje kogoś na okres wakacyjny do recepcji i bez dłuższego zastanawiania się, postanowiła zostać na dłużej niż zamierzała. Wyjazd z dala od Warszawy miał być tak naprawdę ucieczką od Marka a teraz i od Piotra, który zaczął wydzwaniać do niej.
Po tygodniu okazało się, że jej ostatnia niedyspozycja i złe samopoczucie związane było, z tym że jest w ciąży. Błogosławiony stan ucieszył ją, bo nosiła w sobie cząstkę Marka, ale i dawał do zastanowienia się nad dalszym życiem. Wiązać się z Markiem nie chciała, bo ciągle nie mogła być pewna jego przemiany i uczuć. Tym bardziej z Piotrem, bo uczuciem nie darzyła go, a teraz musiałby brać ją z nieswoim dzieckiem. Zdawała sobie sprawę i z tego, że niedługo nie ukryje ciąży przed światem i że prędzej czy później Marek dowie się o niej i spyta. Na razie utrzymywała z nim kontakt telefoniczny.
O wyjeździe Uli Marek dowiedział się po swoim powrocie do Warszawy. Podobnie jak o planach przyjaciółek Uli wyswatania jej z Piotrem Sosnowskim. W pierwszej sprawie wiele nie mógł zrobić, ale w tej drugiej już tak i tuż po rozmowie z Pshemko poszedł do bufetu porozmawiać z całą trójką.
-Możecie powiedzieć mi, dlaczego wtrącacie w sprawy moje i Uli? Co ja wam takiego zrobiłem? Wybiłem wam rodziny? W czym jest lepszy jej znajomy ode mnie?
-Chodziło nam tylko o jej szczęście szefie -odezwała się Iza ze strachem.
-Czyli przy mnie byłaby nieszczęśliwa -pytał z uwydatnieniem.
-My tego nie powiedziałyśmy Marek -odparła Ala.
-Ale tak zabrzmiało. Nie można nikomu szczęścia narzucać, bo nie możemy wiedzieć, co ono oznacza dla kogoś. 
-Ula chodziła ostatnio taka smutna, że pomyślałyśmy, że trzeba jej pomóc -tłumaczyła Ela.
-I znaleźć kogoś -pytał wściekle? —Chociaż ty Ala powinnaś wiedzieć, że nie lubi, jak coś się jej narzuca i wtrąca w życie. Byłaś związana z nią najbardziej.
-Jestem tylko człowiekiem Marek i popełniam błędy, jak każdy -odparła.
-Nawet Wioletta przy swoim małym móżdżku nie wpadłaby na taki pomysł -rzekł, odchodząc.
-Mówiłam, że nie powinniśmy wtrącać się w sprawy Uli -mówiła Milewska. —Mi najbardziej się dostało.
-Ale i tak nic nie wyszło. Ula wyjechała i tyle -stwierdziła Iza.
-Mimo wszystko głupio tak wobec Uli i Marka. Marek zawsze był lojalny wobec nas. Pamiętasz Ela, jak przywrócił cię do pracy, gdy Aleks chciał oddać bufet w inne ręce.  Zawsze dbał o pracowników. A Ula walczyła o Marka na ostatnim spotkaniu zarządu jak lwica. Gdyby nie zależało jej na Marku, pogrążyłaby go.  Ona ciągle kocha go a on ją. Dla niej porzucił Paulinę. Musimy jakoś poodkręcać wszystko.
-Tylko jak Ala? Marek tu a Ula od tygodnia w Międzyzdrojach -mówiła  Ela.
-Udawać, że ktoś chory jest nieetyczne, ale możemy problemami w firmie się posłużyć. Sebastian i Pshemko może nam pomogą. Ja pogadam z Sebą a ty Iza z Pshemko.


Obaj panowie na pomysł dziewczyn przystali. Olszański, bo widział przygnębienie Marka, a Pshemko chciał szczęścia Uli. Teraz pozostało tylko wymyślić powód powrotu Uli.
Do Uli w pierwszej kolejności postanowił zadzwonić Pshemko z wymyśloną informacją o Alexie, który prawdopodobnie zawyża budżet na tkaniny i dodatki, a jej wyliczenia, gdzieś mu zginęły. Dzień później odpowiednio nastawiona przez Sebastiana zadzwoniła Wioletta z pytaniem, jak zrobić porównawcze koszty zakupu tkanin z poprzedniej kolekcji z obecnymi i żalami, że wszyscy wszystko chcą od niej i robi się bałagan. Na sam koniec zatelefonowała Ala i powiedziała jej, że Marek ciągle jest w rozjazdach, a Alex wykorzystuje sytuacje i robi wszystko, aby zaszkodzić mu. Przy okazji nadmieniła o Pshemko, że ciągle ma humory, a Wioletta gubi się w papierach i boi się Aleksa.  Ten zaś wykorzystuje brak kompetencji Wioli i wymaga od niej dziwnych zestawień. Na sam koniec dodała, że dobrze by było, gdyby wróciła na swoje stanowisko asystentki prezesa, bo Marek naprawdę potrzebuje pomocy. Na decyzję Ula potrzebowała jeszcze mniej czasu niż parę dni wcześniej, gdy chciała zostać w Międzyzdrojach, bo dwie godziny po telefonie Ali pakowała swoje walizki.
We firmie Ula pojawiła się kolejnego dnia i od razu skierowała do biura Marka. Wioli nie było, to bez zapowiedzi weszła go gabinetu prezesa.


-Ula -rzekła z radością. —Miło cię widzieć.
-Cześć Marek. Przyszłam z odsieczą.
-Z odsieczą? A kto albo co jest zagrożeniem?
-Słyszałam, że są problemy z Aleksem.
-A tak. Wziął tydzień bezpłatnego urlopu i wyjechał ponad tydzień temu na wakacje, a potrzebujemy jego zatwierdzeń budżetowych.
-Jak to Marek?  Ja słyszałam, że robi jakieś problemy tu na miejscu z naszą kolekcją. Pshemko dzwonił do mnie z takimi informacjami a później Wiola i Ala.
-Widocznie okłamali cię.
-Kazałeś im ściągnąć mnie do firmy?  -zapytała oskarżycielsko.
-Nie Ula. Przysięgam, że nie. Nie mam z tym nic wspólnego. Obiecałem ci, że nie będę naciskał na ciebie. Chociaż to cholernie trudne.  
-To po, co ta cała farsa? -pytała ni siebie ni Marka.
-Nie wiem Ula.
-Muszę porozmawiać z dziewczynami i Pshemko -mówiła, idą w stronę drzwi.
Kiedy weszła do sekretariatu zastała tam nie tylko Wiolettę, ale i Alę, Elę, Izę, Pshemka i Sebastiana.
-A to, co ma być? Komitet powitalny? -pytała.
-Komitet mediatorów Ula. Powinniście porozmawiać w końcu. Wczoraj byłaś jeszcze nad morzem na wakacjach, a gdy tylko dowiedziałaś się o problemach Marka przyjechałaś -mówiła Ala.
-To może jedno oznaczać -odezwała się Wioletta. —Miłość.
-Jeśli trzeba zamkniemy was tu na tak długo, aż nie porozmawiacie -oznajmił Sebastian.
-Urszula dokładnie wie, że swojego uczucia do Marka nie da się oszukać -stwierdził projektant.
-Ani zapomnieć o nim -dodała krawcowa.
-A Marek od czasu jak zrezygnowałaś z pracy, chodzi  jak ten przybity pies. Mówi ci o tym jego osobista sekretarka, to chyba wie.
-Ula, jeśli o mnie chodzi to wszędzie i o każdej porze.
-Nie tu Marek. Wyjdźmy gdzieś.
-Ok. Polecam park i zapiekanki albo Wisłę.
-Tylko nie wracajcie w pojedynkę -rzuciła im Kubasińska.  
-Dziękuję, że zgodziłaś się wyjść Ula -mówił, gdy znaleźli na zewnątrz.
-Nie daliby nam spokoju Marek.
-Ale ty tylko, dlatego zgodziłaś się na wyjście -zapytał z rozpaczą?
-Nie Marek. Prędzej czy później spotkalibyśmy się i tak.
-Oni wszyscy mają rację Ula. Kocham cię i proszę cię, żebyś mi zaufała. Inne kobiety już mnie nie interesują. Tylko ty się liczysz. Kiedyś coś podobnego już ci mówiłem, ale nie było to do końca szczere. Teraz jest. Spoważniałem Ula. Twoja pierwsza ucieczka i ta teraz były czymś okropnym. Czułem pustkę wokół siebie. Sebastian zajmował się Wiolą, a do towarzystwa innych osób nie tęskniłem. Dlatego robiłem sobie wyjazdy służbowe i przypominałem sobie nasz wyjazd. Ula ja kochałem się z tobą naprawdę a nie, dlatego żeby coś zyskać. To były niezapomniane chwile z takimi konsekwencjami, że nie potrafiłem zainteresować się inną. Nie tknąłem nawet Pauli.
-Wszystko tak pięknie ująłeś.
-Czyli wierzysz mi?
-Już raz pytałeś mnie o to. Było nad Wisłą. Powiedziałam wtedy, że tak i źle na tym wyszłam.
-A teraz? -nalegał na odpowiedź.
-Teraz dalej ci wierzę. Nawet w tych chwilach, kiedy czułam największe rozczarowanie tobą i gorycz czułam, że kocham. Nie wierzyłam, że może stać się cud.
-A jednak Ula. Cuda się zdarzają. Kocham cię Ula.
-I ja ciebie Marek -powiedziała w końcu, to na co czekał Marek. —Marek jest... -zaczęła, ale Marek zamknął jej usta słodkim pocałunkiem.
-Marek chciałam powiedzieć, że są jeszcze inne konsekwencje pobytu w SPA niż te twoje problemy natury -oznajmiła mu niepewnie. —Kiedy byłam w Międzyzdrojach, uświadomiłam sobie, że jestem w ciąży.
- Naprawdę -rzekł uradowany. —Cudownie Ula -dodał, obracając ku sobie.
-Bałam się, że będziesz zły.
-Ja zły? Kochanie spełniasz kolejne moje marzenie. Do szczęścia brakuje mi teraz tylko kominka, psa i kota. 


Spacerowali jeszcze pół godziny, a do firmy wrócili objęci. Swoim przyjaciołom natomiast powiedzieli o swojej miłości i małym szczęściu ukrytym pod sercem Uli. 


                   ***********************


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.