Ula tymczasem opracował plan
naprawczy kondycji firmy w postaci nowej kolekcji F&D GUSTO, ale do pracy
nie zamierzała wrócić. We firmie pojawiła się tylko dwa razy. Pierwszy raz, gdy
przyniosła to, co opracowała a drugi raz, gdy przyszło im spotkać się na zarządzie.
-Teraz będziemy już zawsze
skazani na większe zgromadzenia -rzekł z sarkazmem Febo.
-Gdybyśmy przyjęli propozycję
Scacchi, teraz oni siedzieliby na miejscu pani Uli i byłoby większe zgromadzeniu
Alex -mówił Krzysztof. —Mamy dzisiaj do omówienia sprawę prezesury Marka i
nowej kolekcji.
-Po co ta farsa, skoro
wiadomo, że ty i Marek poprzecie projekt pani Cieplak i sama zagłosuje za
-rzekł Febo. —Za naszymi plecami wzbogacała się i podstępem weszła do zarządu.
-Może grzeczniej Alex -rzekł
Marek. —Ta sprawa jest już zamknięta i wyjaśniona.
-Dziękuję Marek -odparła Ula.
Po radzie pan Krzysztof
jeszcze raz pogratulował jej projektu i próbował przekonać do powrotu do firmy.
-Miejsce asystentki Marka
będzie czekać pani Urszulo -mówił z życzliwością.
-Będę pamiętać, a na razie
domem muszę się zająć i remontem. Od dawna planowaliśmy z ojcem remont.
-To powodzenia życzę w tym
remoncie.
-To oprócz malowania i
tapetowania, czym się teraz zajmiesz Ula -pytał Marek, gdy jego ojciec odszedł?
—Jakaś nowa praca?
-Raczej nie. Poświęcę więcej
czas u na PRO-es, a Maciek jakby co mógłby zostać twoim asystentem. Byłby
bliżej Ani.
-Pomyślę Ulę. Mogę odwieźć
cię do domu -pytał z nadzieją?
-Dzięki Marek, ale Ala jedzie
do nas, to się zabiorę z nią.
Przez kolejne dwa tygodnie
Ula pojawiała się czasami we firmie, aby po dokańczać sprawy związane z
projektem. Każda wizyta wiązała się z jakimiś wspomnieniami. Tymi miłymi i o
których chciałaby zapomnieć.
Dręczyły ją i rozterkami czy ponowie zaufać
Markowi. Za taki stan rzeczy odpowiadały przypadki, bo sama była świadkiem, gdy
Marek zajmował się jedną z modelek. Koleżanki zaś opowiedziały o wizycie
Klaudii. Nie zmieniło się to nawet po tym, jak przeczytała jego list i wiedziała,
że napisany był przed jej przemianą. Przy okazji wizyt w firmie Ula spotykała
się z koleżankami. Te zaś widząc jej stan zobojętnienia, postanowiły wyswatać ją
z Piotrem.
-Ty widziałaś go i poznałaś,
to pojedziesz z Elą do tego szpitala, gdzie pracuje i powiesz, że Ula tęskni za
nim, ale nie ma odwagi odezwać się pierwsza -mówiła krawcowa, gdy Ala przyszła
do jej pracowni.
-Tylko raz widziałam. I wiem
czy to dobry pomysł. Ula jest dorosła.
-Tylko że od powrotu chodzi
smutna. To może tylko tęsknotę oznaczać.
-Niekoniecznie Iza. Tyle się
ostatnio działo, że waha się cokolwiek zrobić.
-I my jej pomożemy -mówiła
krawcowa, nie zważając, że Pshemko przysłuchuje się im.
-Może jej przygnębienie ma związek
z wyjazdem Marka -wysunęła argumentem.
-Sama widziałaś Marka z
Klaudią. On się nie zmieni. A Ula potrzebuje kogoś stałego w uczuciach.
-Dobrze Iza, ale jak nic z
tego nie wyjdzie, zostawimy Ulę w spokoju -odparła Ala.
-Zgoda.
-Czy Izabella oszalała? Czy
wie, co robi? -pytał mistrz po odejściu kadrowej.
-Sukienkę z falbanami.
-Ja o Urszuli mówię? Co
Izabella z Urszulą robi? Jaki Piotr ma się z nią umówić, jak Ula do Marka
pasuje.
-Mistrz wybaczy, ale gołym
okiem widać przygnębienie Uli i ktoś musi ją z tego stanu wyciągnąć.
-Przygnębiona jest, bo jest w
rozterce i to ja wyciągnę ją z tego letargu, a nie jakiś tam Piotr.
Pshemko najchętniej
porozmawiałby z Markiem, ale prezes wyjechał na wschód na pięć dni i musiał
poczekać do jego powrotu.
Dwa dni później, gdy Ula
wracała do domu przed domem, zauważyła czyjś samochód. Było to o tyle dziwne, bo
nikt ze znajomych i rodziny takiego auta nie miał. Jeszcze przed wejściem do
domu okazało się, że to Piotr Sosnowski nim przyjechał. Siedział z jej ojcem na
podwórzu i w najlepsze rozmawiali przy pustych już szklankach po kawie.
-Cześć Piotr. Co tu robisz
-zapytała z niezadowoleniem?
-Cześć. Twoje przyjaciółki
powiedziały mi, że chciałaś spotkać się ze mną, ale odwagi nie masz.
-Nic takiego nie mówiłam.
Musiały same wpaść na tak idiotyczny pomysł.
-Przepraszam Ula. Nie
chciałem robić problemu.
-Córciu pan Piotr to taki
miły człowiek. Nie powinnaś z nim tak rozmawiać -wtrącił swoje Józef.
-Zmęczona jestem i głowa mnie
boli przez ten upał. Połowa czerwca a ja mam już dość -usprawiedliwiała
się. —Muszę położyć się i zdrzemnąć.
-Taka duszna pogoda jak
dzisiaj może dać się we znaki -odparł Sosnowski.
-Ja należę to meteopatów
niestety.
-Nie będę w takim razie
przeszkadzał ci Ula. Może innym razem uda się nam porozmawiać.
-Nie zostanie pan na
podwieczorku -pytał Cieplak? —Babeczki zaraz się upieką.
-Dziękuję panie Józefie, ale
dochodzi 17 a o 18 tak, jak mówiłem rozpoczynam dyżur. Miło było pana poznać.
Ula mogę zadzwonić?
-Dzwoń -odparła krótko.
-Nie kładziesz się spać?
-zapytał Cieplak w kwadrans po odjechaniu Sosnowskiego.
-Nie opłaca się mi kłaść. Robię
sobie wakacje tato -oznajmiła. —Przynajmniej na dwa tygodnie. Dzwoniłam dzisiaj
do pani Wiśniewskiej i spytałam o wolne pokoje.
-A co PRO -es i firmą? Nie
masz zobowiązań?
-Poradzą sobie tato.
Międzyzdroje to nie Ameryka i są dobrodziejstwa Internetu.
Po kolejnych dwóch była już
spakowana i gotowa na wyjazd do Międzyzdrojów do pani Wiśniewskiej. Kobieta
wraz z rodziną prowadziła dom wczasowy, a Ula od czasów liceum i w czasie
studiów pomagała w kuchni. Na miejscu
okazało się, że potrzebuje kogoś na okres wakacyjny do recepcji i bez dłuższego
zastanawiania się, postanowiła zostać na dłużej niż zamierzała. Wyjazd z dala
od Warszawy miał być tak naprawdę ucieczką od Marka a teraz i od Piotra, który zaczął
wydzwaniać do niej.
Po tygodniu okazało się, że
jej ostatnia niedyspozycja i złe samopoczucie związane było, z tym że jest w
ciąży. Błogosławiony stan ucieszył ją, bo nosiła w sobie cząstkę Marka, ale i
dawał do zastanowienia się nad dalszym życiem. Wiązać się z Markiem nie
chciała, bo ciągle nie mogła być pewna jego przemiany i uczuć. Tym bardziej z
Piotrem, bo uczuciem nie darzyła go, a teraz musiałby brać ją z nieswoim
dzieckiem. Zdawała sobie sprawę i z tego, że niedługo nie ukryje ciąży przed
światem i że prędzej czy później Marek dowie się o niej i spyta. Na razie
utrzymywała z nim kontakt telefoniczny.
O wyjeździe Uli Marek
dowiedział się po swoim powrocie do Warszawy. Podobnie jak o planach
przyjaciółek Uli wyswatania jej z Piotrem Sosnowskim. W pierwszej sprawie wiele
nie mógł zrobić, ale w tej drugiej już tak i tuż po rozmowie z Pshemko poszedł
do bufetu porozmawiać z całą trójką.
-Możecie powiedzieć mi, dlaczego
wtrącacie w sprawy moje i Uli? Co ja wam takiego zrobiłem? Wybiłem wam rodziny?
W czym jest lepszy jej znajomy ode mnie?
-Chodziło nam tylko o jej
szczęście szefie -odezwała się Iza ze strachem.
-Czyli przy mnie byłaby
nieszczęśliwa -pytał z uwydatnieniem.
-My tego nie powiedziałyśmy
Marek -odparła Ala.
-Ale tak zabrzmiało. Nie
można nikomu szczęścia narzucać, bo nie możemy wiedzieć, co ono oznacza dla
kogoś.
-Ula chodziła ostatnio taka
smutna, że pomyślałyśmy, że trzeba jej pomóc -tłumaczyła Ela.
-I znaleźć kogoś -pytał
wściekle? —Chociaż ty Ala powinnaś wiedzieć, że nie lubi, jak coś się jej
narzuca i wtrąca w życie. Byłaś związana z nią najbardziej.
-Jestem tylko człowiekiem
Marek i popełniam błędy, jak każdy -odparła.
-Nawet Wioletta przy swoim
małym móżdżku nie wpadłaby na taki pomysł -rzekł, odchodząc.
-Mówiłam, że nie powinniśmy wtrącać
się w sprawy Uli -mówiła Milewska. —Mi najbardziej się dostało.
-Ale i tak nic nie wyszło.
Ula wyjechała i tyle -stwierdziła Iza.
-Mimo wszystko głupio tak
wobec Uli i Marka. Marek zawsze był lojalny wobec nas. Pamiętasz Ela, jak
przywrócił cię do pracy, gdy Aleks chciał oddać bufet w inne ręce. Zawsze dbał o pracowników. A Ula walczyła o
Marka na ostatnim spotkaniu zarządu jak lwica. Gdyby nie zależało jej na Marku,
pogrążyłaby go. Ona ciągle kocha go a on
ją. Dla niej porzucił Paulinę. Musimy jakoś poodkręcać wszystko.
-Tylko jak Ala? Marek tu a
Ula od tygodnia w Międzyzdrojach -mówiła Ela.
-Udawać, że ktoś chory jest
nieetyczne, ale możemy problemami w firmie się posłużyć. Sebastian i Pshemko
może nam pomogą. Ja pogadam z Sebą a ty Iza z Pshemko.
Obaj panowie na pomysł
dziewczyn przystali. Olszański, bo widział
przygnębienie Marka, a Pshemko chciał szczęścia Uli. Teraz pozostało tylko
wymyślić powód powrotu Uli.
Do Uli w pierwszej kolejności
postanowił zadzwonić Pshemko z wymyśloną informacją o Alexie, który prawdopodobnie
zawyża budżet na tkaniny i dodatki, a jej wyliczenia, gdzieś mu zginęły. Dzień później
odpowiednio nastawiona przez Sebastiana zadzwoniła Wioletta z pytaniem, jak
zrobić porównawcze koszty zakupu tkanin z poprzedniej kolekcji z obecnymi i żalami,
że wszyscy wszystko chcą od niej i robi się bałagan. Na sam koniec zatelefonowała
Ala i powiedziała jej, że Marek ciągle jest w rozjazdach, a Alex wykorzystuje
sytuacje i robi wszystko, aby zaszkodzić mu. Przy okazji nadmieniła o Pshemko,
że ciągle ma humory, a Wioletta gubi się w papierach i boi się Aleksa. Ten zaś wykorzystuje brak kompetencji Wioli i
wymaga od niej dziwnych zestawień. Na sam koniec dodała, że dobrze by było,
gdyby wróciła na swoje stanowisko asystentki prezesa, bo Marek naprawdę
potrzebuje pomocy. Na decyzję Ula potrzebowała jeszcze mniej czasu niż parę dni
wcześniej, gdy chciała zostać w Międzyzdrojach, bo dwie godziny po telefonie
Ali pakowała swoje walizki.
We firmie Ula pojawiła się
kolejnego dnia i od razu skierowała do biura Marka. Wioli nie było, to bez
zapowiedzi weszła go gabinetu prezesa.
-Ula -rzekła z radością. —Miło
cię widzieć.
-Cześć Marek. Przyszłam z
odsieczą.
-Z odsieczą? A kto albo co
jest zagrożeniem?
-Słyszałam, że są problemy z
Aleksem.
-A tak. Wziął tydzień bezpłatnego
urlopu i wyjechał ponad tydzień temu na wakacje, a potrzebujemy jego
zatwierdzeń budżetowych.
-Jak to Marek? Ja słyszałam, że robi jakieś problemy tu na
miejscu z naszą kolekcją. Pshemko dzwonił do mnie z takimi informacjami a później
Wiola i Ala.
-Widocznie okłamali cię.
-Kazałeś im ściągnąć mnie do
firmy? -zapytała oskarżycielsko.
-Nie Ula. Przysięgam, że nie.
Nie mam z tym nic wspólnego. Obiecałem ci, że nie będę naciskał na ciebie. Chociaż
to cholernie trudne.
-To po, co ta cała farsa?
-pytała ni siebie ni Marka.
-Nie wiem Ula.
-Muszę porozmawiać z
dziewczynami i Pshemko -mówiła, idą w stronę drzwi.
Kiedy weszła do sekretariatu
zastała tam nie tylko Wiolettę, ale i Alę, Elę, Izę, Pshemka i Sebastiana.
-A to, co ma być? Komitet
powitalny? -pytała.
-Komitet mediatorów Ula.
Powinniście porozmawiać w końcu. Wczoraj byłaś jeszcze nad morzem na wakacjach,
a gdy tylko dowiedziałaś się o problemach Marka przyjechałaś -mówiła Ala.
-To może jedno oznaczać -odezwała
się Wioletta. —Miłość.
-Jeśli trzeba zamkniemy was
tu na tak długo, aż nie porozmawiacie -oznajmił Sebastian.
-Urszula dokładnie wie, że
swojego uczucia do Marka nie da się oszukać -stwierdził projektant.
-Ani zapomnieć o nim -dodała krawcowa.
-A Marek od czasu jak
zrezygnowałaś z pracy, chodzi jak ten przybity pies. Mówi ci o tym jego osobista sekretarka, to chyba wie.
-Ula, jeśli o mnie chodzi to wszędzie
i o każdej porze.
-Nie tu Marek. Wyjdźmy
gdzieś.
-Ok. Polecam park i
zapiekanki albo Wisłę.
-Tylko nie wracajcie w
pojedynkę -rzuciła im Kubasińska.
-Dziękuję, że zgodziłaś się
wyjść Ula -mówił, gdy znaleźli na zewnątrz.
-Nie daliby nam spokoju
Marek.
-Ale ty tylko, dlatego
zgodziłaś się na wyjście -zapytał z rozpaczą?
-Nie Marek. Prędzej czy później
spotkalibyśmy się i tak.
-Oni wszyscy mają rację Ula.
Kocham cię i proszę cię, żebyś mi zaufała. Inne kobiety już mnie nie
interesują. Tylko ty się liczysz. Kiedyś coś podobnego już ci mówiłem, ale nie
było to do końca szczere. Teraz jest. Spoważniałem Ula. Twoja pierwsza ucieczka
i ta teraz były czymś okropnym. Czułem pustkę wokół siebie. Sebastian zajmował się
Wiolą, a do towarzystwa innych osób nie tęskniłem. Dlatego robiłem sobie
wyjazdy służbowe i przypominałem sobie nasz wyjazd. Ula ja kochałem się z tobą
naprawdę a nie, dlatego żeby coś zyskać. To były niezapomniane chwile z takimi
konsekwencjami, że nie potrafiłem zainteresować się inną. Nie tknąłem nawet
Pauli.
-Wszystko tak pięknie ująłeś.
-Czyli wierzysz mi?
-Już raz pytałeś mnie o to.
Było nad Wisłą. Powiedziałam wtedy, że tak i źle na tym wyszłam.
-A teraz? -nalegał na
odpowiedź.
-Teraz dalej ci wierzę. Nawet
w tych chwilach, kiedy czułam największe rozczarowanie tobą i gorycz czułam, że
kocham. Nie wierzyłam, że może stać się cud.
-A jednak Ula. Cuda się zdarzają.
Kocham cię Ula.
-I ja ciebie Marek -powiedziała
w końcu, to na co czekał Marek. —Marek jest... -zaczęła, ale Marek zamknął jej
usta słodkim pocałunkiem.
-Marek chciałam powiedzieć,
że są jeszcze inne konsekwencje pobytu w SPA niż te twoje problemy natury -oznajmiła
mu niepewnie. —Kiedy byłam w Międzyzdrojach, uświadomiłam sobie, że jestem w
ciąży.
- Naprawdę -rzekł uradowany.
—Cudownie Ula -dodał, obracając ku sobie.
-Bałam się, że będziesz zły.
-Ja zły? Kochanie spełniasz
kolejne moje marzenie. Do szczęścia brakuje mi teraz tylko kominka, psa i kota.
Spacerowali jeszcze pół
godziny, a do firmy wrócili objęci. Swoim przyjaciołom natomiast powiedzieli o
swojej miłości i małym szczęściu ukrytym pod sercem Uli.
***********************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.