Słowa Damiana, że jest za
mało kobieca w sensie charakteru podziałały motywująco na Gabrysię i
postanowiła, że udowodni mu, że umie i w kuchni coś zdziałać. Na dobry początek postanowiła upiec swoje
ulubione ciasto z dzieciństwa Murzynka. Przepis znalazła w Internecie i zakasując
rękawy wzięła się za pieczenie. Chwilę później w domu i kuchni pojawiła się
Marta.
-Ty w kuchni? Co się stało?
-pytała zdziwiona.
-Nic się nie stało Marta.
Muszę się odstresować -wymyśliła na poczekaniu, bo nigdy w ten sposób się nie
relaksowała.
-To naprawdę musiało cię coś
mocno zdenerwować.
-Twój chłopak zarzucił mi, że
jestem …
-Jeśli masz na myśli Damiana
to nie jesteśmy parą -wtrąciła. —Powiedzmy, że się kumplujemy. Ja tak myślę i
on.
-Nie wiedziałam. Tyle czasu
spędzacie razem.
-Razem działamy charytatywnie
to i dużo jesteśmy razem. Miłość to nie jest. Zapewniam cię. No i mama widzi w
nim zięcia. To co powiedział ci Damian?
-Jestem za mało kobieca w
sensie charakteru. Dokładnie to, że poświęcam za dużo czasu na pracę i tylko
kariera się dla mnie liczy.
-On tak ma, że mówi co myśli.
Da się przyzwyczaić Gabi.
-Dobrze, że Wojtek jest inny
i myśli inaczej -mówiła, nie przyznając się przed siostrą, że jak na razie
łączy ich tylko przyjaźń z szefem i próbuje to zmienić.
Ciasto wyszło im całkiem
dobrze i Gabi postanowiła zanieść je i ojcu do szpitala. W sali ojca był i
Damian, choć jej wuja akurat nie było.
-Chyba nocujesz tutaj, skoro
ciągle się spotykamy -rzekła na jego widok.
-Albo to przeznaczenie
-zażartował.
-Prędzej skaranie -rzuciła
ironicznie. —Niedługo w lodówce cię zobaczę.
-Jakie to słodkie -odezwał
się Górecki. —Aż iskrzy, jak rozmawiacie.
-Jestem tu, bo jestem
wolontariuszem na oddziale dziecięcym – wyjaśnił Damian. —Czytam im, zabawiam,
podnoszę na duchu, a w wolnej chwili tutaj wpadam. Siostra nie mówiła ci, że
razem tu działamy?
-Nie -odparła krótko. —Tato
masz tutaj wodę, owoce i upiekłam ci ciasto -zwróciła się do ojca.
-Wystarczy, że człowiek
zachoruje, a zadbają o ciebie -rzekł Górecki, gdy córka rozpakowała złotko z
czterema kawałkami ciasta. —Częstuj się Damian.
-Chętnie spróbuję.
-Całkiem dobre -zagadnął po
pierwszym kęsie. —Ja dałbym tylko coś do przełożenia.
-Dziękuję. Zapamiętam sobie
uwagi.
-Pochwaliłem przecież Gabi. Nie
wiem skąd ta ironia w głosie.
Odpowiadać nie musiała, bo
zadzwonił jej telefon.
-Pójdę odebrać na korytarzu.
Chwilę później wróciła do
sali.
-Dzwonił Wojtek -zaczęła
wyjaśniać. —Zepsuł mu się samochód i naprawią mu dopiero jutro późnym
popołudniem. Nie będzie mógł przyjechać po mnie. Będę musiała pojechać pociągiem
do Warszawy.
-Damian jutro w południe
jedzie, to może cię podrzucić -oznajmił Górecki.
-Tato -upomniała ojca. —Nie
wypada się narzucać.
-Twój tato ma rację -wtrącił
Damian. —Po co masz tłuc się pociągiem, skoro i ja jadę w tym samym czasie. Sam
zaproponowałbym ci wspólną podróż.
-Nie chcę robić ci kłopotu
Damian.
-Żaden kłopot. Nie lubię sam
podróżować. Chyba że boisz się jechać ze
mną?
-Chyba żartujesz?
-To w czym rzecz?
-W niczym. Mogę jechać z
tobą, jeśli ci już tak zależy.
-Mądra decyzja. Będę u ciebie
przed trzynastą. Może być.
-Może. Odwdzięczę się w
przyszłości.
-Nawet dzisiaj, jeśli masz
czas. Obiecałem dzieciakom przeczytać bajkę na podział na głosy, ale koleżanka
nie mogła przyjść, a nie chcę ich zawieźć.
-A wpuszczą mnie?
-Jest już popołudnie
ordynatora już mnie nie ma, a do mnie mają zaufanie to pewnie tak.
Dziesięć minut później oboje
siedzieli w pokoju zabaw i układali klocki i puzzle. Damian jak zauważyła do
dzieci miał podejście, a i one były pod jego wrażeniem. Później przyszedł czas
na bajkę. Dzieci słuchały ich czytania w skupieniu i z otwartymi buziami.
-A później żyli długo i
szczęśliwie -zakończyła bajkę Gabi.
-Pocałuje się -odezwała się
jakaś odważniejsza dziewczynka. —Po ślubie się całuje.
-Gabi to twoja księżniczka
-powiedziała inna dziewczynka.
Pocałunek był symboliczny w
policzek. Dzieciom wystarczyło to. Dla niej był dziwny, bo gdy podobny całusy
na powitanie czy pożegnanie dawał jej Wojtek nie czuła mrowienia w miejscu
pocałunku.
Po powrocie do domu i kładąc
się spać myślała już o jutrzejszym dniu i Wojtku. W nocy śnił się jej mimo to
Damian.
Następnego dnia przed podróżą
zadzwoniła do szefa i poprosiła go o to, że jak już wyjdzie z samochodu Damiana,
to ma przywitać się z nią czule. Wojtek zgodził się, bo pomyślał, że chce
wzbudzić zazdrość w Damianie. Ona powodów takiego swojego zachowania do końca nie
zrozumiała. Nie był pewna i tego w kim chce wzbudzić zazdrość. W Damianie czy
Wojtku.
Podróż tak zła, jak myślała
Gabrysia nie była, bo razem z nimi nieoczekiwanie jechała Michasia jego kuzynka.
W połowie drogi za sprawą Misi zdanie zmieniła. Dziewczyna miała nawyk ciągłego
mówienia na końcu zdania co nie i dużo do powiedzenia nie miała. Miała za to
ochotę na jej brata, bo ciągle wypytała o niego.
Sam Tomek Górecki daleki był
to bliższej znajomości z Misią. Za to dawna koleżanka z lat dzieciństwa Kasia
była w jego myślach. Idąc do ojca w niedzielę liczył, że będzie miała dyżur. I
faktycznie spotkał ją przy windzie. Jechała do stołówki na obiad i postanowi, że
potowarzyszy jej.
- Twój tato ciągle jest tak
samo wesoły jak niegdyś. Wspominałam rodzicom o nim i same dobre słowa
słyszałam o nim.
-Staruszek zawsze taki był.
Nawet w najbardziej ciężkich chwilach umiał podnieść na duchu. Jednak ta
choroba przerasta go, choć próbuje to ukryć. Boimy się o niego.
-Spokojnie Tomek. Jak na jego
wiek, to rokowania są dobre. Tak mówi Adam.
-A Adam jest tutaj lekarzem
jak rozumiem?
-Tak. Dokładnie to rezydentem
i szkoli się pod okiem doktora Konopki. A prywatnie moim chłopakiem -dodała to
co sam podejrzewał i wprawiło w smutek. —Twój tato opowiadał mi trochę o tobie,
Gabi i Marcie. Martwi się, że wnuków się nie doczeka.
-Tak. Tato i mama mają
obsesje na pożenienie całej naszej trójki.
-W przeciwieństwie do moich.
Oni mówią mi, że powinna to być decyzja na całe życie i trzeba zastanowić się.
Nawet lekarz nie jest dla nich dobry. Mówią, że powinno rodzinę się znać, bo to
co z domu wyniesie facet przenosi do małżeństwa, a Adam jest z Warszawy.
-Coś w tym jest Kaśka.
-Obiecałeś kiedyś spotkanie
we czwórkę? Pamiętasz?
-Pamiętam i dotrzymam słowa.
Gdy winda zjechała na parter to
do bufetu było tylko parę kroków. W stołówce wolnego stolika nie było, więc
Kasia dosiadła się do koleżanek, a Tomek z kawą usadowił się przy barze. Po
powrocie na salę ojca była tam córka pana Tomczyka Michasia. Za namową panów i
jej skusił się i poszedł z nią do kina.
W tym samym czasie Wojtek
odwiózł Gabrysię do domu i został ponownie zaproszony na obiad przez panią
Górecką. Na obiad przystał, bo w domu była i Marta i mógł chociaż popatrzeć
sobie na nią i porozmawiać. Po obiedzie był jeszcze czas na kawę. Dołączył do nich
również Damian, który przyjechał niby po Martę, ale tak naprawdę chciał
zobaczyć Gabrysię. Dla pani Góreckiej było przyjemnością gościć ich, bo
widziała w nich swoich zięciów. Nie wiedziała tylko tego, że Marta i Damian już
dawno temu doszli do wniosku, że łączy ich wyłącznie praca i przyjaźń, a
starsza córka tylko udaje swój związek z Wojtkiem.
-Jak udała się zabawa? -pytał
z grzeczności Damian.
-Bardzo dobrze. Bawiliśmy się
do drugiej w nocy -oznajmiła Gabi.
-A ja jeszcze raz dziękuję,
że przywiozłeś Gabrysię -odezwał się Wojtek.
-Drobnostka.
-My dzisiaj idziemy z
Damianem na charytatywny festyn -oznajmiła Marta.
-Może i my się wybierzemy
-zaproponował Wojtek Gabrysi.
-Ale miałeś wracać dzisiaj do
Krakowa.
-Mogę jechać jutro rano.
Jestem w końcu szefem.
Cała czwórka na festynie
bawiła się dobrze. Razem brali udział w
konkursach, mieli wspólny stolik, a wieczorem zostali na zabawie tanecznej.
-Kochasz się w tym szefie
Gabi? -zapytał nieoczekiwanie Damian, widząc jak patrzy na pląsy siostry i Wojtka.
-Aż tak widać? -pytała Marta.
-Ja widzę. Ciężko tak patrzeć
na kogoś kto jest zajęty. Prawda.
-To znaczy, że i ty i Gabi.
-Tak podoba mi się i z urody,
i z charakteru. Ale jest już zajęta.
-Niezły ambaras. Dwie siostry
podkochują się w jednym facecie.
Wojtek również od czasu do
czasu patrzył w stronę Marty i Damiana. Widział ich roześmiane twarze i wspólną
pracę w opiece nad grupą dzieci.
-Twoją siostrę i Damian na
pewno nic nie łączy? – pytał Gabi. —Ładną parę tworzą. Nie wiem czy dobrze
robię bawiąc się w twoją grę zazdrości Gabi.
-Na pewno. Sama mi mówiła, że
są tylko przyjaciółmi.
-Wiesz Gabi. Nie chcę nic
rozbijać.
-Nic nie rozbijasz. Chodzi mi
tylko o Damiana. Nie mogłabym odebrać siostrze chłopaka.
-Może lepiej będzie, jak
porozmawiasz z nim szczerze -sugerował.
-Nie chcę się narzucać. Chyba
mnie nie lubi.
-Życie sobie tylko
komplikujesz Gabi -odparł.
Parę minut później Wojtek i
Damian mieli okazję porozmawiać sam na sam. Głównie to Wojtek chciał sprawdzić,
czy Gabrysia mówi prawdę.
-Miło popatrzeć na was
-zagadnął. —To znaczy na ciebie i Martę. Pasujecie do siebie. Oboje lubicie
rodzinne życie. Tylko pozazdrościć takiego związku
-Nic z tych rzeczy Wojtek
-mówił Damian, kręcąc głową. —Jesteśmy
tylko przyjaciółmi.
-Nie wiedziałem. Tyle czasu
spędzacie razem, że myślałem, że to coś więcej.
-Ja jestem wolny jak ptak, a
Marcie ktoś inny się podoba -mówił nie zdradzając, że to jego rozmówca, bo był
przekonany, że są z Gabrysią.
-Skoro z niej tak samo
interesująca dziewczyna jak Gabrysia, to nie dziwne -odparł zmartwiony.