niedziela, 29 września 2019

Rodzeństwo Góreckich cz. 3


Słowa Damiana, że jest za mało kobieca w sensie charakteru podziałały motywująco na Gabrysię i postanowiła, że udowodni mu, że umie i w kuchni coś zdziałać.   Na dobry początek postanowiła upiec swoje ulubione ciasto z dzieciństwa Murzynka. Przepis znalazła w Internecie i zakasując rękawy wzięła się za pieczenie. Chwilę później w domu i kuchni pojawiła się Marta.
-Ty w kuchni? Co się stało? -pytała zdziwiona.
-Nic się nie stało Marta. Muszę się odstresować -wymyśliła na poczekaniu, bo nigdy w ten sposób się nie relaksowała.
-To naprawdę musiało cię coś mocno zdenerwować.
-Twój chłopak zarzucił mi, że jestem …
-Jeśli masz na myśli Damiana to nie jesteśmy parą -wtrąciła. —Powiedzmy, że się kumplujemy. Ja tak myślę i on.
-Nie wiedziałam. Tyle czasu spędzacie razem.
-Razem działamy charytatywnie to i dużo jesteśmy razem. Miłość to nie jest. Zapewniam cię. No i mama widzi w nim zięcia. To co powiedział ci Damian?
-Jestem za mało kobieca w sensie charakteru. Dokładnie to, że poświęcam za dużo czasu na pracę i tylko kariera się dla mnie liczy.
-On tak ma, że mówi co myśli. Da się przyzwyczaić Gabi.
-Dobrze, że Wojtek jest inny i myśli inaczej -mówiła, nie przyznając się przed siostrą, że jak na razie łączy ich tylko przyjaźń z szefem i próbuje to zmienić.
-To masz szczęście Gabi, że to samo czujecie.



Ciasto wyszło im całkiem dobrze i Gabi postanowiła zanieść je i ojcu do szpitala. W sali ojca był i Damian, choć jej wuja akurat nie było.
-Chyba nocujesz tutaj, skoro ciągle się spotykamy -rzekła na jego widok.
-Albo to przeznaczenie -zażartował.
-Prędzej skaranie -rzuciła ironicznie. —Niedługo w lodówce cię zobaczę.
-Jakie to słodkie -odezwał się Górecki.—Aż iskrzy, jak rozmawiacie. 
-Jestem tu, bo jestem wolontariuszem na oddziale dziecięcym – wyjaśnił Damian. —Czytam im, zabawiam, podnoszę na duchu, a w wolnej chwili tutaj wpadam. Siostra nie mówiła ci, że razem tu działamy?
-Nie -odparła krótko. —Tato masz tutaj wodę, owoce i upiekłam ci ciasto -zwróciła się do ojca. 
-Wystarczy, że człowiek zachoruje, a zadbają o ciebie -rzekł Górecki, gdy córka rozpakowała złotko z czterema kawałkami ciasta. —Częstuj się Damian.
-Chętnie spróbuję.
-Całkiem dobre -zagadnął po pierwszym kęsie. —Ja dałbym tylko coś do przełożenia.
-Dziękuję. Zapamiętam sobie uwagi.
-Pochwaliłem przecież Gabi. Nie wiem skąd ta ironia w głosie.
Odpowiadać nie musiała, bo zadzwonił jej telefon.
-Pójdę odebrać na korytarzu.  
Chwilę później wróciła do sali.
-Dzwonił Wojtek -zaczęła wyjaśniać. —Zepsuł mu się samochód i naprawią mu dopiero jutro późnym popołudniem. Nie będzie mógł przyjechać po mnie. Będę musiała pojechać pociągiem do Warszawy.
-Damian jutro w południe jedzie, to może cię podrzucić -oznajmił Górecki.
-Tato -upomniała ojca. —Nie wypada się narzucać.
-Twój tato ma rację -wtrącił Damian. —Po co masz tłuc się pociągiem, skoro i ja jadę w tym samym czasie. Sam zaproponowałbym ci wspólną podróż.
-Nie chcę robić ci kłopotu Damian.
-Żaden kłopot. Nie lubię sam podróżować.  Chyba że boisz się jechać ze mną?
-Chyba żartujesz?
-To w czym rzecz?
-W niczym. Mogę jechać z tobą, jeśli ci już tak zależy.
-Mądra decyzja. Będę u ciebie przed trzynastą. Może być.
-Może. Odwdzięczę się w przyszłości.
-Nawet dzisiaj, jeśli masz czas. Obiecałem dzieciakom przeczytać bajkę na podział na głosy, ale koleżanka nie mogła przyjść, a nie chcę ich zawieźć.
-A wpuszczą mnie?
-Jest już popołudnie ordynatora już mnie nie ma, a do mnie mają zaufanie to pewnie tak.
Dziesięć minut później oboje siedzieli w pokoju zabaw i układali klocki i puzzle. Damian jak zauważyła do dzieci miał podejście, a i one były pod jego wrażeniem. Później przyszedł czas na bajkę. Dzieci słuchały ich czytania w skupieniu i z otwartymi buziami.


-A później żyli długo i szczęśliwie -zakończyła bajkę Gabi.
-Pocałuje się -odezwała się jakaś odważniejsza dziewczynka. —Po ślubie się całuje.
-Gabi to twoja księżniczka -powiedziała inna dziewczynka.
Pocałunek był symboliczny w policzek. Dzieciom wystarczyło to. Dla niej był dziwny, bo gdy podobny całusy na powitanie czy pożegnanie dawał jej Wojtek nie czuła mrowienia w miejscu pocałunku.
Po powrocie do domu i kładąc się spać myślała już o jutrzejszym dniu i Wojtku. W nocy śnił się jej mimo to Damian.

Następnego dnia przed podróżą zadzwoniła do szefa i poprosiła go o to, że jak już wyjdzie z samochodu Damiana, to ma przywitać się z nią czule. Wojtek zgodził się, bo pomyślał, że chce wzbudzić zazdrość w Damianie. Ona powodów takiego swojego zachowania do końca nie zrozumiała. Nie był pewna i tego w kim chce wzbudzić zazdrość. W Damianie czy Wojtku.
Podróż tak zła, jak myślała Gabrysia nie była, bo razem z nimi nieoczekiwanie jechała Michasia jego kuzynka. W połowie drogi za sprawą Misi zdanie zmieniła. Dziewczyna miała nawyk ciągłego mówienia na końcu zdania co nie i dużo do powiedzenia nie miała. Miała za to ochotę na jej brata, bo ciągle wypytała o niego.  
Sam Tomek Górecki daleki był to bliższej znajomości z Misią. Za to dawna koleżanka z lat dzieciństwa Kasia była w jego myślach. Idąc do ojca w niedzielę liczył, że będzie miała dyżur. I faktycznie spotkał ją przy windzie. Jechała do stołówki na obiad i postanowi, że potowarzyszy jej.
-Twój tato ciągle jest tak samo wesoły jak niegdyś. Wspominałam rodzicom o nim i same dobre słowa słyszałam o nim.
-Staruszek zawsze taki był. Nawet w najbardziej ciężkich chwilach umiał podnieść na duchu. Jednak ta choroba przerasta go, choć próbuje to ukryć. Boimy się o niego.
-Spokojnie Tomek. Jak na jego wiek, to rokowania są dobre. Tak mówi Adam.
-A Adam jest tutaj lekarzem jak rozumiem?
-Tak. Dokładnie to rezydentem i szkoli się pod okiem doktora Konopki. A prywatnie moim chłopakiem -dodała to co sam podejrzewał i wprawiło w smutek. —Twój tato opowiadał mi trochę o tobie, Gabi i Marcie. Martwi się, że wnuków się nie doczeka.
-Tak. Tato i mama mają obsesje na pożenienie całej naszej trójki.
-W przeciwieństwie do moich. Oni mówią mi, że powinna to być decyzja na całe życie i trzeba zastanowić się. Nawet lekarz nie jest dla nich dobry. Mówią, że powinno rodzinę się znać, bo to co z domu wyniesie facet przenosi do małżeństwa, a Adam jest z Warszawy.
-Coś w tym jest Kaśka.
-Obiecałeś kiedyś spotkanie we czwórkę? Pamiętasz?
-Pamiętam i dotrzymam słowa.
Gdy winda zjechała na parter to do bufetu było tylko parę kroków. W stołówce wolnego stolika nie było, więc Kasia dosiadła się do koleżanek, a Tomek z kawą usadowił się przy barze. Po powrocie na salę ojca była tam córka pana Tomczyka Michasia. Za namową panów i jej skusił się i poszedł z nią do kina. 



W tym samym czasie Wojtek odwiózł Gabrysię do domu i został ponownie zaproszony na obiad przez panią Górecką. Na obiad przystał, bo w domu była i Marta i mógł chociaż popatrzeć sobie na nią i porozmawiać. Po obiedzie był jeszcze czas na kawę. Dołączył do nich również Damian, który przyjechał niby po Martę, ale tak naprawdę chciał zobaczyć Gabrysię. Dla pani Góreckiej było przyjemnością gościć ich, bo widziała w nich swoich zięciów. Nie wiedziała tylko tego, że Marta i Damian już dawno temu doszli do wniosku, że łączy ich wyłącznie praca i przyjaźń, a starsza córka tylko udaje swój związek z Wojtkiem.
-Jak udała się zabawa? -pytał z grzeczności Damian.
-Bardzo dobrze. Bawiliśmy się do drugiej w nocy -oznajmiła Gabi.
-A ja jeszcze raz dziękuję, że przywiozłeś Gabrysię -odezwał się Wojtek.
-Drobnostka.
-My dzisiaj idziemy z Damianem na charytatywny festyn -oznajmiła Marta.
-Może i my się wybierzemy -zaproponował Wojtek Gabrysi.
-Ale miałeś wracać dzisiaj do Krakowa.
-Mogę jechać jutro rano. Jestem w końcu szefem.

Cała czwórka na festynie bawiła się dobrze.  Razem brali udział w konkursach, mieli wspólny stolik, a wieczorem zostali na zabawie tanecznej.


-Kochasz się w tym szefie Gabi? -zapytał nieoczekiwanie Damian, widząc jak patrzy na pląsy siostry i Wojtka.
-Aż tak widać? -pytała Marta.
-Ja widzę. Ciężko tak patrzeć na kogoś kto jest zajęty. Prawda.
-To znaczy, że i ty i Gabi.
-Tak podoba mi się i z urody, i z charakteru. Ale jest już zajęta.
-Niezły ambaras. Dwie siostry podkochują się w jednym facecie.
Wojtek również od czasu do czasu patrzył w stronę Marty i Damiana. Widział ich roześmiane twarze i wspólną pracę w opiece nad grupą dzieci.
-Twoją siostrę i Damian na pewno nic nie łączy? – pytał Gabi. —Ładną parę tworzą. Nie wiem czy dobrze robię bawiąc się w twoją grę zazdrości Gabi.
-Na pewno. Sama mi mówiła, że są tylko przyjaciółmi.
-Wiesz Gabi. Nie chcę nic rozbijać.
-Nic nie rozbijasz. Chodzi mi tylko o Damiana. Nie mogłabym odebrać siostrze chłopaka.
-Może lepiej będzie, jak porozmawiasz z nim szczerze -sugerował.
-Nie chcę się narzucać. Chyba mnie nie lubi.
-Życie sobie tylko komplikujesz Gabi -odparł.
Parę minut później Wojtek i Damian mieli okazję porozmawiać sam na sam. Głównie to Wojtek chciał sprawdzić, czy Gabrysia mówi prawdę.
-Miło popatrzeć na was -zagadnął. —To znaczy na ciebie i Martę. Pasujecie do siebie. Oboje lubicie rodzinne życie. Tylko pozazdrościć takiego związku
-Nic z tych rzeczy Wojtek -mówił Damian, kręcąc głową.  —Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Nie wiedziałem. Tyle czasu spędzacie razem, że myślałem, że to coś więcej.
-Ja jestem wolny jak ptak, a Marcie ktoś inny się podoba -mówił nie zdradzając, że to jego rozmówca, bo był przekonany, że są z Gabrysią.
-Skoro z niej tak samo interesująca dziewczyna jak Gabrysia, to nie dziwne -odparł zmartwiony.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.