niedziela, 8 września 2019

Interwencja Józefa.


Związek Uli Cieplak i Piotra Sosnowskiego cieszył Józefa Cieplaka. Był on w jego mniemaniu idealny dla córki. I nie, dlatego że był kardiologiem i zajął się i jego sercem, ale dlatego, że był uczciwy, dobrze wychowany, pomocny i przyzwoity.  Nie to co była, jak myślał, miłość Uli do Marka Dobrzańskiego prezes F&D. Ten oszukał tylko Ulę, przez co wylała sporo łez. Nie wiedział jednak, że Marek z czasem pokochał jego córkę całym sercem i szczerze. Gdy Ula zdecydowała odciąć się od byłej pracy i co wiązało się z tym i od Marka był zadowolony. Los inaczej jednak potoczył się, bo Ula zmuszona była ratować firmę. Dowiedziała się, że Aleks za plecami Dobrzańskich knuje z kolegami z Włoch i chce przejąć część udziałów współwłaścicieli. Tym samym Febo miałby większość i mógłby samodzielnie rządzić. Dlatego postanowiła pokrzyżować mu plany i oprócz odsprzedania im udziałów F&D napisać projekt rozwoju firmy i podniesienia z kryzysu.
-Nie rozumiem córciu. Firma jest i tego Alexa to co złego w tym, że chce przejąć władzę? -pytał Cieplak, gdy zamiast wyjść z Piotrem pisała z Maćkiem program naprawy firmy.
-Tato, jak Aleks dojdzie do władzy, to z zemsty będzie chciał zrujnować firmę. A ja nie chcę do tego dopuścić. Ala, Iza, Ela mogą stracić pracę.
-I Marek -wtrącił Cieplak.
-Marek nie ma tu nic do rzeczy. On sobie poradzi -mówiła ze zdenerwowaniem.
Program naprawy firmy, choć po namowach ze strony Marka spodobał się Krzysztofowi Dobrzańskiemu i ku niezadowoleniu Alexa Febo, Ula miała wprowadzić go w życie. Po dłuższych namowach przez Maćka, Marka i samego Krzysztofa zgodziła się i wkrótce została prezesem F&D. W podjęciu tej decyzji pomógł jej Marek, bo obiecał, że jeśli zgodzi się przejąć po nim stołek prezesa, odejdzie z firmy i zniknie z jej życia. Dobrzański tak jak obiecał odszedł z firmy, ale pomagał jej najpierw incognito a później już jawnie. To zaś spowodowało, że Ula dała mu szansę i zatrudniła. Powrót do pracy był dla niego spełnieniem marzeń, choć wiedział, że nie oznaczało powrotu do niego. Wiedział również o istnieniu Piotra i musiał tolerować go czasami i we firmie. W kolejne dni spędzali ze sobą sporo czasu i rywalizowali z Piotrem o każdą minutę dnia Uli. Współpraca układał się im doskonale, ale Ula nie dawała mu szans na coś bliższego, a czas na przygotowanie kolekcji F&D Gusto nieubłagalnie mijał. W dodatku zaczęła być mowa o wylocie Uli do Bostonu z Sosnowskim. Przyszedł  w końcu i  dzień, gdy wszystko było przygotowane i Marek miał ponownie odejść z pracy. Wszystko zmieniło się jednak tuż przed premierą kolekcji, gdy to wybucha afera z plagiatem i Ula zmuszona była ponownie popracować z Markiem.
-Po nocach będziesz pracować? -pytał Cieplak, gdy Ula po krótkiej wizycie w domu ponownie jechała do biura.
-Tato tłumaczyłam ci.  Cała praca moja i Marka poszła na marne. Alex dopatrzył się w projektach Pshemka podobieństw do innych kreacji i chce wyciągnąć to na światło dzienne. Mamy trzy dni na zmianę kolekcji. Inaczej ja, dziewczyny, Pshemko, Wojtek będziemy mieć spore problemy.
-I Marek -dodał Cieplak.
-On również tato -odparła ze zdenerwowaniem.
Po takiej reakcji ze strony córki postanowił pójść do Maćka i wypytać go co tak naprawdę dzieje się z uczuciami Uli.
-Myślisz, że coś będzie ze związku Uli i Piotra? -pytał sąsiada.
-Myślę panie Józefie, że nie i że ciągle kocha Marka. Dla niego wiele poświęcała, a wyjazd do Bostonu nawet na próbę się jej nie widzi.
-Tak samo myślę. Gdy tylko wspomniany jest Marek, to uśmiecha się albo wpadała w panikę, co oznacza, że nie jest jej obojętny.
-Pamięta pan dzień, gdy Ula miała wyjechać do samotni Pshemka, a Marek był tutaj i poprosił pana, aby mógł zostawić Uli list?
-Pamiętam. Była zła i mimo to pojechała.
-Pojechała, bo nie przeczytała go wtedy, tylko parę dni temu. Tego dnia po bojce Piotra i Marka. A było w nim sporo ważnych spraw.
- To znaczy, że wiesz, co było w tym liście?
-Wiem. Marek pisze, że ją kocha i że nie ożeni się z Pauliną.
- Gdybym tego dnia wysłuchał go, teraz może nie byłoby tego zamieszania z plagiatem, Piotrem -wyrokował Józef.  
-Z Piotrem tak, bo nie poznałaby go, ale z plagiatem trudno przewidzieć.

Dzień później na kolejnych badaniach u Sosnowskiego Józef postanowił porozmawiać z lekarzem nie tylko na temat swojego zdrowia.
-Wiesz, że cię lubię Piotr i cieszę się, że spotkasz się z Ulą.
-Wiem i już raz mówił mi pan o tym. Nawet w tym miejscu -mówił z uśmiechem na obecną rozmowę i tę sprzed miesiąca.
-I że byłoby mi miło, gdybyś był moim zięciem.
-Teraz tak przychylnie już nie brzmi.
-Serce nie sługa panie Piotrze. Myślałem, że Ula odwzajemnia uczucia, ale po wczorajszym dniu wiem, że jest inaczej. Ona ciągle kocha Marka. Powinieneś dać sobie z nią spokój.
-Z tego co mi wiadomo to on wyjeżdża ze swoją byłą narzeczoną do Włoch.
-To już nieaktualne. Został dla Uli.
-Czego wymaga pan ode mnie?
-Żebyś rozstał się z Ulą.
-Przecież pan wie, że Marek prędzej czy później skrzywdzi Ulę, a ja mogę zapewnić jej szczęście. Obojętnie czy tu w Polsce, czy w Stanach.
-To byłyby tylko pozory szczęścia Piotrze. Nie da się kochać za kogoś.

Po wyjściu z badań postanowił odwiedzić córkę w firmie. Nigdy tam nie był i w razie pytań miał usprawiedliwienie.Na portierni został zatrzymany przez ochroniarza, ale gdy powiedział, że jest ojcem Uli, to został wpuszczony. Córki długo nie musiał szukać, bo zastał ją i Marka w sekretariacie.
-Dzień dobry -rzekł od drzwi.
-Tata? -zdziwiła się Ula. —Tata do Ali?
-Byłem w pobliżu i postanowiłem zobaczyć w końcu twoje miejsce pracy.
-Tylko nie będę mogła cię oprowadzić, bo mamy masę pracy. Ale zadzwonię po Alę, to zajmie się tobą.
-Dziękuję córciu. Ile wam zejdzie jeszcze.
-Do wieczora.
-Znowu. Wykończycie się pracą i tym jedzeniem na wynos -mówił, bo widział pojemniki po lunchu z pobliskiej knajpki. —Będę musiał przygotować coś porządnego na kolację, a pana panie Marku proszę, żeby odwiózł pan Ulę o jakiejś rozsądnej porze. I zapraszam na kolacje.
-Na pewno odwiozę panie Józefie i dziękuję za zaproszenie na kolację -mówił zaskoczony życzliwością Cieplaka. —Będzie mi miło.

Rozsądna godzina okazała się godziną tuż przed ósmą, a gdy weszli do kuchni, to kolacja stała na stole.
-To jakaś uczta panie Józefie, a nie kolacja -mówił Marek na widok krokietów, gołąbków i sałatki.
-Gołąbki wyciągnięte z zamrażalki, krokiety kupione i tylko sałatkę zrobiłem. Siadajcie, a ja zrobię herbaty. Udało się wszystko pozmieniać i kłopotów nie będziecie mieć.
-Na szczęście tak i o żadnym plagiacie mowy nie ma mowy panie Józefie. 
-Projekty są nawet lepsze niż te poprzednie tato -dodała Ula.
-A Piotr odzywał się do ciebie Ula?
-Nie. To znaczy chyba nie, bo nawet nie miałam czasu sprawdzić, a miałam czasowo wyciszony telefon. Może jutro się odezwie.
-Czyli jutro wasz wielki dzień -rzekł Cieplak.
-Tak. Oby tylko obyło się bez niespodzianek -odparł Marek, nie wiedząc, co szykuje los. —Paula i Aleks wystarczająco dużo kłód pod nogi nam rzucali w czasie przygotowań.
-Chyba że ja zawalę pokaz -rzuciła Ula. —Nie wiem, co strzeliło Pshemkowi do głowy, żebym ja zaprezentowała drugą suknię ślubną.
Kolacja minęła im udanie, bo do ich trójki dołączył Jasiek i Beatka i Marek odjechał od nich po godzinie dziewiątej.

Nazajutrz od piętnastej w miejscu pokazu panował ruch jak w dzień targowy w małym miasteczku na rynku. Wszyscy gdzieś biegali i słuchali się Pshemka i Uli.
-Ula nieszczęście -zawołała tuż przed szesnastą Violetta Kubasińsa.
-Złamałaś paznokieć?
-Jak powiem, co się stało, to do śmiechu ci nie będzie. Marcin zwichnął nogę i nie będzie mógł poprowadzić cię po wybiegu, a Pshemko ma swój atak.
Gdy dotarli w to miejsce, to Marek już był i próbował uspokoić mistrza i znaleźć jakieś rozwiązanie.
-Jaki Jasiu, jak on ma wyjście chwilę przed Ulą i nie jest odpowiednio ubrany -mówił z irytowaniem.
-To może Łukasz? -proponował Marek.
-Łukasz prowadzi Elizę. Ty poprowadzisz Ulę -dodał, a atak histerii minął mu, jak ręką odjął.
-Ja? Nigdy nie byłem modelem.
-To zostaniesz. Bierz Ulę pod rękę i idziemy na próbę.
Chwilę później byli na miejscu i Marek z dostojnością prowadził Ulę po wybiegu.
-Piotr odezwał się? -zapytał nie wiadomo czemu.
-Tak. Obiecał pojawić się na pokazie. A Paula w końcu zostaje czy leci?
-Nie wiem Ula i nie interesuje mnie to.
Właściwy pokaz rozpoczął się o osiemnastej i przebiegał bez zakłóceń. Na sam koniec przewidziany był pokaz sukien ślubnych, a wśród par jako ostatni wyszli Ula z Markiem. Niemal w tej samej chwili na Sali pokazu pojawił się Piotr. Dojrzał Alę z koleżankami, to podszedł do nich.
-Piękna z nich para -usłyszał z ust jedynego faceta w tym gronie pana Władka.
-I co z tego -odparła Ela. —Para to teraz jest z Uli i Piotra.
-To, dlaczego oni nie potrafią oczu od siebie oderwać. Albo są tacy uśmiechnięci i zadowoleni. Kochają się i nie mogą żyć bez siebie.
-Pobożne życzenie -wtrąciła Iza.
-Władek ma rację. Ula kocha Marka a on ją -odezwała się i Ala. Znam pewne fakty.
-To znaczy co? -dopytywała Ela.
-Nie powiem dziewczyny. Już dość namieszałyśmy, sprowadzając Piotra.
Z tą samą chwilą Piotr odszedł rakiem. Ta rozmowa i rozmowa z poprzedniego dnia z Cieplakiem dała mu do myślenia.

Pokaz wkrótce skończył się i Ula mogła pójść przebrać się w swoją suknię. Przy okazji sprawdziła telefon i odebrała wiadomość.
Ula zdecydowałem, że kariera w Bostonie jest dla mnie ważniejsza i nie mogę czekać wieczności na twoją decyzję.
Wiadomość od Sosnowskiego w ogóle ją nie zmartwiła. Poczuła nawet coś w rodzaju ulgi. Odpisała mu jednak.
W jednym się zgadzamy. Dla mnie najważniejsze jest to co mam tutaj. Praca i rodzina. Miłego lotu.
Gdy po paru minutach wróciła na salę, to zauważyła Marka siedzącego na podłodze pijącego wodę i Sebastiana obok niego wraz z trzema innymi chłopakami.
-Marek jest lepiej, ale nie oznacza, że się nie pogorszy. Powinien zbadać cię lekarz.
-Seba nie trzeba. Zaraz dojdę do siebie.
-Co się stało? -zapytała Sebastiana.
-Padł na Łukasza. W ostatniej chwili go złapał. I nie chce jechać na SOR.
-On ma rację Marek. Powinien zobaczyć cię lekarz. Młody, zdrowy mężczyzna bez powodu nie mdleje -argumentowała Ula.
-Ok. Ula. Seba zawieziesz mnie?

Na sali zajęli się nim, jak należy. Zmierzyli parametry, cukier i wypytali o ostatnie dni.
-Miałem sporo pracy, stresu, nie dojadałem, nie dosypiałem. Piłem za to duże ilości kawy.
-I mamy powód omdlenie. Przemęczenie -stwierdził lekarz.
-Ale dzisiejszej nocy już nie pracowaliśmy- odezwała się Ula, która była w czasie badania.  Mogłeś odespać się jak ja.
-Nie mogłem zasnąć, to oglądałem telewizję albo przeglądałem Internet.
-Kolejny błąd -odparł lekarz. —Teraz zalecam kilkudniowy odpoczynek.
-Osobiście tego dopilnuję panie doktorze. Marek to mój najlepszy pracownik.
-A co z twoim wyjazdem? -pytał z nadzieją.
-Nigdzie nie jadę Marek. Tu mam wszystko, co jest mi potrzebne do szczęścia.
Słowa ukochanej uskrzydliły go i dały nadzieję na przyszłość.

Marek ze szpitala wyszedł po paru godzinach i razem z Ulą nad ranem pojechał do swojego mieszkania na Sienną.
-Zostanę u ciebie do wieczora -oznajmiła mu. —A w poniedziałek wyślę na urlop. Polecenie szefa.
-Ok Ula. A do domu nie musisz wracać? Albo do Piotra.
-Nie muszę. Piotr postanowił, lecieć do Bostonu beze mnie, a tato dzwonił do mnie i sam kazał mi zająć się tobą.
-Miło z jego strony -odparł z zadowoleniem z obu spraw. Zgoda Cieplaka na pozostanie Uli u niego oznaczała w jego mniemaniu również na to, że zyskał w jego oczach.
-Sama się dziwię Marek, że stał się taki ci przychylny.
-Ula kocham cię – rzekł nieoczekiwanie, wpatrując się w nią z miłością. —Dasz mi szansę? Jeśli nie teraz to poczekam. Poczekam, ile trzeba. Miesiąc, rok, dziesięć lat. Ty byłaś zdolna kiedyś czekać na mnie.
-Nie musisz czekać Marek- wtrąciła. —Kocham cię i nigdy nie przestałam. Próbowałam tylko przestać, ale nic z tego nie wychodziło.
Po tych słowach Markowi nie pozostało nic innego jak przytulić i całe wydarzenia przypieczętować pocałunkiem.
Na krótki urlop, bo trzydniowy pojechali już razem. Później nastał czas przygotowań do ślubu. Z tym uporali się w cztery miesiące i zaczęli wspólne udane życie zarówno zawodowe jak i rodzinne. W pracy podzielili obowiązki na prezesa Marka i asystentkę Ulę. Ula jednak dużo nie pracowała, bo wkrótce na świecie zaczęły pojawiać się i ich dzieci. Wojtek, Magda i Maja.



Komentarze są celowo zablokowane. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.