Związek Uli Cieplak i Piotra Sosnowskiego cieszył
Józefa Cieplaka. Był on w jego mniemaniu idealny dla córki. I nie, dlatego że
był kardiologiem i zajął się i jego sercem, ale dlatego, że był uczciwy, dobrze
wychowany, pomocny i przyzwoity. Nie to
co była, jak myślał, miłość Uli do Marka Dobrzańskiego prezes F&D. Ten
oszukał tylko Ulę, przez co wylała sporo łez. Nie wiedział jednak, że Marek z
czasem pokochał jego córkę całym sercem i szczerze. Gdy Ula zdecydowała odciąć
się od byłej pracy i co wiązało się z tym i od Marka był zadowolony. Los
inaczej jednak potoczył się, bo Ula zmuszona była ratować firmę. Dowiedziała się,
że Aleks za plecami Dobrzańskich knuje z kolegami z Włoch i chce przejąć część
udziałów współwłaścicieli. Tym samym Febo miałby większość i mógłby samodzielnie
rządzić. Dlatego postanowiła pokrzyżować mu plany i oprócz odsprzedania im
udziałów F&D napisać projekt rozwoju firmy i podniesienia z kryzysu.
-Nie rozumiem córciu. Firma jest i tego Alexa to co
złego w tym, że chce przejąć władzę? -pytał Cieplak, gdy zamiast wyjść z Piotrem
pisała z Maćkiem program naprawy firmy.
-Tato, jak Aleks dojdzie do władzy, to z zemsty
będzie chciał zrujnować firmę. A ja nie chcę do tego dopuścić. Ala, Iza, Ela
mogą stracić pracę.
-I Marek -wtrącił Cieplak.
-Marek nie ma tu nic do rzeczy. On sobie poradzi
-mówiła ze zdenerwowaniem.
Program naprawy firmy, choć po namowach ze strony
Marka spodobał się Krzysztofowi Dobrzańskiemu i ku niezadowoleniu Alexa Febo,
Ula miała wprowadzić go w życie. Po dłuższych namowach przez Maćka, Marka i
samego Krzysztofa zgodziła się i wkrótce została prezesem F&D. W podjęciu
tej decyzji pomógł jej Marek, bo obiecał, że jeśli zgodzi się przejąć po nim
stołek prezesa, odejdzie z firmy i zniknie z jej życia. Dobrzański tak jak
obiecał odszedł z firmy, ale pomagał jej najpierw incognito a później już
jawnie. To zaś spowodowało, że Ula dała mu szansę i zatrudniła. Powrót do pracy
był dla niego spełnieniem marzeń, choć wiedział, że nie oznaczało powrotu do
niego. Wiedział również o istnieniu Piotra i musiał tolerować go czasami i we
firmie. W kolejne dni spędzali ze sobą sporo czasu i rywalizowali z Piotrem o
każdą minutę dnia Uli. Współpraca układał się im doskonale, ale Ula nie dawała
mu szans na coś bliższego, a czas na przygotowanie kolekcji F&D Gusto
nieubłagalnie mijał. W dodatku zaczęła być mowa o wylocie Uli do Bostonu z
Sosnowskim. Przyszedł w końcu i dzień, gdy wszystko było przygotowane i Marek
miał ponownie odejść z pracy. Wszystko zmieniło się jednak tuż przed premierą kolekcji,
gdy to wybucha afera z plagiatem i Ula zmuszona była ponownie popracować z
Markiem.
-Po nocach będziesz pracować? -pytał Cieplak, gdy
Ula po krótkiej wizycie w domu ponownie jechała do biura.
-Tato tłumaczyłam ci. Cała praca moja i Marka poszła na marne. Alex
dopatrzył się w projektach Pshemka podobieństw do innych kreacji i chce
wyciągnąć to na światło dzienne. Mamy trzy dni na zmianę kolekcji. Inaczej ja,
dziewczyny, Pshemko, Wojtek będziemy mieć spore problemy.
-I Marek -dodał Cieplak.
-On również tato -odparła ze zdenerwowaniem.
Po takiej reakcji ze strony córki postanowił pójść
do Maćka i wypytać go co tak naprawdę dzieje się z uczuciami Uli.
-Myślisz, że coś będzie ze związku Uli i Piotra?
-pytał sąsiada.
-Myślę panie Józefie, że nie i że ciągle kocha
Marka. Dla niego wiele poświęcała, a wyjazd do Bostonu nawet na próbę się jej
nie widzi.
-Tak samo myślę. Gdy tylko wspomniany jest Marek,
to uśmiecha się albo wpadała w panikę, co oznacza, że nie jest jej obojętny.
-Pamięta pan dzień, gdy Ula miała wyjechać do
samotni Pshemka, a Marek był tutaj i poprosił pana, aby mógł zostawić Uli list?
-Pamiętam. Była zła i mimo to pojechała.
-Pojechała, bo nie przeczytała go wtedy, tylko parę
dni temu. Tego dnia po bojce Piotra i Marka. A było w nim sporo ważnych spraw.
- To znaczy, że wiesz, co było w tym liście?
-Wiem. Marek pisze, że ją kocha i że nie ożeni się
z Pauliną.
- Gdybym tego dnia wysłuchał go, teraz może nie
byłoby tego zamieszania z plagiatem, Piotrem -wyrokował Józef.
-Z Piotrem tak, bo nie poznałaby go, ale z
plagiatem trudno przewidzieć.
Dzień później na kolejnych badaniach u Sosnowskiego
Józef postanowił porozmawiać z lekarzem nie tylko na temat swojego zdrowia.
-Wiesz, że cię lubię Piotr i cieszę się, że
spotkasz się z Ulą.
-Wiem i już raz mówił mi pan o tym. Nawet w tym
miejscu -mówił z uśmiechem na obecną rozmowę i tę sprzed miesiąca.
-I że byłoby mi miło, gdybyś był moim zięciem.
-Teraz tak przychylnie już nie brzmi.
-Serce nie sługa panie Piotrze. Myślałem, że Ula
odwzajemnia uczucia, ale po wczorajszym dniu wiem, że jest inaczej. Ona ciągle
kocha Marka. Powinieneś dać sobie z nią spokój.
-Z tego co mi wiadomo to on wyjeżdża ze swoją byłą
narzeczoną do Włoch.
-To już nieaktualne. Został dla Uli.
-Czego wymaga pan ode mnie?
-Żebyś rozstał się z Ulą.
-Przecież pan wie, że Marek prędzej czy później
skrzywdzi Ulę, a ja mogę zapewnić jej szczęście. Obojętnie czy tu w Polsce, czy
w Stanach.
-To byłyby tylko pozory szczęścia Piotrze. Nie da
się kochać za kogoś.
Po wyjściu z badań postanowił odwiedzić córkę w
firmie. Nigdy tam nie był i w razie pytań miał usprawiedliwienie. Na portierni został zatrzymany przez ochroniarza,
ale gdy powiedział, że jest ojcem Uli, to został wpuszczony. Córki długo nie
musiał szukać, bo zastał ją i Marka w sekretariacie.
-Dzień dobry -rzekł od drzwi.
-Tata? -zdziwiła się Ula. —Tata do Ali?
-Byłem w pobliżu i postanowiłem zobaczyć w końcu
twoje miejsce pracy.
-Tylko nie będę mogła cię oprowadzić, bo mamy masę
pracy. Ale zadzwonię po Alę, to zajmie się tobą.
-Dziękuję córciu. Ile wam zejdzie jeszcze.
-Do wieczora.
-Znowu. Wykończycie się pracą i tym jedzeniem na
wynos -mówił, bo widział pojemniki po lunchu z pobliskiej knajpki. —Będę musiał
przygotować coś porządnego na kolację, a pana panie Marku proszę, żeby odwiózł
pan Ulę o jakiejś rozsądnej porze. I zapraszam na kolacje.
-Na pewno odwiozę panie Józefie i dziękuję za
zaproszenie na kolację -mówił zaskoczony życzliwością Cieplaka. —Będzie mi miło.
Rozsądna godzina okazała się godziną tuż przed
ósmą, a gdy weszli do kuchni, to kolacja stała na stole.
-To jakaś uczta panie Józefie, a nie kolacja -mówił
Marek na widok krokietów, gołąbków i sałatki.
-Gołąbki wyciągnięte z zamrażalki, krokiety kupione
i tylko sałatkę zrobiłem. Siadajcie, a ja zrobię herbaty. Udało się wszystko
pozmieniać i kłopotów nie będziecie mieć.
-Na szczęście tak i o żadnym plagiacie mowy nie ma
mowy panie Józefie.
-Projekty są nawet lepsze niż te poprzednie tato
-dodała Ula.
-A Piotr odzywał się do ciebie Ula?
-Nie. To znaczy chyba nie, bo nawet nie miałam
czasu sprawdzić, a miałam czasowo wyciszony telefon. Może jutro się odezwie.
-Czyli jutro wasz wielki dzień -rzekł Cieplak.
-Tak. Oby tylko obyło się bez niespodzianek -odparł
Marek, nie wiedząc, co szykuje los. —Paula i Aleks wystarczająco dużo kłód pod
nogi nam rzucali w czasie przygotowań.
-Chyba że ja zawalę pokaz -rzuciła Ula. —Nie wiem,
co strzeliło Pshemkowi do głowy, żebym ja zaprezentowała drugą suknię ślubną.
Kolacja minęła im udanie, bo do ich trójki dołączył
Jasiek i Beatka i Marek odjechał od nich po godzinie dziewiątej.
Nazajutrz od piętnastej w miejscu pokazu panował
ruch jak w dzień targowy w małym miasteczku na rynku. Wszyscy gdzieś biegali i
słuchali się Pshemka i Uli.
-Ula nieszczęście -zawołała tuż przed szesnastą
Violetta Kubasińsa.
-Złamałaś paznokieć?
-Jak powiem, co się stało, to do śmiechu ci nie
będzie. Marcin zwichnął nogę i nie będzie mógł poprowadzić cię po wybiegu, a
Pshemko ma swój atak.
Gdy dotarli w to miejsce, to Marek już był i
próbował uspokoić mistrza i znaleźć jakieś rozwiązanie.
-Jaki Jasiu, jak on ma wyjście chwilę przed Ulą i
nie jest odpowiednio ubrany -mówił z irytowaniem.
-To może Łukasz? -proponował Marek.
-Łukasz prowadzi Elizę. Ty poprowadzisz Ulę -dodał,
a atak histerii minął mu, jak ręką odjął.
-Ja? Nigdy nie byłem modelem.
-To zostaniesz. Bierz Ulę pod rękę i idziemy na
próbę.
Chwilę później byli na miejscu i Marek z
dostojnością prowadził Ulę po wybiegu.
-Piotr odezwał się? -zapytał nie wiadomo czemu.
-Tak. Obiecał pojawić się na pokazie. A Paula w
końcu zostaje czy leci?
-Nie wiem Ula i nie interesuje mnie to.
Właściwy pokaz rozpoczął się o osiemnastej i przebiegał
bez zakłóceń. Na sam koniec przewidziany był pokaz sukien ślubnych, a wśród par
jako ostatni wyszli Ula z Markiem. Niemal w tej samej chwili na Sali pokazu
pojawił się Piotr. Dojrzał Alę z koleżankami, to podszedł do nich.
-Piękna z nich para -usłyszał z ust jedynego faceta
w tym gronie pana Władka.
-I co z tego -odparła Ela. —Para to teraz jest z
Uli i Piotra.
-To, dlaczego oni nie potrafią oczu od siebie
oderwać. Albo są tacy uśmiechnięci i zadowoleni. Kochają się i nie mogą żyć bez
siebie.
-Pobożne życzenie -wtrąciła Iza.
-Władek ma rację. Ula kocha Marka a on ją -odezwała
się i Ala. Znam pewne fakty.
-To znaczy co? -dopytywała Ela.
-Nie powiem dziewczyny. Już dość namieszałyśmy,
sprowadzając Piotra.
Z tą samą chwilą Piotr odszedł rakiem. Ta rozmowa i rozmowa z poprzedniego dnia z Cieplakiem dała mu do myślenia.
Pokaz wkrótce skończył się i Ula mogła pójść przebrać
się w swoją suknię. Przy okazji sprawdziła telefon i odebrała wiadomość.
Ula
zdecydowałem, że kariera w Bostonie jest dla mnie ważniejsza i nie mogę czekać wieczności
na twoją decyzję.
Wiadomość od Sosnowskiego w ogóle ją nie zmartwiła.
Poczuła nawet coś w rodzaju ulgi. Odpisała mu jednak.
W jednym się
zgadzamy. Dla mnie najważniejsze jest to co mam tutaj. Praca i rodzina. Miłego
lotu.
Gdy po paru minutach wróciła na salę, to zauważyła Marka
siedzącego na podłodze pijącego wodę i Sebastiana obok niego wraz z trzema
innymi chłopakami.
-Marek jest lepiej, ale nie oznacza, że się nie
pogorszy. Powinien zbadać cię lekarz.
-Seba nie trzeba. Zaraz dojdę do siebie.
-Co się stało? -zapytała Sebastiana.
-Padł na Łukasza. W ostatniej chwili go złapał. I
nie chce jechać na SOR.
-On ma rację Marek. Powinien zobaczyć cię lekarz. Młody,
zdrowy mężczyzna bez powodu nie mdleje -argumentowała Ula.
-Ok. Ula. Seba zawieziesz mnie?
Na sali zajęli się nim, jak należy. Zmierzyli parametry,
cukier i wypytali o ostatnie dni.
-Miałem sporo pracy, stresu, nie dojadałem, nie dosypiałem.
Piłem za to duże ilości kawy.
-I mamy powód omdlenie. Przemęczenie -stwierdził
lekarz.
-Ale dzisiejszej nocy już nie pracowaliśmy-
odezwała się Ula, która była w czasie badania. Mogłeś odespać się jak ja.
-Nie mogłem zasnąć, to oglądałem telewizję albo przeglądałem
Internet.
-Kolejny błąd -odparł lekarz. —Teraz zalecam
kilkudniowy odpoczynek.
-Osobiście tego dopilnuję panie doktorze. Marek to mój
najlepszy pracownik.
-A co z twoim wyjazdem? -pytał z nadzieją.
-Nigdzie nie jadę Marek. Tu mam wszystko, co jest
mi potrzebne do szczęścia.
Słowa ukochanej uskrzydliły go i dały nadzieję na
przyszłość.
Marek ze szpitala wyszedł po paru godzinach i razem
z Ulą nad ranem pojechał do swojego mieszkania na Sienną.
-Zostanę u ciebie do wieczora -oznajmiła mu. —A w
poniedziałek wyślę na urlop. Polecenie szefa.
-Ok Ula. A do domu nie musisz wracać? Albo do
Piotra.
-Nie muszę. Piotr postanowił, lecieć do Bostonu
beze mnie, a tato dzwonił do mnie i sam kazał mi zająć się tobą.
-Miło z jego strony -odparł z zadowoleniem z obu spraw.
Zgoda Cieplaka na pozostanie Uli u niego oznaczała w jego mniemaniu również na to,
że zyskał w jego oczach.
-Sama się dziwię Marek, że stał się taki ci przychylny.
-Ula kocham cię – rzekł nieoczekiwanie, wpatrując
się w nią z miłością. —Dasz mi szansę? Jeśli nie teraz to poczekam. Poczekam,
ile trzeba. Miesiąc, rok, dziesięć lat. Ty byłaś zdolna kiedyś czekać na mnie.
-Nie musisz czekać Marek- wtrąciła. —Kocham cię i
nigdy nie przestałam. Próbowałam tylko przestać, ale nic z tego nie wychodziło.
Po tych słowach Markowi nie pozostało nic innego
jak przytulić i całe wydarzenia przypieczętować pocałunkiem.
Na krótki urlop, bo trzydniowy pojechali już razem.
Później nastał czas przygotowań do ślubu. Z tym uporali się w cztery miesiące i
zaczęli wspólne udane życie zarówno zawodowe jak i rodzinne. W pracy podzielili
obowiązki na prezesa Marka i asystentkę Ulę. Ula jednak dużo nie pracowała, bo wkrótce
na świecie zaczęły pojawiać się i ich dzieci. Wojtek, Magda i Maja.
Komentarze są celowo zablokowane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.