W czasie pobytu Marka i
Roksany w telewizji zaszły kolejne nieprzewidziane sytuacje. Jego dawna
kochanka Mirabella, gdy spotkali się w jednym w studio, rzuciła się
nieoczekiwanie na niego i zaczęła całować. Na jego nieszczęście całe zdarzenie można
było zobaczyć przez szybę.
-Co ty wyprawiasz!? Zwariowałaś?!
– oburzał się. —Jeszcze ktoś nas zauważy!
-Marek witam się z tobą. Nie
widzieliśmy się z 10 lat.
-Ale ja nie życzę sobie
takich powitań! Od dawna nic nas nie łączy.
-Ale mogło znowu połączyć. Było
nam razem dobrze -mówiła, ponownie zbliżając się do niego.
-Nie Mirabella. Mam żonę,
dzieci i oni są dla mnie najważniejsi.
Godzinę po powrocie Marek na
swojej poczcie znalazł wiadomość.
Wiem, że masz romans. Albo zapłacisz 20 tyś., albo
twoja żona się dowie, że ją zdradzasz.
Masz czas do jutra
popołudnia.
popołudnia.
Na wiadomość nie zamierzał
odpowiadać. Poszedł tylko do informatyków, aby potwierdzić swoje przypuszczenia.
Przed laty jeden z pracowników doszedł do celu wyjaśnienia, kto wysyłał
obrażające zdjęcia Uli i teraz przy odrobinie szczęścia mogło udać się również.
Nie mylił się, bo informatycy bez trudu odnaleźli adresata. Pani Matylda być tą
osobą nie mogła, ale jej córka jak najbardziej. Z dziewczyną nawet długo nie
rozmawiał, tylko wręczył zwolnienie z pracy z małym wyjaśnieniem.
-Szew tu? Co za miła
niespodzianka -zaczęła Roksana.
-Nie będziemy się tak bawić
-mówił przeszywającym tonem. —Odrzuciłem twoje wdzięczenie się, wiec
postanowiłaś znaleźć inny sposób na zdobycie pieniędzy albo się zemścić.
-Marek nie wiem, o czym
mówisz.
-O wiadomości, że mam kochankę.
Mirabella to przeszłość -mówił przypuszczając, że miała na myśli sytuację z telewizji.
-Nic ci nie wysłałam
-zaprzeczała z ulgą, że mówi o piosenkarce, a nie o dziewczynie z galerii.
-Nie zgrywaj głupiej.
Sprawdziłem IP komputera, z którego została wysłana mi pewna wiadomość. Tak się
składa, że to ten komputer z tego biura. Twoja mama nie zrobiłaby nic tak
głupiego, więc pozostajesz ty.
-Może ktoś pod naszą
nieobecność wkradł się tutaj.
-Nie wymyślaj. Ale możemy sprawdzić,
kto tu wchodził w ostatniej godzinie. Są kamery. Sadzę jednak, że możesz się już
pakować.
Sprawdzenie monitoringu było
tylko formalnością i chwilę później Marek mógł już bez przeszkód zwolnić
pracownicę.
Przed Ulą nie ukrywał tego,
co się wydarzyło.
-Zwolniłem Roksanę -rzekł jej,
gdy mieli okazję porozmawiać. —Najpierw próbowała uwodzić mnie, a później szantażować.
Chciała 20 tysięcy w zamian za milczenie. Chciała donieść ci, że mam kochankę.
-Jaką kochankę Marek?
-zapytała mimo to z niepokojem.
-W telewizji spotkałem Mirabelę,
rzuciła się na mnie, zaczęła całować i Roksana musiała mnie zobaczyć.
-Dobrze, że ją zwolniłeś. Nie
podobało mi się coś w niej. I dziękuję, że mi powiedziałeś o Mirabelli.
-Ula, kochanie. Już dawno
temu obiecywaliśmy sobie, że nie będziemy mieć przed sobą tajemnic. Ja słowa
dotrzymuję.
Przed opuszczeniem firmy
przez Roksanę w windzie Ula miała okazję spotkać się z byłą pracownicą.
-Już dawno powinnaś odejść -rzekła wyraziście Ula. —Myślisz, że nie wiem, że próbowałaś zwrócić uwagę Marka. Sam
powiedział mi o tym.
-Czyli zauważał mnie, skoro
widział co robię -odparła z wyraźną satysfakcją. —Miłe nawet. Nic nie straciłam
z atrakcyjności.
-I, co chciałaś osiągnąć
swoim zachowaniem? Rozbić rodzinę?
-Kto tu mówi o jakimś
wiązaniu się -prychnęła z pogardą. —Dom, rodzina, dzieci to nie dla mnie. Za
młoda jestem. Chciałam tylko pobawić się nie za swoje i poużywać życia. Kilka
drobnych prezentów za łóżko byłoby sprawiedliwe.
-Szczera jesteś. Tylko że nie
ten adres. Marka takie związki nie interesują i nie będą interesować. Takie życie
ma już za sobą. Kocha mnie i nasze dzieci. A ty się tylko kompromitujesz.
-Myśl sobie co chcesz. Ja wiem,
że każdy facet znudzi się w końcu żoną i dziećmi. Jak nie ja to znajdzie się inna chętna małolata.
Wychodząc z firmy, zaś postanowiła
dać nauczkę Uli.
Po pracy Ula i Marek pojechali
na zakupy, a później po dzieci do dziadków. W pieleszach swojego domu natomiast
zajęli się tym, czym zajmuje się wiele typowych rodzin. Najpierw Marek z
dziećmi nakarmił psa i kota, a później razem z synem przejrzał jego zadanie
domowe. Grzesiu problemu z nauką żadnego problemu nie miał i odrobienie lekcji
poszło mu szybko. Był nawet czas, aby pograć w piłkę z ojcem. Ula w tym czasie
rozpakowała zakupy, wstawiła pranie i wraz z córeczką zajęła się
podwieczorkiem. Na dzisiejszy wieczór upiekła dzieciom i mężowi gofry. Po podwieczorku poświęciła czas obojgu
dzieciom i obejrzała z nim ich ulubiony program w telewizji. Marek korzystając
z wolnego czasu, wyskoczył do siłowni. Wieczorem po kolacji i kąpieli Ula poczytała
córeczce bajkę na dobranoc, a Grześ w swoim pokoju również czytał. Gdy dzieci
smacznie spały małżonkowie mieli czas dla siebie. Przytuleni siedzieli na
kanapie w salonie i oglądając telewizję omawiali swoje sprawy. Przed położeniem
się spać Ula zajrzała jeszcze do swoich pociech i popatrzyła na nie z miłością.
Marek również zdążył zasnąć i nie budziła go. Kładąc się obok niego, poczuła
ogromną radość, że ma udane dzieci, kochającego męża i ogólnie mówiąc
szczęśliwą rodzinę.
Trzy dni później idylla pękła
jak bańka mydlana. Był to również najgorszy dzień dla Uli w czasie trwania
małżeństwa. Biała zwykła koperta zaadresowana do niej nie zapowiadała
nieszczęścia. Gdy otwarła ją skamieniała, bo wewnątrz były dwa zdjęcia Marka w
towarzystwie jakiejś nieznanej jej dziewczyny w butiku Modna dziewczyna i
krótka notka.
Twój mąż
jak widzisz, nie jest taki idealny, jak myślisz.
Oglądając zdjęcia i czytając,
nie wiedziała, co ma myśleć. Szybko pozbierała się i pozbyła się myśli sprzed chwili.
Najpierw Roksana chciała wmówić mi romans Marka z
Mirabellą, a teraz to. Kto jeszcze chce zniszczyć nasze małżeństwo? Może ponownie Roksana. Może chce się zemścić.Ta dziewczyna śmiało mogłaby być w wieku Beaty, a ona mówiła coś o chętnych małolatach.
Zadzwoniła do Marka, ale był na rozmowie z
kontrahentem z Niemiec daleko poza Warszawą i miał wyłączony telefon.
Odwożąc Marcelinę do
przedszkola spotkała natomiast Edytę, odprowadzającą swoją córkę Amelkę.
-Cześć Ula -zaczęła
dziewczyna. —Wołam cię, a ty nic.
-Przepraszam Edyta. Zamyśliłam się.
- Masz jakieś problemy? -zapytała delikatnie.
-Przepraszam Edyta. Zamyśliłam się.
- Masz jakieś problemy? -zapytała delikatnie.
-Kto ich nie ma -rzekła
markotnie.
-Dzieci czy mąż? -pytała zachęcająco.
-Nikt z nich. Ktoś chce namieszać mi w małżeństwie. Chce, abym myślała, że Marek prowadza się z małolatami po galerii. Podejrzewam jednego babsztyla, ale nie wiem jak jej to udowodnić.
-Dzieci czy mąż? -pytała zachęcająco.
-Nikt z nich. Ktoś chce namieszać mi w małżeństwie. Chce, abym myślała, że Marek prowadza się z małolatami po galerii. Podejrzewam jednego babsztyla, ale nie wiem jak jej to udowodnić.
-Po tej galerii, gdzie ja pracuję?
-Nie wiem. A, dlaczego pytasz? Widziałaś go z kimś?
-Nie wiem. A, dlaczego pytasz? Widziałaś go z kimś?
-Spokojnie Ula. Twój mąż był u mnie w tym tygodniu z jakąś dziewczyną na lodach i wyglądało na to, że znają się jakiś czas. Tylko że zachowywali
się dziwnie. Jak brat i siostra albo kumple.
-To znaczy co? -zapytała z zainteresowaniem.
-Ula, jeśli myślisz, że Marek to sponsor i utrzymuję jakąś dziewczynę, to nie sądzę, żeby tak było. Chociaż na początku tak sobie myślałam. Przypatrzyłam się im jednak i doszłam do wniosku, że to nie to. Poza tym faceci raczej nie przyprowadzają
swoich panienek na lody. Twój mąż jest inny i nie zrobiłby ci takiego świństwa.
-Mam pewne zdjęcie. Dostałam dzisiaj je pocztą -mówiła, szukając po torebce fotki. —To ona była z Markiem na lodach? -zapytała, pokazując fotografie.
-Nie. Na pewno nie -odarła zdecydowanie. —Tamta miała czarną bluzkę w białe paski, jaśniejsze włosy i oryginalny plecak Vans. Betti do niej mówił.
-Nie. Na pewno nie -odarła zdecydowanie. —Tamta miała czarną bluzkę w białe paski, jaśniejsze włosy i oryginalny plecak Vans. Betti do niej mówił.
-Betti?
Jesteś pewna? -pytała z ulgą i ze zdziwieniem.
-Tak. Znasz kogoś takiego?
-Moja siostra ma tak na imię, taką bluzkę, jasne włosy i plecak. Co tu jest grane? Po co Marek był w sklepie dla młodzieży i po co jakaś
dziewczyna daje mu jakiś ciuch, a on jej później firmową torebkę.
-Nie wiem Ulka, ale znajomy
jest ochroniarzem w tym butiku i może sprawdzić monitoring.
Zanim ochroniarz sprawdził monitoring zadzwoniła do siostry, aby spytać kiedy dokładnie spotkała się z Markiem.
-Betti wiem że widziałaś się z Markiem ostatnio
w galerii. Możesz powiedzieć kiedy?
-Dlaczego pytasz?
-Betti zadałam ci proste pytanie. Kiedy to było?
-Spotkaliśmy się trzy dni
temu -odparła z obawy, że szwagier tłumaczy się z czegoś i Ula sprawdza wersję tego
czegoś. —Byłam z koleżanką i chciałam kupić sobie sukienkę na wasze przyjęcie.
Marek dołożył mi nawet pięćdziesiąt złotych, a później wziął na lody. Sama prosiłam go, żeby nic ci nie mówił.
-Dzięki siostrzyczko. Tylko to
chciałam wiedzieć.
Godzinę później Ula wszystko już wiedziała. Włącznie z tym, kto zrobił zdjęcia i kto je wysłał. Po powrocie do firmy poszła do
kadr po adres do Roksany. Sebastian dał jej bez pytania i pojechała do niej.
Pojawienie się Uli zadziwiło dziewczynę.
-Postanowiłaś zemścić się za
zwolnienie Roksano i za to, co ja ci powiedziałam? -rzekła od drzwi.
-Nie wiem, o czym mówisz.
-Doskonale wiesz. Wysłałaś mi
dzisiaj zdjęcia Marka z galerii, jak był w towarzystwie pewnej dziewczyny i list. Po raz kolejny nie udało ci się uknuć intrygi. Ani z Mirabellą, ani teraz. Ty naprawdę jesteś naiwna. Jak mogłaś pomyśleć, że udać ci się skłócić nas i że prawda nie wyjdzie na jaw. Wystarczyły mi dwie godziny, żeby dowiedzieć się wszystkiego.
-Ja nie mam nic z tym
wspólnego.
-Masz. Tak się składa, że
sprawdziłam monitoring z tego sklepu i było widać, jak robisz Markowi zdjęcia i
koleżance mojej siostry. Jeszcze jedna taka akcja, a inaczej będziemy rozmawiać.
-Grozisz mi?
-Ostrzegam. Każdego twojego
nowego szefa możemy ostrzec i powiedzieć, jaka jesteś. Zapamiętaj sobie.
Godzinę później Ula wróciła
do firmy i zajęła się obowiązkami. Tuż przed fajrantem wrócił Marek. Ulę zastał
w swoim gabinecie.
-Jak miną ci dzień kochanie
-zagadnął do żony, całując w ulubione miejsce na szyi.
-Sporo się działo, ale
poradziłam sobie ze wszystkim. Roksana wysłała mi to -mówiła, pokazując zdjęcia
i liścik.
-To jest koleżanka Beatki.
-Wiem Marek. Zadzwoniłam do Beaty
i powiedziała mi o waszym przypadkowym spotkaniu w galerii.
-Miała to być nasza tajemnica,
a prawdę sama ci powiedziała. A jak dowiedziałaś się, że to Roksana wysłała ci
zdjęcia.
-Sprawdziłam za namową Edyty
monitoring z tego sklepu. Edyta to mama
Amelki.
-Ja zauważyłem Roksanę na
korytarzu galerii i specjalnie schowałem się w sklepie dla młodzieży, aby
uniknąć spotkania z nią. Czy my kiedyś uwolnimy się od tej kobiety kochanie?
-Powiedziałam jej, że mamy
znajomości i że jeśli się nie odczepi, to będziemy jej utrudniać życie tak, jak
ona utrudnia nasze.
-Dobrze Ula, że nie ukrywałaś
przede mną tego.
-Obiecaliśmy sobie, że
będziemy mówić sobie zawsze prawdę. Nawet najgorszą.
-I nie miałaś najmniejszych wątpliwości
co do wiarogodności zdjęć? -pytał podchwytliwie.
-Głównie zastanawiałam się
nad tym, kto oprócz Roksany chciałby zniszczyć nasz związek.
-Na pewno Ula?
-Tylko w pierwszym momencie. Szybko się pozbierałam i poskładałam fakty.
-I za to cię kocham. Ufasz mi. Chciałbym mieć jeszcze jedno dziecko Ula -dodał nieoczekiwanie. —Nasze dzieci
są tak wspaniałe, że szkoda poprzestać na dwójce.
-Miałam powiedzieć ci dopiero
jutro, ale skoro jesteśmy już w temacie to…
-Będziemy mieć kolejne dziecko? -wtrącił.
-Tak. Byłam u lekarza i
potwierdził. Szósty tydzień.
-Tak się cieszę kochanie
-mówił, przytulając i całując żonę. —To najwspanialszy prezent, jaki mogłem
dostać na rocznicę ślubu.
Następnego dnia wraz z rodziną i znajomymi Ula z Markiem obchodzili dziesiątą rocznicę ślubu. O problemach ostatnich dni nikomu nie wspominali, aby nie robić zbędnego zamieszania. Był to zamknięty dla nich rozdział. Dał im jednak sporo argumentów na to, jak bardzo kochają się i ufają sobie, a co jest jednym z elementów szczęśliwego życia małżeńskiego. Oboje ogłosili również radosną nowinę o powiększeniu rodziny. Były również prezenty. Marek podarował Uli srebrną bransoletkę z brylancikami w kształcie ósemki.
Następnego dnia wraz z rodziną i znajomymi Ula z Markiem obchodzili dziesiątą rocznicę ślubu. O problemach ostatnich dni nikomu nie wspominali, aby nie robić zbędnego zamieszania. Był to zamknięty dla nich rozdział. Dał im jednak sporo argumentów na to, jak bardzo kochają się i ufają sobie, a co jest jednym z elementów szczęśliwego życia małżeńskiego. Oboje ogłosili również radosną nowinę o powiększeniu rodziny. Były również prezenty. Marek podarował Uli srebrną bransoletkę z brylancikami w kształcie ósemki.
Ona mężowi natomiast zestaw jedwabnych
krawatów wraz ze spinkami do mankietów i krawatów.
Po odejściu gości w zaciszu
sypialni Marek podarował żonie jeszcze jeden prezent. Komplet bielizny w ich
ulubionym czerwonym kolorze.
-Obawiam się kochanie, że za
miesiąc dwa nie będę się mieściła w nią -rzekła Ula.
-Za miesiąc dwa kochanie
będzie nadawała się do wyrzucenia. Zamierzam korzystać z niej tak często, jak
się da.
-Tak myślałam, że kupiłeś ją
z myślą o sobie -odparła Ula.